Wstaje rano nic nie robię. Nie ma siły chwytać za telefon po codzienną dawkę stymulacji mózgu. Dzień wolny nikomu przecież nie zaszkodzi. Chyba, że wczoraj był dzień wolny ale za cholerę nie wie bo tak przypierdolil w nos wczoraj wieczorem, że urwał mu się film.
Idzie do kuchni wykonać ulubiony rytuał całego dnia. Kurwa jak on kocha tosty. Z masłem, z dżemem nawet z ketchupem. Wpierdala aż mu się uszy trzęsą. Radosny krokiem idzie po toster i już po chwili żuje pokarm bogów.
Nieświadomy niczego na potężnym kacu włącza telewizor i nie dowierza temu co widzi.
Na kanele informacyjnym widzi swoje zdjęcie. Nie wiem ma pojęcia czy jeszcze jest napruty czy to wszystko dzieje się na serio. Cała sytuacja zmusza go do zostawienia najbardziej wartościowego śniadania jakie można sobie wyobrazić i sięga w końcu po smartfona.Nie ma pojęcia za co zabrać się najpierw. Taki wysrywu powiadomień już dawno nie widział. Próbuje zrozumieć co się dzieje przeglądając wszyskie swoje sociale. Jego uwagę przykuła otwarta konwersacja z osobą, z którą nigdy nie pisał. Przypomniał sobie wszystko.
Zajebał w płuco. Napisał do niego i rozkurwil internet.