CHASE
Crosby, rok 2006
— Możesz przestać się wiercić, dzieciaku? — marudzi babcia, próbując zapiąć mi muszkę.
Zadzieram głowę, żeby trochę jej pomóc.
— To głupie. — Wzdycham przeciągle.
— No, ale co poradzisz? Tak trzeba i... Cholera jasna, jakie to popieprzone. Co za gó... — Przerywa, kiedy zaczynam się śmiać. — Jeśli powtórzysz to ciotce, już nigdy nie zrobię ci ciasta czekoladowego.
Sznuruję usta i wyrzucam klucz. Gdybym mówił Jo o wszystkim, co gada babcia, zabroniłaby mi do niej jeździć. To ona nauczyła mnie słów, o których istnieniu nie wiedziałem. Chyba nie powinienem ich używać, przynajmniej nie teraz, ale je zapamiętałem. Tak na wszelki wypadek.
Babci w końcu udaje się zapiąć muszkę. Jest strasznie niewygodna, ale ciocia uparła się, że muszę ją mieć. To jej dzień, dlatego nie będę się kłócił.
— Wyglądasz jak prawdziwy dżentelmen.
Patrzę na swoje odbicie.
— Wyglądam, jakby wypuścili mnie z cyrku.
— Czyli jak zawsze. — Caroline wchodzi do mojego pokoju. — Jeśli to cię pocieszy, też nie lubię tego kostiumu.
Jo kazała jej się ubrać w różową sukienkę. Na głowie ma wianek z jakichś białych kwiatów. Wygląda dziwnie, jak nie ona.
— Słuchajcie, wystarczy, że przetrwacie w tym do pierwszego tańca. Później was przebiorę — obiecuje babcia.
Caroline opowiada, że była niedawno w restauracji, w której odbędzie się wesele, i że bardzo jej się podoba. Nie interesuje mnie to, dlatego szukam sobie zajęcia. Korytarz jest pusty, ale na jego końcu słyszę głos cioci. Drzwi do jej sypialni są lekko uchylone. Stoi plecami do mnie, ubrana w białą, ciągnącą się po ziemi suknię.
— Nie masz pojęcia, ile bym dała, abyś była dziś przy mnie. Abyście obie były dziś przy mnie... Nie, nie płaczę, ale trochę mi przykro... Tak, wiem. Oczywiście... Ucałuj Aidena i Lizzy... Dziękuję. Kocham cię, pa.
Jojo pociąga nosem, a kiedy patrzy w lustro, od razu zauważa, że się jej przyglądam. Robi duże oczy i odwraca się twarzą do mnie. Chyba jest przestraszona. Choć jednak nie, bo teraz się uśmiecha.
— Przystojniak z ciebie — mówi radośnie.
Poprawiam uciskającą mnie muszkę, przyglądając się cioci. Wygląda jak księżniczka z bajek, które oglądam czasem z Caroline.
— Z ciebie też.
Moja odpowiedź wywołuje śmiech Jo.
— Coś się stało? Czy przyszedłeś tak po prostu?
— Nudziłem się. — Wzruszam ramionami.
— W takim razie może mi pomożesz? — Sięga po coś, co chyba jest koroną. — Muszę założyć welon — dodaje. — Przysuń krzesło i stań na nim.
Tak też robię. Ciocia odwraca się w stronę lustra, a ja staję za nią. Teraz jesteśmy podobnego wzrostu. Jojo wyjaśnia, że to, co trzymam w rękach, to tiara. Umieszczam ją między jej blond włosami i pomagam przerzucić biały materiał za plecy.
Ciocia wygląda jeszcze ładniej niż przed chwilą.
— Co? — pytam, gdy zauważam, że mi się przygląda.
— Cieszę się, że cię mam, wiesz? — Jej oczy robią się szklane. Zanim jestem w stanie coś powiedzieć, porywa mnie w ramiona. — Obiecuję, że zrobimy, co w naszej mocy, abyś był szczęśliwy.

CZYTASZ
IGNITER - SPARK z perspektywy Chase'a Shawa
RomantikKsiążka SPARK pisana z perspektywy Chase'a i innych bohaterów. IGNITER zawiera spojlery pierwszej części trylogii, dlatego w pierwszej kolejności polecam się zapoznać ze SPARK - Nie możesz mnie ochronić przed całym złem tego świata. - To nie znaczy...