Death Night

Prolog

-Do wszystkich jednostek nastolatka, ucieka w kierunku Kawiarni pani Lucy. - Powiedział policjant, na co wywróciłam oczami i skręciłam w ciemna uliczkę.

Próbowałam im uciec, ale bez skutku. Jeden policjant biegł cały czas za mną. Nagle jakiś facet wyskoczył zza rogu. O matko. Myślałam, że na zawał zejdę. Nagle mnie złapał.
Złapał mnie kurwa.

-Puszczaj do cholery! - Krzyknęłam w jego stronę, ale on mnie nie puścił.
Co do cholery?

- Zamknij się jeśli nie chcesz zostać przez nich złapana. - Szepnął mi do ucha lodowatym głosem, który przyprawił mnie o nieprzyjemne dreszcze.

-To ty.... - Przerwał mi przykładając mi dłoń do ust żebym się nie odezwała, kilka kroków od nas stał policjant.

Stałam bezruchu czując, jego dotyk na swoim ciele, bałam się go w cholere się go bałam nie wiedziałam kim jest i co może mi zrobić. Cały czas mnie trzymał i się nie odzywał czułam, jego oddech na mojej szyi. Chryste, jak on był blisko mnie.
Był aż za blisko.

Chłopak puścił mnie jak nie było policjantów blisko nas. Popatrzyłam na jego twarz. Niestety nie mogła nic zobaczyć przez jego kominiarkę i kaptur. Odchodził powolnym krokiem. Nagle coś mnie podkusiło. Nie mam bladego pojęcia co mnie, kurwa, podskusilo.
Złapałam go za nadgarstek.
Odwrócił się w moja stronę i podniósł jedna brew.
Boże jakie on miał ładne ciemne oczy jezu.

-Chce ci trochę podziękować, że mi pomogłeś, ale nie musiałeś. sama bym sobie poradziła z nimi, ale skoro stwierdziłeś, że mi pomożesz to chociaż zdradzisz mi swoje imię? - Powiedziałam do niego szeptem, bo nie wiedziałam czy dalej jestem bezpieczna, a nie chce znowu uciekać przed tymi idiotami.

-Kiedyś może się dowiesz. - Puścił mi oczko i odszedł.

Tak zaczęła się moja pojebana historia z nim.

-----------------------------------------------------------------

Hejka! Jak wrażenia po prologu? Mam nadzieje, że się podobało. W rozdziałach nie będę już pisała wam takich notatek, ale chcę wiedzieć, czy książka się przyjmie. Oczywiście możecie odpowiadać na końcu rozdziału jak wrażenia itp. Ode mnie to na razie wszystko. Papa!