Pov. Han
Liceum to ciężki okres . Zmiany ,które idą z tym okresem bywają bardzo przytłaczające. Nie łatwo w końcu pójść do miejsca kompletnie nowego w którym to tak naprawdę zaczyna się od zera. Nie miało się tam w końcu większości swoich poprzednich znajomych , co z dodatkiem coraz trudniejszego materiału naukowego ,wszystko pogarszała. W tym momencie zbliżająca się perspektywa dorosłego życia jest coraz bardziej wyraźna co jest wisienką na torcie , tego rollercoasteru emocji i załamań ,zwanego liceum.
Możecie uwierzyć bądź nie ,ale gdy ja zaczynałem niezbyt się tym wszystkim przejmowałem. Przy braku głębszych relacji ,nie traciłem żadnych znajomości . Przy braku znajomości i tak spędzałem czas z nosem w książkach ,z wynikami marnymi. Stąd też wiedziałem że i perspektyw nie miałem dobrych ,byłem tego świadomy ,ale nie brakowało ludzi którzy by mi jeszcze to potwierdzali .
A załamania były dla mnie czymś codziennym .Kto by pomyślał ,że za tym wszystkim mogła stać szóstka ludzi ,a dokładniej do tego wszystkiego doprowadziło szóstka moich własnych braci.
Brzmi to śmiesznie ,co?
Mi do śmiechu jednak nie jest, gdy po raz któryś słyszę
"No Chan w twoim wieku to..."
"A jakoś Changbin dawał radę..."
"Hyunjinowi jakoś od razu to rozumiał"
"Wziąłbyś przykład z Felixa"
"Seungmin zrobiłby w tym czasie już wszystkie zadania"
"Jeongin jest młodszy od ciebie a jakoś umie"
Wszystkie przykładu i tak były tymi łagodniejszymi za czasów gdy wszyscy byliśmy jeszcze dziećmi ,jednak z czasem wszystkie porównywania stawały się coraz mocniejsze ,a pytanie:
"Wy na pewno jesteście braćmi?"
Padało non stop. Tak dla wyjaśnienia to nie. Nie byliśmy braćmi a przynajmniej nie łączyła nas krew i w sumie może właśnie od tego powinienem zacząć. Bowiem cała nasza siódemka była adoptowana.
Widocznie nasi rodzicie chcieli być bohaterami, adoptując tyle dzieci .Bądź po prostu marzyli o dużej rodzinie . Sam nie jestem pewien . Wiem ,jednak że dzień adopcji był jednym z najszczęśliwszych dni w moim życiu .
Miałem wtedy z około 5 lat i z ręką na sercu mogę powiedzieć że był to najlepszy okres w moim życiu. To był czas gdy rodzina liczyła tylko rodziców ,mnie i Chana hyunga. Będąc najmłodszy z rodziny ,dostałem bardzo dużo uwagi ,zarówno od mamy i taty jak i od Chana. Przed tym nigdy nie myślałem ,że aż tak fajnie jest mieć starszego brata. Posiadanie go jednak okazało się spełnieniem marzeń młodszego mnie.
Stąd też gdy po jakimś czasie do naszej rodziny dołączył Changbin byłem jeszcze szczęśliwszy . Zwłaszcza gdy po bliższym poznaniu okazało się ,że Changbin był stworzony do bycia starszym bratem ,był tak troskliwy i zawsze znajdywał czas by się ze mną pobawić. W tamtym momencie gdy miałem przy sobie swych dwóch hyungów ,pomyślałem że nasza rodzina jest idealna.
Miałem wtedy rację ,bo jak po kolejnym roku rodzice adoptowali Jeongina ,który był zaledwie rok młodszy ode mnie,ponownie mogłem poczuć jak to jest być porzuconym. Wróciły do mnie uczucia które towarzyszyły mi gdy to jeszcze byłem w sierocińcu . A wszystko przez to że skoro już nie byłem najmłodszy to większość uwagi od wszystkich dookoła zdobywał Jeongin. Było mi wtedy smutno. Po czasie jednak zdążyłem się przyzwyczaić , gdzieś nawet czerpiąc radość z posiadania młodszego brata.
Z przybyciem Hyunjina nie wiele się zmieniło ,był on zauroczony Jeonginem tak jak wszyscy ,ale przez to że poświęcał on mu uwagę ,to ja mogłem uzyskać więcej uwagi od Changbina i Chana. Mogłem ponownie poczuć te szczęście przed pojawieniem się tamtej dwójki . Gdzieś to wszystko się tak zrównoważyło ,że ponownie mogłem stwierdzić że było idealnie.
CZYTASZ
My number Hana | Minsung
FanfictionHan Jisung przez całe życie był porównywany do swoich braci ,którzy to w oczach innych byli ideałami. Cała szóstka była tak uzdolniona i wybitna w różnych dziedzinach ,że wszystkim innym było trudno uwierzyć jak jeden z gorszych uczniów w szkole j...