Y/N spojrzała zmęczonym wzrokiem za lekko zaparowane i niewyraźne przez krople deszczu okno. Pojedyncza łza spłynęła po jej policzku, który od razu wytarła, uważając, aby nie rozmazać nałożonego wcześniej makijażu.
Jechała ona pociągiem do Wrocławia. Moglibyście zastanawiać się, po co dziewczyna z Poznania nagle postanowiła wyjechać do tak zwanej „Wenecji Północy".
A otóż był dzisiaj 1 października co oznaczało rozpoczęcie pierwszego roku studiów kryminalistyki. Fakt studnia rozpoczynają się dopiero za dwa dni, ale zielonooka wolała wcześniej przyjechać i zaklimatyzować się w nowym miejscu.
Blondynka miała wybór, aby zostać i studiować w rodzinnym mieście, ale doszła do wniosku, że jednak wyjazd dobrze jej zrobi. Po ostatnich wydarzeniach w jej życiu stwierdziła, że lepiej zrobi jej zmiana swojego otoczenia. Chciała po prostu już stamtąd uciec.
Co się takiego stało, że Y/N miała już tak dość tego przeklętego miasta? Może to się wydawać banalne, ale chodziło o jej byłego chłopaka. Wspomniany wyżej zranił ją niesamowicie bardzo. Dziewczyna nadal nie rozumiała tego, jak po 2 latach szczęśliwego związku mógł ją zdradzić z przypadkową laską na imprezie u znajomego.
„Szczęśliwego związku" oczywiście jej zdaniem, bo każda inna osoba była w stanie zauważyć te toksyczne zachowania z obu stron partnerów. Oboje nie byli święci, chociaż chłopak był wyjątkowym przypadkiem totalnego idioty.
Blondynka westchnęła i przełączyła piosenkę w słuchawkach. Stało się, to się stało. Czas mija, a życie leci dalej i musi się z tym pogodzić.
Po chwili pociąg wjechał na stację. Y/N wstała i sięgnęła po swój bagaż i ruszyła w kierunku wyjścia. Marzyła już tylko o tym, aby ten gówniany dzień się skończył. Kiedy tylko przekroczy próg swojego nowego apartamentu pierwsze co zrobi to pójdzie spać. Była ona już wykończona i psychicznie, i fizycznie.
Kiedy wyszła z dworca pierwsze co rzuciło jej się w oczy to ciemność, jaka o tej godzinie już panowała na ulicach. Był już październik, więc nie ma co się dziwić. Dziewiętnastolatka nadal nie przyzwyczaiła się do tego, że lato już minęło, chociaż pogoda dawała silnie o tym znać.
Y/N stwierdziła, że nie ma sensu dzwonić po taksówkę, ponieważ tylko trochę kropi, a do swojego nowego mieszkania ma tylko 15 minut drogi. Przyda jej się krótki spacer, żeby pozbierać jej wszystkie myśli i odświeżyć umysł prawda? Dlatego wzięła swoje rzeczy i ruszyła w stronę nowego miejsca zamieszkania.
Podążała ona ulicami miasta i rozmyślając nad swoim życiem, gdy nagle, jakby ktoś z góry stwierdził, że na dobicie jej powinno zacząć przerażająco padać. Zielonooka bohaterka po minucie marszu w tej ulewie była już cała przesiąknięta wodą. Stwierdziła, że nie ma sensu iść dalej w tym deszczu i weszła do najbliższej kawiarni.
Kawiarnia była prześliczna, dlatego brak osób tam naprawdę ją zaskoczył. Dziewczyna podeszła do lady, aby zamówić ciepłą kawę. Może, chociaż ona poprawi jej już i tak okropnie zniszczony humor.
Rozejrzała się jeszcze raz po kawiarni i zauważyła siedzącego przy stoliku w kącie kawiarni bruneta, który sączył swój napój.
Nie zwracając szczególnie na niego uwagi usiadła dwa stoliki dalej czekając na swoje zamówienie. Spojrzała za okno uświadamiając sobie, że chyba nie przestanie padać tak szybko.
Chwilę później dostała swój napój i mogła śmiało stwierdzić, że była to najlepsza kawa, jaką do tej pory piła.
Y/N siedziała już 20 minut w kawiarni, a pogoda dalej nie uległa zmianie. Siedziała tak dalej zaczynając znowu odpływać do męczących ją myśli, gdy nagle coś, a raczej ktoś usiadł naprzeciwko niej.
Dziewczyna podniosła wzrok i ujrzała tego samego bruneta w okularach, który jeszcze niedawno siedział parę stolików dalej. Okularnik uśmiechnął się do niej, a ona, mimo iż nie czuła się dzisiaj szczęśliwa odwzajemniła uśmiech. Chłopak na to zmarszczył brwi.
— co się stało? — spytał jakbyśmy znali się od wieków najwidoczniej zauważając, że ten wieczór nie należy do moich najlepszych.
— długi dzień — odpowiedziałam, nie wdając się w szczegóły.
Chłopak poprawił okulary i spojrzał za okno.
— coś o tym wiem — odpowiedział po chwili wzdychając.
Najwidoczniej nie tylko ja miałam słaby dzień. Wzięłam łyk kawy i spojrzałam w stronę, w którą patrzył brunet. Siedzieliśmy razem z nieznajomym, pijąc nasze kawy i patrząc na tragiczną pogodę panującą w tym mieście. Nagle chłopak odwrócił się w moją stronę.
— Mikołaj — powiedział. Przez chwilę zastanawiałam się o co chodzi, ale szybko zorientowałam się, że brunet mi się przedstawia.
— Y/N — odpowiedziałam, posyłając mu krótki uśmiech, który odwzajemnił.
Siedzieliśmy i zaczęliśmy rozmawiać na najróżniejsze tematy. Rozmowa sama nam się kleiła. Okularnik okazał się naprawdę słodkim i śmiesznym towarzyszem. Bardzo go polubiłam. Miał on śliczną kotkę, która nazywała się channelka.
Zanim się zorientowałam przestało padać, a oznaczało to, że muszę w końcu udać się do nowego apartamentu. Pożegnałam się z chłopakiem i wyszłam z kawiarni.
Chwilę później usłyszałam, że ktoś woła moje imię.
— Y/N, czekaj! — był to uroczy brunet z kawiarni. Wcisnął mi w rękę jakąś karteczkę i pocałował w policzek. — mam nadzieję, że się jeszcze zobaczymy. — powiedział i odszedł.
Spojrzałam na karteczkę, a na niej widniał numer telefonu z podpisem „𝑀𝑖𝑘𝑜𝑙𝑎𝑗 𝑇𝑦𝑙𝑘𝑜".
Może jednak ten dzień nie był taki zły, na jaki się wydawał...
CZYTASZ
Nie tak zły dzień || Konopskyy ✔️
FanfictionONE SHOT. Dziewczyna podniosła wzrok i ujrzała tego samego bruneta w okularach, który jeszcze niedawno siedział parę stolików dalej. Okularnik uśmiechnął się do niej, a ona, mimo iż nie czuła się dzisiaj szczęśliwa odwzajemniła uśmiech. Chłopak na t...