rozdział II

28 0 0
                                    

Nieznajomy obudził się w pomieszczeniu, nie był zbytnio obecny, miał gorączkę i to ostrą bo ledwo oddychał oraz nie miał siły nawet ruszyć palcem. Rozglądając się widział rodzinę przy stole dziewczyna której pomógł, tych dwoje ludzi którzy przyklękneli przy niej i parę innych osób. Dziewczynce poza złym wspomnieniem i lekkim katarem, nic nie było co uradowało w duszy nieznanego. Rodzina jadła kolację sugerując się tym że było ciemno, albo to było śniadanie?
Kobieta zauważyła że bohater się obudził i gdy zjadła, nakarmiła go zupą. Przez chorobę nieznajomy nie czuł smaku ani nie czuł zapachu. Kobieta trochę porozmawiała trochę z nim ale rozmową tego średnio można nazwać ponieważ tylko ona mówiła a on jedynie mógł słuchać. I tak mijały dni aż w końcu mógł wstać oraz zaczął rozumieć język którym się posługiwali, ludzie ale nadal sam nie umiał mówić. Po tym jak wyzdrowiał zaczął pomagać ludziom którzy go wzięli pod swój dach. Aż nastała wiosna w której nieznajomy odchodzi, pożegnał się podając dłoń mężczyznom z wioski oraz pokłonił się kobietom, oczywiście nic nie powiedział. Dostał czarnego konia który był stary ale do najbliższego miasta wytrzyma całą drogę z postojami, trochę jedzenia dla niego i dla konia. Ruszył w stronę miasta o nazwie Delczydróg. Podobno miasto wyprzedza swoje czasy nawet o parę jak nie paręnaście wieków pod każdym względem i podobno takie osoby jak nieznajomy mogą dostać tam pomoc. Po połowie drogi, zrobił postuj przez nadchodzącą noc. Nakarmił konia, rospalił ognisko oraz sam zjadł po czym poszedł spać a koń wraz z nim. Rano wstał dał wierzchowcowi jedzenie i ruszył dalej. Po drodze spotkał złodzieji którzy właśnie okradli jakiegoś szlachcica ze wszystkiego oraz go zabili wraz z innymi ludźmi którzy byli z nim. Zignorowali nieznajomego który był tuż obok nich. Postanowił ich też zignorować i pojechał dalej. Nagle usłyszał wiele koni jadące w jego stronę.
-witaj:
powiedział jeden z nich i ruszył ręką w stronę bohatera na znak tego że chce podać mu rękę.
Bohater milcząc podał rękę i odrazu pokazał zakrywając jedną ręką usta a drugą wskazywając na to że nie może  rozmawiać.
-Dobra mam propozycję ty pomożesz nam donieść żeczy tego szlachetki a wzamian damy ci część, jest nam po drodze więc nie widzę powodu żebyś odmówił.
Bohater kiwną głową na tak i ruszył razem z nimi.
W drodze bandyci rozmawiali ze sobą  na różne tematy. Podróż była nudna i mozolna. W końcu gdy dojechali, dotrzymali słowa i dali mu część łupu. Wszedł do miasta oraz zatrzymał się w najbliższej karczmie. Zapłacił za pokuj, wszedł do niego i poszedł spać.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 23 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

książka o nieznajomymOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz