~Jungkook~
Byłem naiwny myśląc, że groźby Jimina mogą być bez pokrycia i zgrywał się tylko z tą blokadą numeru, ale czas zweryfikował moje głupie myślenie i nie spotkałem go od naszej kłótni. Chodziłem jak struty i nie nadawałem się absolutnie do niczego, co ojciec od razu zauważył i odsunął mnie od zadań. W zachowaniu zdrowych zmysłów nie pomagało smętne pierdolenie Hoseoka, który również miał bana na widzenia z Kimem. Trzy dni, tyle wystarczyło żebym totalnie ześwirował. Wszelkie moje myśli wypełniała chłodna postawa chłopaka, którą prezentował opuszczając mój apartament. Jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wyzbył się wszystkich tych chwil niezaprzeczalnego porozumienia, jakie się między nami zbudowało. Kolejne żałośnie głośnie westchnienie przyjaciela spowodowało, że sam mocniej zapadłem się na kanapie, ale nie chcąc dawać mu żadnej pożywki do późniejszego nabijania się ze mnie, łypnąłem na niego wzrokiem i traciłem go mocno w bark, choć czułem się tak samo bezsilny jak on .
-Wszystko było dobrze dopóki Park nie pojawił się w twoim życiu, nie rozumiem dlaczego obrywam rykoszetem za twoje przewinienia -mruknął przeczesując palcami splątane włosy, za co ponownie oberwał, tym razem znacznie mocniej .
-To ty kurwa uskuteczniałeś sobie jakieś romantyczne schadzki, wiedząc że istnieje realne zagrożenie.Nie wiń mnie za swoją głupotę idioto- warknąłem zerkając przez ramie, gdy dotarł do moich uszu dźwięk zamykania drzwi. Ojciec w obstawie dwóch swoich ochroniarzy wkroczył do salonu, jakby był panem całego świata. W normalnych warunkach pewnie zainteresowałbym się jego odwiedzinami, ale aktualnie czułem jakby ktoś wyszarpał mi serce i połowę duszy, więc po uprzejmym przywitaniu się, wróciłem do bezmyślnego śledzenia irytującej komedii na płaskim ekranie.
-Wyglądacie jak dwie żałosne kupki nieszczęścia, nie mam pojęcia jak do cholery poradzicie sobie z trudami panowania nad terenami, jak nie potraficie nawet ogarnąć swojego życia osobistego- mruknął siadając w fotelu. Jego goryle zostały pod drzwiami, jakby ktokolwiek oprócz ludzi znających nowy kod do zabezpieczenia był w stanie przedostać się do środka-Koniec tego smętnego użalania się nad sobą. Odpuściłem wam ze względu na matkę, ale moje granice cierpliwości nie są z gumy.
Zmrużyłem oczy zerkając na niego i choć wiedziałem, że cisną mu się na usta znacznie mocniejsze obelgi, to nie wypowie ich. Mama od samego początku ułożyła go sobie tak jak chciała i nawet, gdy nie było jej obok to wciąż siedział pod jej pantoflem. Choć niezaprzeczalnie był groźnym mężczyzną, to rodzina była dla niego wszystkim i w tym przypadku, jego autorytet podkopywała drobna kobieta, która była całym jego światem.
-Nie patrz na mnie tak jakbyś miał zamiar od razu lecieć ze skargą do matki Jungkook. Jesteście dorosłymi mężczyznami, a zachowujecie się jak nastolatki ze złamanym sercem. Trzeba brać odpowiedzialność za swoje czyny i wy również do jasnej cholery to zrobicie -wskazał na nas kolejno palcem, bo choć Hoseok nie był jego synem ,to traktował go na równi ze mną ,odkąd czternaście lat temu mama podjęła decyzje o jego adopcji -Rozpieszczeni smarkacze, mówiłem jej że nie może na was nieustannie chuchać, bo wyrośnięcie na nieznające życia niedojdy i jak widać wcale się nie pomyliłem .
-Tak my też cie kochamy- rzucił sarkastycznie przyjaciel, ale od razu zamknął jadaczkę, gdy ojciec utkwił w nim swoje wściekłe spojrzenie. Słusznie był nami rozczarowany, bo również to czułem względem siebie, ale znalazłem się w jakimś chorym impasie, z którego nie wiedziałem jak wyjść. Co prawda mógłbym pofatygować się do posiadłości młodszego, ale prawdopobnie nigdy bym już jej nie opuścił. Może i nawet zorganizowałby mi jakieś przyjemne miejsce, tak ze trzy metry pod ziemią.
-Wasze umiejętności interpersonalne są wręcz żałośnie nijakie ,więc jeśli przez trzy dni nie zdołaliście zebrać się, żeby cokolwiek z tym zrobić, to zajmiecie się robotą -rzucił na stolik teczkę i wstając poprawił poły marynarki. Spodziewałem się, że ta przemiła wizyta rodzicielska dobiegła właśnie końca, ale ojciec zatrzymał się nad nami jak kat i przekrzywiając głowę wskazał na nas ponownie palcem -Wieczorem widzę was w domu na kolacji, przygotujcie się na opierdol życia, za te wasze marne w skutkach życiowe decyzje .
I wyszedł, niczego nam nie tłumacząc. Gapiłem się bezmyślnie na pozostawioną przez niego teczkę, ale to Hoseok pierwszy się zreflektował i sięgnął po nią. Prześledził pobieżnie materiały i co rusz podtykał mi pod nos wydruki zdjęć, jakiś małych gnojów, którzy bezprawnie zaczęli panoszyć się na naszym terenie. Zmrużyłem oczy, wiedząc że za takie zachowanie należy im się jedynie porządny oklep, ale po zduszonym sapnięciu przyjaciela nachyliłem się nad nim i również wydałem z siebie bliżej nieokreślony dźwięk. Patrzyłem właśnie na rzeź jakiej dokonali w jednym z naszych klubów i choć wciąż czułem się fatalnie z sytuacją, jaka wyniknęła między mną, a Jiminem to być może większa dawka adrenaliny choć na chwile pozwoli mi o tym zapomnieć.
-Pięciu gówniarzy z kompleksem Boga -szepnął brunet kręcąc głową.Nie byliśmy aniołami i bez względu na okoliczności, zawsze wyciągaliśmy konsekwencje z działań szkodzących naszej działaności, ale nigdy nie tykaliśmy niewinnych ludzi, a te wszystkie zmasakrowane ciała kobiet świadczyły o tym, że oni nie mieli skrupułów. Chcieli po prostu zwrócić na siebie uwagę i zrobili to w najpaskudniejszy z możliwych sposobów -Zgarnę ludzi, za piętnaście minut widzimy się w garażu .
Czułem jak zalewa mnie krew i żądza mordu, gdy zbierałem najpotrzebniejsze rzeczy. Teczkę wcisnąłem do szuflady biurka, nie chcąc dłużej patrzeć na te parszywe mordy, które wyryły się już w mojej pamięci. Zapłacą za to z cholerną nawiązką. Zadzwoniłem do Jina, bo choć zachowywał się jakby miał siano w głowie, to była jakaś jego pokrętna gra, na wzbudzenie zainteresowania starszego kuzyna Parka. Mimo chwilowych dziecinnych zachowań, to jego rodzina w dużej mierze zajmowała się sprawami finansowymi. Poleciłem mu zebranie informacji o ofiarach i ich rodzinach, wiedząc że wiele z tych kobiet podjęło się tego zajęcia, żeby moc utrzymać swoje dzieci, które najprawdopodniej teraz zostały sierotami. Nie zostawiamy swoich na lodzie, więc będziemy musieli znaleźć dla nich jakieś domy i zapewnić im w miarę normalne życie, mimo tych tragicznych zdarzeń z zeszłej nocy.
Ostatni raz odetchnąłem głośno, starając się choć na chwile wyrzucić z głowy obraz Jimina i z pełną determinacją dołączyłem do reszty, wiedząc że czeka nas naprawdę ciężki wieczór, który niewątpliwie musi zakończyć się naszą wygraną .

CZYTASZ
Mafia Princess /Jikook ✔️
Fanfic[Zakończone] Czy ktokolwiek wyjdzie z tego układu wygrany? Dwie skrajnie różne osobowości, zmuszone stanąć po tej samej stronie barykady. Psychopatyczna księżniczka i naburmuszony rycerzyk, jak niebezpieczne może okazać się być takie połączenie? *W...