.x.1.x.

65 9 185
                                    

- Wiśniewski, mam dać ci to na piśmie, abyś się uspokoił?! - po raz chyba czwarty w ciągu dwudziestu minut, wydarła się na mnie matematyczka.

- Ale proszę bez nerwów, proszę Pani. Złość piękności szkodzi. - wtrącił się Mateusz, pupilek baby od tego cholernie trudnego przedmiotu.

- Do odpowiedzi, już! - krzyknęła na mnie ruda kobieta, która osobiście mnie przerażała.

Idąc jak najwolniejszym krokiem do tablicy, rozejrzałem się po zbiorowisku małp w ławkach (czyt. uczniach). Julka męcząca się nad zadaniem, Nikola malująca jakieś szlaczki na marginesie, Kuba rysujący Szymonowi na karku kutasa... i on. Kacper Fibakiewicz, miłość mojego życia od pierwszej klasy szkoły podstawowej. Robiący w ławce dziurę cyrklem. [od autora: serio tak wygląda moja klasa :D] .

- Przepraszam cię bardzo, Wiśniewski, ale nie mam całego dnia, na to, aż postanowisz przyjść sobie tutaj i może jeszcze ŁASKAWIE odpowiedzieć na moje pytania, za które wstawię ci odpowiednią ocenę. - powiedziała nauczycielka z pretensją.

Spojrzałem na zegarek, wiszący na ścianie. 15.25, piętnaście minut do dzwonka.

- Dobrze, zacznę już, bo się do dzwonka nie wyrobimy. Zapisz na tablicy takie działanie, pięć ca-

Matematyczce przerwał pewien dźwięk. Tak dokładnie piosenka. Wszystkie oczy nagle powędrowały w stronę mojej ławki. Czwartej ławki w drugim rzędzie i na brzęczącą komórkę.

Stoję dziś przed twoim blokiem
Mam przy sobie róże, wino, miejsce w samochodzie (chodź!)
Dajmy spokój temu, co mamy na co dzień
Chodź, pojedź ze mną
Chodź, w moim wozie

Wiem, wiem Twoi starzy będą wściekli
Ty im nie odpiszesz, Ty tylko wyświetlisz
A gdy księżyc będzie w pełni
Będziemy się pieprzyć*

KURWA MAĆ, TO MÓJ TELEFON - spanikowałem w myślach.

Musicie wiedzieć, że pani Trąszek [WYMYŚLAŁEM RANDOMOWE NAZWISKO, NIE CZEPIAĆ SIĘ] jest ruda. W tym momencie tak poczerwieniała na twarzy, że nie wiadomo gdzie jest twarz, a gdzie zaczynają się włosy... No to mam przejebane - pomyślałem.

- Czy ktoś mi może wytłumaczyć co to za dźwięk?! - warknęła ruda szmata. Czemu ja, do kurwy jasnej, nie wyciszyłem telefonu... BRAWO, JANEK, W TYM MOMENCIE, TO TY MOŻESZ SOBIE JUŻ GRÓB KOPAĆ I TESTAMENT SPISYWAĆ.

Przez kilka dobrych minut stałem przy tej tablicy patrząc na swoje czarno-czerwone Nike Court Borough. Identyczne ma pewien bardzo wysoki blondyn.

Czułem na sobie ten wzrok nauczycielki i kolegów. Było tak cicho, że dosłownie słyszałem jak nasz wychowawca prowadzi lekcje geografii w klasie obok. Z dłuższej niezręczności ocalił mnie dzwonek ogłaszający koniec lekcji. Właśnie sobie uświadomiłem, że przez cały ten czas, wstrzymywałem oddech.

Gdy tylko z klasy wyszła Trąszek mrucząc pod nosem, jakieś niezrozumiane dla mnie słowa, podbiegłem do swojej ławki, jednym ruchem zgarniając wszystkie rzeczy znajdujące się na niej. I wybiegłem z tej 45minutowej egzekucji.

Szczerze mówiąc, bałem się tej czwartkowej lekcji matematyki. Baba może mnie wziąć do odpowiedzi, czy coś... Szykuje mi się dzisiaj 2godzinna randka z podręcznikiem do tego szatańskiego przedmiotu. Cudownie.

Z zamyślenia wyrwał mnie dopiero krzyk woźnej, oznajmiający, że dopiero zmywała podłogę w miejscu, w którym stoję. Ignorując kobietę z mopem w ręku, skierowałem się w stronę szafek. Moja miała numer 5 i jest obok tej Kacpra z numerem 2. Blondyn stał właśnie przy swojej szafce i zakładał niebiesko-biało żółte Air Max TW Next [od autora: przepraszam Was, ale serio kocham buty XD]

- Będziesz dzisiaj na orliku?** - zapytał wysoki chłopak

- No sory, ale mamy jutro sprawdzian z fizyki, a ja nad książką spędziłem okrągłe 0 minut, + muszę sobie zafundować bliskie spotkanie z książką od matmy, bo baba na 2137% mnie zapyta - wymieniłem na jednym tchu, wywracając oczami

- Oh, okej - w jego brązowych oczach widać było pewne zmieszanie - powoli zamieniasz się w Mateusza. - zaśmiał się - Dobra, skoro taki z ciebie pilny uczeń, to prześlij mi tą prace domową z polskiego, bo nie mam czasu jej zrobić.

- Ale - no dobra, wszystko bym dla niego zrobił, ale bez przesady! Z resztą, nie jestem kujonem. Ja po prostu chce zdać. A moje oceny z matmy, to same pały, a mamy pieprzony listopad. Muszę się trochę przyłożyć, bo za miesiąc muszą być wystawione oceny na pierwsze półrocze.

- Pa, Janek! - pożegnał się Kacper, wychodząc z budynku. Wiem, że teraz sobie pewnie myślicie, że on jest jakimś chujem, który mnie wykorzystuje, a ja kujonem.

Nic z tym rzeczy!

Fibakiewicz jest naprawdę miłym gościem. Zawsze pomaga, w zeszłym roku dawał mi nawet korki z matmy, bo se z nią radzi wykurwiście, a ja... NO CÓŻ, DELIKATNIE GORZEJ

Aby zapomnieć przynajmniej na chwilę o tym pierdolonym zielonym budynku, założyłem słuchawki i puściłem pierwszą lepszą playlistę. Rozpoznałem pierwsze dźwięki najpopularniejszej piosenki The Script.

Yeah, you could be the greatest, you can be the best
You can be the King Kong bangin' on your chest
You could beat the world, you could beat the war
You could talk to God, go bangin' on his door***

W tym momencie nie obchodziło mnie już nic innego, niż tylko muzyka, która grała mi na słuchawkach.

*Noc ~ White 2115 (w mediach jest)

**świt, to boisko u na mieście gdzie się spotykamy, żeby pogadać, zjeść coś, pograć w noge, odrobić lekcje... MY TAM WSZYSTKO ROBIMY

***Hall of Fame ~ The Script

~~~

no siema, jak tam?
postanowiłem napisać sobie takiego opsa łaj not.
nie wymagam od niego miliona wyświetleń, tysięcy gwiazdek, czy innych pierdów.
Pisze to z własnej przyjemności :D

zjeb☄️

School Love | bxbOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz