Tak mocno i hipnotyzująco przyciągał mnie do siebie swoim wzrokiem, że już prawie nasze usta się połączyły. Przyzwyczaiłam się do szybkiego tempa naszej relacji i chyba sama ukrycie pragnęłam jej pogłębienia. Nadal fascynowała mnie jego pewność siebie i ciekawiła wybuchowość. Może mogłabym być kobietą, która będzie nad nią panować?
Wiedziałam, że chcę spróbować stworzyć z nim związek, w jakim jeszcze nigdy nie byłam. Zamiast czegoś pięknego i przeze mnie wyczekiwanego, otrzymałam zawód, zmieszanie, irytację, a na końcu najprawdziwszy dramat. Cholerny telefon DeLuciano zadzwonił i czar prysł, a on, jak na złość, postanowił go odebrać.
– Kurwa – przeklął pod nosem.
Mężczyzna sięgnął do kieszeni po telefon, a kiedy odebrał, ponownie poczułam ogromny niepokój. Jego wyraz twarzy diametralnie się zmienił.
– Wpuść go. Załatwimy sprawę od razu – rzucił do telefonu.
Kiedy się rozłączył, popatrzył na mnie z niebezpiecznym błyskiem. Czekałam, aż coś powie. Sama bałam się zapytać.
– Twój przyjaciel przyjechał cię odwiedzić – powiedział mrocznie.
Nie, nie, nie...
Leo nie mógł być aż tak bezmyślny!
– Zbieramy się, Olivio. On na nas czeka. – Uśmiechnął się.
Przymknęłam oczy, bo odkąd mieszkałam w posiadłości, nie miałam ani jednego spokojnego dnia. Bez dram, kłótni i stresu.
Rocco puścił moją dłoń i się podniósł. Zaczął zbierać z koca rzeczy i uniósł brwi, kiedy został mu już do pozbierania tylko rozłożony materiał. Siedząc na kocu, liczyłam, że prędko nie wrócimy do willi i tego całego bałaganu, który z pewnością miał nastąpić.
– Nie, proszę… – wyjęczałam.
– Do nogi, Temida – polecił.
A ja, kiedy pies podniósł pysk z moich ud, bez namysłu krzyknęłam:
– Leżeć, Temida.
Pies zastygł z uniesionym nad moimi nogami pyskiem, ale po chwili wstał i podbiegł do swojego pana.
DeLuciano prychnął, bo wygrał, a na kocu zostałam już tylko ja.
– Do nogi, Temida! – Spróbowałam raz jeszcze.
Doberman nastroszył uszy, wrócił na koc i usiadł tam, gdzie wcześniej. Wtedy przestałam być pewna siebie. Znieruchomiałam, żeby czasem Temida się na mnie nie zezłościła. Przecież byłam dla niej kimś nowym. Mogła mnie ugryźć.
– Mam iść tam sam? – zapytał z drwiną.
– Zadzwoń i powiedz, żeby sobie już jechał.
– Idealna okazja, żeby wszystko mu wyjaśnić. Uważasz inaczej?
– Uważam, że…
– Nie będę czekać w nieskończoność, Olivio – powiedział z grymasem na twarzy. – Nie zachowuj się jak dziecko i wstań.
Czy naprawdę zachowywałam się jak dziecko? Bałam się spotkania Leo i Rocco.
– Nie chcę, żebyś go bił – powiedziałam ciszej.
– Nie jestem złotą rybką, motylku – mruknął. – Nie spełniam zachcianek.
Z irytacją wypuściłam powietrze.
– Proszę, Rocco.
– Prosisz? – Założył plecak na ramię. – Jak bardzo?
– Bardzo – odparłam natychmiast.

CZYTASZ
Motyl | zakończona
RomansOlivia Roy zostaje pod opieką starszego brata, kiedy jej rodzice giną w wypadku samochodowym. Kiedy dorasta, jest zmuszona zacząć pracę w domu jednej z nowojorskich rodzin. Pieniądze na kontach członków rodziny DeLuciano, nie pochodzą tylko z legaln...