Rozdział 2

11 2 0
                                    

Rudy kociak właśnie bawił się kulką mchu, gdy podeszła do niego siostra z propozycją.

-Chcesz wyjść ze żłobka? W końcu już długo tu siedzimy, co nie?- miauknęła. Rzeczywiście kociaki już dawno mieli zwiedzić obóz po raz pierwszy. Bardzo ciekawiło dwójke co kryje się poza czterema ścianami żłobka.

-Jeszcze pytasz? Oczywiście, że tak!- zamruczał i zamerdał puchatym ogonkiem.

-To chodź zapytać się ze mną Wydrzego Pysku- powiedziała i pobiegła w stronę jej matki, a Lisek szybko ją dogonił.

-Możemy wyjść poza żłobek?- spytała Sosenka. Lisek patrzył na mame błagalnym wzrokiem.

-Możecie, ale zawołam Gałązkową Łapę, aby was oprowadziła. Od rana kręci się i nie wie co ze sobą zrobić- zachichotała młoda karmicielka. Wyszła po Gałązkową Łapę.

-Kto to Gałązkowa Łapa?- zapytał siostry.

-To uczennica Paprociowego Pazura. Radze ci czasem słuchać co mówi Wydrzy Pysk, a nie tylko dokuczać Wietrzykowi- fuknęła i przewróciła oczami. Odkąd Wietrzyk zaczepił Liska tamtego dnia, ten mu całe dnie dokuczał. Wkrótce Wietrzyk też zaczął prawdziwie wkurzać Liska, lecz ten nie dawał tego po sobie poznać.

-To powiedz swojemu koledze Wietrzykowi, żeby on też mnie zostawił- burknął. Weszła ruda, szylkretowa uczennica tym samym zakańczając rozmowe.

-Witaj Gałązkowa łapo!- przywitali się Sosenka i Lisek.

-Witajcie- miauknęła przyjaźnie.- Mam was oprowadzać, tak?- chciała upewnić się kotka. Przystępowała z łapy na łape jakby się na coś spieszyła. Choć poza oprowadzaniem kociąt nie miała nic do roboty

-Tak- odpowiedziało rodzeństwo z niemałym podekscytowaniem.

-To chodźcie!- miauknęła i wyszła ze żłobka. Kociaki oczywiście pomknęły za nią. Obóz był dość duży. Obecnie znajdowali się na zielonej polance, na której zazwyczaj wojownicy i uczniowie dzielili języki oraz wspólnie jedli. Teraz też dużo kotów rozmawiało w najlepsze. Rudy kocurek zauważył stos zwierzyny mieszczący się w pobliżu granicy obozu.

-Co to?- zapytał wskazując ogonkiem na stos.

-To stos zwierzyny- powiedziała uczennica.- Gdy wojownicy wrócą z patrolu łowieckiego odkładają tam to co udało im się złapać, a potem wszyscy biorą z niej po zdobycz i jedzą- wytłumaczyła.
-Tam jest legowisko przywódcy, wojowników, uczniów i starszyzny- mówiła pokazując kolejno legowiska. -Ano i jeszcze legowisko medyka, Trzcinowego Futra- dodała. Gdy przechodzili obok legowiska uczniów zaczepił ich brązowy kocur. Na oko Liska był w wieku Gałązkowej Łapy.

-Od kiedy przyjaźnisz się z kociakami, Gałązkowa Łapo?- zadrwił wpatrując się w nią z poniżającym wyrazem pyska. Kotka jednak pozostała niewzruszona i zignorowała kocura. Zainponowała tym rudemu kocurkowi. Poszła dalej pewnym krokiem i tym razem zatrzymała się przy wielkiej skale.

-Tu przywódca wygłasza różne ważne sprawy. Takie jak ceremonie, a czasem nawet omawia jak ma się odbywać bitwa- opowiadała dalej.

-Kiedy już zostanę uczniem będę najlepszym uczniem jakiego widział ten klan!- obiecał Lisek. Jego siostra przyzwyczajona do wiecznych przechwałek brata nie zareagowała, ale Gałązkowa Łapa zaśmiała się cichutko.

-Zobaczymy. Wiem, że nie tylko ty tego pragniesz- powiedziała miejąc na myśli oczywiście nie kogo innego jak Wietrzyka. Mimo iż miał dopiero mało ponad księżyc to miał on duże ambicje.

-Niech tylko ten futrzak spróbuje- pomyślał lisek nie mając zamiaru dzielić się jego mianem.

-To chyba byłoby na tyle- oświadczyła nakrapiana kotka.

-Nie możemy pozwiedzać jeszcze terytorium poza obozem?- błagał Lisek. Uczennica stanowczo pokręciła głową.

-Raczej nie Lisku. Jesteście jeszcze za mali na wychodzenie poza obóz- zauważyła.
-Myślę, że możecie poznać kilku wojowników lub uczniów tutaj w obozie- akurat po wypowiedzeniu tych słów wrócił poranny patrol składający się z Mamroczącej Sadzawki i Płomiennego Ogone z jego uczennicą, Wodną Łapą. Ta ostatnia przybiegła do Gałązkowej Łapy.

-Witajcie- miauknęła przyjaźnie.- co robicie?- przygładziła krótkie futro na piersi szybkim liźnięciem.

-Oprowadzałam Liska i Sosenke po obozie- odpowiedziała szybko Gałązkowa łapa. Wtedy Lisek oddalił się od kotek i poszedł w przeciwnym od nich  kierunku do swojego ojca.

-Jak jest poza obozem?- zapytał, a płomiennorudy kocur obrócił nagle łeb.

-Zależy, o którą część naszego terytorium pytasz. Jest część z jeziorem, lasem, a nawet wielką polaną. Chociaż niedaleko granicy są domy dwunożnych, którzy czasem wybierają się do lasu i zakłócają nasz spokój- mruknął.- Z resztą sam to wszystko zobaczysz, gdy zostaniesz uczniem, Lisku. Nie da się tego opisać w słowa- uśmiechnął się ciepło.

-Naprawdę to wszystko jest takie wielkie jak opowiadała Wydrzy Pysk?- dopytywał dalej ciekawski kociak.

-Zależy co dla ciebie jest wielkie, a co małe. Niektórzy uważają tak, a inni inaczej- powiedział. Lisek zauważył w tej chwili wychodzącego ze swojego legowiska białego kocura. Był on przywódcą Klanu Księżyca. To Śnieżna Gwiazda. Słyszał opowieść o bitwie z borsukiem, w której dużą role odbywał właśnie ten śnieżnobiały, majestatyczny kocur. Podobno borsuk był już przy obozie, gdy ten wskoczył na zwierze i zadrapał je po oczach. Umknęło w popłochu, a ten szczycił się dzięki temu wielkim szacunkiem tutejszych kotów. Lisek kochał tą opowieść i najchętniej słuchałby o niej całymi dniami.

-Wygląda na potężnego, co?- miauknął Płomienny Ogon widząc zainteresowanie kociaka.

-Bo taki jest, prawda?- miauknął młody.

-I to jak. Żaden kot mu nie dorówna- zaśmiał się. Podszedł do stosu i wyjął tłustego królika. Oddał niewielką część dla Liska, a sam zaczął się zajadać. Rudy kocurek szybko zjadł swoją porcje i pokłusował do Sosenki. Siedziała przy niewielkim pieńku. Lisek skoczył na nią w akcie zabawy i zwalił koteczke.

-Ugh! Co ty robisz Lisku?- fuknęła, a następnie skoczyła na brata. Poturlali się tak aż pod legowisko wojowników, gdzie natrafili na Paprociowego Pazura. Czarnego, zrzędliwego kocura.

-Co wy robicie? Nie powinniście być w żłobku?- mruknął oburzony kocur

-Jesteśmy już duzi- stwierdziło rodzeństwo.

-Nawet jeśli to wciąż jesteście kociakami, które nie powinny się tu plątać- warknął.- Ten klan schodzi na psy- mamrotał pod nosem. Posłał im gniewne spojrzenie i poszedł dalej. Zatrzymał się przy grupce wojowników, po czym zaczął coś mówić. Tak jak podejrzewał Lisek właśnie skarżył się na nich. Mało go to jednak obchodziło. Podniósł się z ziemi i z zadowoleniem ruszył swobodnym krokiem do żłobka.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 03, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

𝕊𝕜𝕣𝕪𝕨𝕒𝕟𝕖 𝕌𝕔𝕫𝕦𝕔𝕚𝕒 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz