01.

44 3 2
                                    




Przemoczona do suchej nitki Tissamy stała przed bramą Hogwartu czekając na powóz mający zawieźć ją do zamku. W półmroku wieczoru dostrzegła zbliżającą się pospiesznie postać.

- Przepraszam, że musiała pani czekać!

Usłyszała zanim wyraźnie zobaczyła chłopca, który już pod bramą nerwowo przeszukiwał poły płaszcza w poszukiwaniu kluczy.

- Mój tato miał na Panią czekać - wyrzucał z siebie słowa przerywane próbami łapania oddechu. - Ale niestety został pilnie wezwany do miasta. - ręka drżała mu kiedy przekręcał klucz w bramie, która otwarła się bezgłośnie. - Powóz zaraz powinien tu dotrzeć. Pani cała przemokła! Bardzo, bardzo przepraszam...

- Spokojnie. - powiedziała z uśmiechem Tissamy, wykorzystując moment, kiedy chłopak opierając ręce o uda nabierał kolejny chałst powietrza. Nie miał więcej niż 10 lat. - To tylko trochę wody. Nic mi nie będzie. Komu zawdzięczam ratunek przed spędzeniem nocy pod bramą? - zapytała wyciągając dłoń w jego stronę. Chłopak w jednej chwili wyprostował się, odgarnął brunatne kosmyki włosów z twarzy, poprawił płaszcz i również wyciągnął rękę.

-Tommy... to znaczy Tom Darren. Przyszły dozorca Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart. - wyrecytował z pełną powagą.

- Tissamy Vortell, przyszła nauczycielka obrony przed czarną magią. Dziękuję za powitanie. Będzie z ciebie świetny dozorca. - odpowiedziała równie poważnie patrząc jak twarz Tommy'ego promienieje z dumy.

-Chyba słyszę już nasz powóz. Pani pozwoli, że pomogę z bagażem. - powiedział i nie czekając na odpowiedź złapał za małą walizkę. W tej samej chwili powóz wyłonił się zza zakrętu.

Przez całą podróż do zamku Tommy zabawiał Tissamy opowieściami o przygodach jakie przytrafiają mu się, od kiedy tata pozwolił mu uczestniczyć przy pracach w szkole. Tak jak przypuszczała, chłopiec pochodził z mieszanej rodziny, ale sam był pozbawiony zdolności magicznych. Opowiadając Tommy wiercił się strasznie, wymachiwał rękami a oczy błyszczały mu w blasku mijanych latarni. Tissamy też była podekscytowana kiedy zaczynała swoją przygodę w tej szkole 25 lat temu. Doskonale pamiętała pierwsze zakupy magicznych ingrediencji, szat, podręczników. Pamiętała podróż pociągiem do szkoły i rozmowy z nowo poznanymi koleżankami. Pamiętała uśmiech starszej siostry, która dodawała jej odwagi podczas ceremonii przydziału, pokazując, że zajęła jej miejsce przy stole Gryfonów. Czuła jak na wspomnienie siostry oczy zachodzą jej łzami. Daermina zginęła rok temu w bitwie o Hogwart i Tissamy codziennie zadręczała się myślami czy mogła uratować siostrę. Odepchnęła te ponure myśli czując jak Tommy opada ciężko na siedzenie wyczerpany opowieściami. Wyjrzała przez okno, deszcz przestał padać, powóz wtoczył się na dziedziniec i zatrzymał przed wrotami zamku. Tissamy wzięła głęboki wdech, uśmiechnęła się do chłopca, który otworzył dla niej drzwi, chwyciła walizkę i wysiadła z powozu.

-Witaj Tissamy.- usłyszała szorstki głos Dumbledore'a.  - Cieszę się, że w końcu przyjęłaś moją ofertę pracy. - powiedział ściskając ją przyjaźnie. -Minervę, mam nadzieję, pamiętasz?- wskazał na stojącą obok poważną czarownicę.

- Och oczywiście! Profesor McGonagall, to dla mnie zaszczyt móc pracować w takim gronie!- Tissamy niemal dygnęła, onieśmielona jak przed laty, dumną postawą Minervy.

- Dajże spokój Amy! - odparła surowo czarownica. - Nie czas na pochlebstwa! Stoimy tu a ty przecież jesteś cała mokra! - mówiąc to bezceremonialnie popchnęła dziewczynę w stronę budynku. Amy ukryła uśmiech w kołnierzu płaszcza i posłusznie weszła do zamku.

- Aberforcie, powiadom resztę grona, że nasz gość zejdzie na kolację gdy tylko rozgości się w swoich pokojach. - Tissamy i Aberfort spojrzeli na siebie porozumiewawczo i oboje skinęli głowami na znak, że nie ma się co spierać z Minervą, która ewidentnie postanowiła otoczyć opieką nie nową nauczycielkę, ale swoją dawną uczennicę.

Na zgliszczachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz