Kiedy się obudziła słońce już dawno wstało. Potarła oczy, owinęłą się szlafrokiem i zeszła do pokoju wspólnego licząc na późne śniadanie.
- Witam szanowną Panią!- usłyszała radosny głos Petera gdy tylko weszła do środka. - Już myśleliśmy, że do nas nie dołączysz! Słuchaj, chcemy wybrać się...
- Kawy. - przerwała mu podnosząc dłoń i opadła na fotel ziewając.
- Ależ oczywiście! Służę! - Mruknęła przeciągle kiedy poczuła zapach wymarzonego napoju.
- To jakie mamy plany?- zapytała gdy pierwszy łyk zaczął rozwiewać resztki snu.
- Chfemy wybrać fię do Hogfmeade. - wyjaśnił przełykając porwaną ze stołu muffinkę.
- Na kremowe piwo? Jasne! Nie pamiętam kiedy ostatnio je piłam!
- Izzy chce jeszcze wpaść do "Latającego Pałacu". - dodała Meredith.
- Koniecznie! W piątek wypuszczają nowego Groma Nieba! Muszę sprawdzić czy faktycznie jest tak świetny jak mówią!
- Ledwie wyleczyłaś się z kontuzji a już chcesz nabawić się kolejnej? - Meredith założyła ręce na piersi.
- Tylko pooglądam! - Izzy uniosła ręce w obronnym geście robiąc niewinną minę.
- Akurat! - fuknęła Mer, obejmując żonę z czułością.
- Oberwałam tłuczkiem. - dodała Izzy widząc zaciekawione spojrzenia współtowarzyszy. - Nie utrzymałam się na miotle i rąbnęłam w ziemię. W ostatniej chwili sędzia złagodziła upadek i skończyło się tylko na połamanych żebrach, nodze i skręconym nadgarstku.
- Auu...- wzdrygnął się Peter. - A podobno sport to zdrowie. Nadal grasz?
- Już nie. Teraz tylko uczę. Za to mam zamiar spróbować sił w wyścigach. Mam nadzieję zakwalifikować się do reprezentacji Anglii!
Mer przewróciła oczami patrząc na rozmarzoną twarz Izzy.
- Nie zapomnij, sprawdzić sprzętu w szatni zanim zaczniesz zdobywać te medale i puchary!
- Cholera! Racja! Chodź, pomożesz mi! - powiedziała Izabel ciągnąc żonę za rękę.
●●●
Tissamy krzątała się po pokoju rozpakowując kufry. Mogla to zrobić jednym machnięciem różdżki, ale wolała urządzić pokoje bez użycia magii. Sięgnęła na dno ostatniej walizki i ostrożnie odpakowała oprawione w ramkę zdjęcie. Wpatrywała się w uśmiechnięte oczy siostry, która obejmowała ją przed bramą ogrodów Marimutra*. Na wspomnienie ostatnich wspólnych wakacji oczy Triss wypełniły się łzami.
- Tęsknię za tobą. - wyszeptała ustawiając zdjęcie na kominku. Wzdrygnęła się gdy coś otarło się o jej nogi. - Ach to ty sierściuchu! - zwierzak przeciągnął się wbijając pazury w dywan. - Zobacz co dla ciebie mam! - Amy wyciągnęła z szafki pikowaną poduszkę. Kot z zadowoleniem trącnął łapką jeden z przyszytych do rogów frędzli, umościł sobie miejsce i zwinął w kłębek.
- Tego ci było trzeba, co? - powiedziała drapiąc zwierzę za uchem. Spojrzała na zegarek i wyszła z pokoju.
●●●
- Nie uważam żeby to był dobry pomysł. - usłyszała zimny głos kiedy weszła do gabinetu dyrektora.
- I ja się z tobą w pełni zgadzam, Severusie. Jednak... Dokończymy rozmowę później. - Aberford dostrzegł stojącą w progu Tissamy.
- Jak sobie życzysz. - Snape odwrócił się. Zmarszczone brwi i zaciśnięte wargi nadawały mu upiornego wyglądu. Czarna peleryna smagnęła kostki Tissamy kiedy przeszedł obok.
CZYTASZ
Na zgliszczach
FanfictionA gdyby Snape przeżył bitwę o Hogwart? Pojmany przez Minervę w Wielkiej Sali nie zdołał się uwolnić. Harry wyszedł na spotkanie Czarnemu Panu i po ugodzeniu śmiertelnym zaklęciem dowiedział się, że sam był jednym z horkruksów. Po wygranej bitwie Sna...