Dużo się czyta o miłości, prawda? Jeszcze więcej się słyszy, choć chyba mało się mówi. Wychowałam się w kochającej rodzinie, a tata zawsze powtarzał mi, że w marzenia powinno się wierzyć. Mama natomiast stąpała twardo po ziemi, choć pozwalała mi marzyć. Pamiętam, jak chodziliśmy na pikniki, czy obserwowaliśmy razem gwiazdy i zachody słońca. Właśnie, słońce też było fascynujące. Budziło rano do życia, a wieczorem znikało za horyzontem. Wydawało mi się wtedy, jakby oceany, morza i jeziora płonęły. Potem nadchodził czas na księżyc i moje ukochane gwiazdy. Rodzice znali się na konstelacjach i nauczyli tego także i mnie.
Kiedy kocha się tak bardzo, nie ma znaczenia w jakim miejscu się jest. Liczy się dla nas to, żeby być blisko ludzi, których kochamy tak mocno, że aż odbiera nam mowę, czasem nawet oddech. Dlatego czasami za rzadko mówimy „kocham Cię”. Ależ to było ważne. Słowa. Te wypowiedziane, te wykrzyczane w poduszkę jak i te przemilczane. Czasami unosiły się na wietrze, innym razem echem odbijały się od ścian, a niekiedy łamały serca.
To był ten dzień. Poprawiłam włosy, które wcześniej upięłam w staranny kok i spojrzałam na swoje odbicie. Na delikatną, bladą cerę i wymuszony uśmiech. Musiałam być silna.
Podobno nasza siła i wola walki bierze się z tego, jaki bagaż doświadczeń nosimy na swoich barkach. Jeśli przeżyliśmy coś strasznego, a wciąż jesteśmy na tym świecie, to znaczy, że jesteśmy niesamowicie dzielni. Każdy ma swoje historie, dla niektórych są one błahe, są powodem do komentarzy i osądów, jednak dla kogoś jakaś tragedia może być końcem świata.
Myślałam, że mój świat skończył się dwa miesiące temu, a mimo wciąż nadal byłam, istniałam, egzystowałam. Było mi ciężko, tak bardzo, że patrząc w odbiciu na swoje niebieskie oczy, które zachodziły łzami, musiałam przymknąć powieki, aby nie wybuchnąć po raz kolejny. Byłam zmęczona tym wszystkim, co mnie otaczało, a mimo wszystko tak bardzo starałam się być szczęśliwa.
Niektórzy ludzie dążą do szczęścia, całe swoje życie poświęcają na to, żeby w przyszłości coś osiągnąć. Czasem zapominają o tym co jest po drodze, o tych małych chwilach, które budują te wielkie.
Moi rodzice mawiali, że nigdy nie będziemy w stanie docenić tych wielkich rzeczy, jeśli nigdy nie nauczymy się najpierw cieszyć z tych małych.
Zebrałam się w sobie i chwyciłam za rączkę od czarnej walizki. Rzuciłam ostatni raz wzrokiem po moim pokoju, w którym wylałam tej nocy morze łez. Byłam zbyt sentymentalna i nie wiedziałam, czy to była moja wada, czy zaleta.
Przypomniało mi się, jak na tym dużym łóżku mama wieczorami czytała mi bajki, kiedy byłam młodsza.
Jak tata z uśmiechem codziennie budził mnie do szkoły z talerzem pysznych kanapek i sokiem jabłkowym.
Jak zapraszałam tu swoją najlepszą przyjaciółkę Cloe, którą znałam prawie od jedenastu lat, a poznałyśmy się mając zaledwie pięć.Zaszkliły mi się oczy, kiedy do mojej głowy dotarły wszystkie wspomnienia. Jedno chciało się przebić przed drugie, zamknęłam więc oczy, widząc większość z nich chociaż przez ułamek sekundy i czułam, jak głowa mi pękała.
Wspomnienia to piękna sprawa, lecz czasem potrafią być zabójcze. Jak pasożyty żerują w naszej podświadomości niszcząc ostatnie iskierki nadziei i szczęścia. Czasem jednak rozpalają nasze serca do czerwoności, szczególnie wtedy, kiedy zapominamy o tym co najważniejsze.
Zeszłam po schodach, zaciskając usta. Znałam każdy zakamarek tego domu, a mimo wszystko chłonęłam wzrokiem każdy milinetr, jakbym chciała, aby wyrył mi się w pamięci.
— Jesteś gotowa, kochanie?
Znany mi głos dobiegł z kuchni. Uśmiechnęłam się na widok trzydziestopięcioletniej kobiety, która upinała swoję włosy w kitkę, zalewając zaraz swoją kawę wrzątkiem. Chwilę później spojrzała na mnie ze smutnym uśmiechem.

CZYTASZ
HIRAETH
Teen FictionBracia Nelson. Dwa słowa, które w mieszkańcach małego miasteczka Boonville w Kalifornii wywoływały strach. Życie jednak nie polega na baniu się zagrożenia, a na jego zwalczaniu. Ci, którzy zdają sobie z tego sprawę są silni, zupełnie jak Elizabeth B...