- Będziemy mieć za to dobrze zapłacone. - zaśmiał się jeden na widok masy ryb, które łowili.
Seonghwa jedynie odrobinę wychylił głowę znad wody, by ocenić ogrom budowy, koło której się znajdował. Hongjoong rzeczywiście miał słuszne obawy co do czasu dopłynięcia do statku. Syrena nie próżnowała i przygotowała mocne liny znalezione gdzieś na dnie morza wraz z sieciami uważając, by samej się w nie nie zaplątać. Przeciął w odpowiednich miejscach złączone liny, czym sprawił jedną, solidną dość długą linę, by móc pomóc nowemu znajomemu w bezpiecznym dopłynięciu do celu. Spędził nad tym niemal całą noc będąc zmęczonym pod koniec.
Nagły piskliwy głos za jego plecami sprawił, że niemal wyzionął ducha.
- Braciszku, co tu robisz?
Seonghwa spojrzał na nią ze wściekłością.
- Mirae, co... Co ty tu robisz? - jego zdenerwowanie było aż nadto widoczne.
- Martwiłam się. - jej oczy wyrażały niesamowity smutek. - Nie wróciłeś...
- To nie jest bezpieczne miejsce.
- Ale ty jesteś-
- Nie dyskutuj, wracaj do domu. Tu są ludzie, którzy polują i... - przerwał, widząc niewielkiego rekina, który zmierzał w ich stronę, jednak zaraz zmienił kierunek. - Mirae... - zniżył ton głosu niemal do szeptu. - Ukryj się w skałach i czekaj aż nie odpłynie w stronę przeciwną do domu, a wtedy płyń przy dnie i trzymaj się z dala od płaszczek. Nie zawracaj, nie oglądaj się. Kiedy będziesz blisko użyj rogu z muszli, by inni pomogli ci wrócić. - wyjaśnił spokojnie zniżając się do piasku na dnie.
- A ty?
- Ja mam jeszcze coś do zrobienia. O mnie się nie martw. - uśmiechnął się lekko, dodając jej tym samym otuchy. - A teraz płyń.
- Braciszku, nie zostawię cię tu... Nie samego... - wyszeptała będąc już bliska płaczu.
- Dotrę do domu, nic mi nie będzie. - jego stanowczy lecz łagodny ton głosu oraz troska w oczach zdawały się przemawiać młodej syrenie do rozsądku. - Płyń.
- Cholera, nie wziąłem mięty. - przeszukiwał plecak w poszukiwaniu mapy, którą brał ze sobą na wszystkie wyprawy morskie co chwila przypominając sobie czego zapomniał wziąć. Jak na razie tylko torebki z herbatą nie były obecne. Wszystko dobrze zaplanował, jednak łatwo się rozpraszał, a powód był iście błahy. Chłopak, którego widział wczoraj zasiał w jego głowie przekonanie, że nigdy nie będzie miał okazji poznać go lepiej. Był tajemniczy, przy okazji uroczy w niewiedzy takich rzeczy jak wykonanie tatuażu. Był delikatny - wciąż przypominał sobie bliskość jego rak przy barkach i szyi i mimo tego, że Seonghwa go nie dotknął to już dążył polubić to uczucie. Zupełnie jakby wpadł w objęcia zastępcze matki. Kiedy pod wodą próbował go uspokoić i wziął go w ramiona poczuł się lekko. Nie była to kwestia bycia pod wodą, to było zupełnie inne uczucie. Zupełnie jakby wszystkie zmartwienia momentalnie zniknęły. Czy to jakieś czary czy po prostu zaufanie, które wybudował dość szybko w stosunku do jeszcze obcego mu człowieka? Może popełnił błąd? Pokręcił głową na ostatnią myśl. Zdecydowanie nie - bardzo chciał spotkać się z Seonghwą ponownie. Odliczał dni wpatrując się co jakiś czas w mały notesik z rozpisanymi fazami księżyca.
Ponownie sprawdził okolicę, by mieć pewność o swoim bezpieczeństwie. Wiedział gdzie zostawił liny i znał kierunek, z którego planowo szatyn miał płynąć. Wszystko gotowe, pomyślał zanim zanurkował ponownie błyszcząc swoim ogonem w świetle południowego słońca.
CZYTASZ
Moon Waves
FanfictionSeonghwa ciekawy świata często wypływa ponad powierzchnię, co skutkuje ujawnieniem się pewnemu chłopakowi. Nie wie jeszcze, że to właśnie nieznajomy będzie mieć kontrolę nad jego życiem. #13 Mermaid