Rozdział 1

47 3 0
                                    


Odłożyłam ostatnią parę moich jeansów do szafy. Po kilku godzinach rozpakowywanie się zostało zakończone. Odetchnęłam z ulgą i przysiadłam na moim nowym miękkim łóżku.

Ogarnęłam wzrokiem mój nowy pokój. Ściany w kolorze jasno szarym, wyraźnie rozświetlały pomieszczenie, podobnie jak białe nowoczesne meble. Naprzeciwko drzwi znajdowało się duże okno, przez które można było obserwować ludzi przemieszczających się na ulicy. Wyglądali na maluśkich ze względu na to, że mieszkanie znajdował się na dziesiątym piętrze. Chwała temu, kto wymyślił windy. W rogu po prawej stronie znajdowało się wygodne łóżko, które pomieściłoby dwie osoby, a obok duży fotel. Natomiast po lewej stronie stało biurko, przy którym prawdopodobnie będę teraz spędzać całe godziny.

Popatrzyłam na ten widok jeszcze raz i musiałam przyznać jedno. Szef całkiem się postarał. Nie wysłał nas do jakiejś rudery, a do całkiem nowoczesnego i wyposażonego mieszkania. Właściwie nie wiem czego się spodziewałam. W końcu zasłużyliśmy na to , patrząc jak dobre efekty przynosiła nasza praca dla niego.

W ciągu niecałych trzech miesięcy wyeliminowaliśmy większość gangów narkotykowych w Seattle. Wypełniliśmy tamtejsze więzienia prawie po brzegi handlarzami i ich bossami.

Podniosłam się i ruszyłam w stronę szafy. Otworzyłam drzwi i wyjęłam z niej złotą maskę wenecką. Maskę, która skutecznie od jakiegoś czasu skrywała moją tożsamość. Moi towarzysze również mieli takie, jedynie w innych kolorach.

Szef stwierdził, że jest to niezbędne dla utajnienia naszych tożsamości. To była nasza najważniejsza zasada. Nikt nie mógł o nas wiedzieć, nawet nasi najbliżsi niezwiązani z organizacją Kruków. Żebyśmy jeszcze mieli jakichś bliskich poza sobą.

Poza maską w szafie starannie ukryte znajdowały się też bronie oraz reszta kostiumu. Prosty czarny płaszcz z kapturem, czarne wygodne spodnie nie utrudniające ruchów i bluzka z długim rękawem. Jak można zgadnąć, również czarna. Były jeszcze dopasowane do stroju czarne wysokie kozaki za kolano.

Kiedy zakładałam ten kostium wcielałam w się w swoją rolę. Być może stawałam się osobą, którą chciałam być, ale bałam się jak zareagowaliby inni gdybym właśnie taka była. Najchętniej zostałabym w tym kostiumie na zawsze. Oczywiście z przerwą na pranie.

Z moich rozmyślań wyrwały mnie krzyki moich współlokatorów.

-Ty jesteś pierdolonym debilem, jak to możliwe że jeszcze żyjesz!-krzyczała moja przyjaciółka

Cóż wyglądało na to, że przedstawienie czas zacząć. Chociaż bliżej było temu do spektaklu w cyrku.

Odłożyłam rzeczy z powrotem do szafy i ruszyłam w stronę wyjścia z pokoju. Odgłosy dobiegały z kuchni więc i tam się skierowałam.

-Nie mieszkamy tu nawet jeden dzień. Co się odjebało?-mówiłam wchodząc do kuchni

Kiedy jednak spojrzałam na bałagan w kuchni wszystkie wnioski przyszły same.

-Pomyśl, że ten debil próbował ugotować jajko w mikrofalówce, jakby trudne było zagotowanie normalnie wody i wrzucenie do niej jajka- wydzierała się Megan

-Przecież byłaś w kuchni jak to robiłem, mogłaś mnie powstrzymać i normalnie podać niedoświadczonemu kucharzowi przepis na jajka gotowane na twardo-wybraniał się Lucas

-Tobie nie jest potrzebny przepis tylko dodatkowe komórki mózgowe, poza tym nawet nie zdążyłam zareagować, nie moja wina, że jesteś pierdolonym Zygzakiem Mcqueenem i zapierdalasz jakbyś się ścigał po złoty tłok.

KRUKIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz