–Syriuszu Black, to co zrobiłeś jest niewybaczalne!
Nauczyciel Obrony Przed Czarną Magią poczerwieniał pod ciężkim spojrzeniem Poppy Pomfrey.–Poppy, wiem, że popełniłem błąd – przyznał. – Ale możesz jej jakoś pomóc? Uśmierzyć ból?
–Język nie posiada kości, Syriuszu Black. Szkiele–Wzro jest bezużyteczne. Jedyne, co mogę zrobić dla tej biednej dziewczyny, to podanie jej eliksiru zatrzymującego krwawienie. Pomijając, że krwawienia prawie nie ma. Część, która została w jej ustach też wyschła i poczerniała.
Przerażenie na twarzy Syriusza tylko wzrosło.
–To znaczy... Nie, musi być jakieś wyjście! Hermiona nie może być niemową przez resztą życia!
–Wyjście pewnie by było, gdyby jej język nie był w takim stanie. Jakim cudem to się stało? – Veritaserum... To twoja wina, Snape! Ty...
–Weź się w garść, Black – odparł zimno Severus. – Veritaserum nigdy nie miało podobnego efektu obocznego. Powiedziałbym raczej, że to przez użycie Zaklęcia Silentium, które na siebie rzuciła. Słyszałeś je? Zwykle jest całkiem bezpieczne, ale zmieszane z krwią najwyraźniej daje paskudny efekt.
Podniósł kawałek ciała z miski i przełożył go do wypełnionego lodem słoja. Syriusz z kolei podszedł do Hermiony, która właśnie kończyła oczyszczać twarz z krwi. Stojący obok Severus dostrzegł spojrzenie, jakim uraczyła Blacka i podniósł głowę.–Black, idź sobie. Ona w tej ma chęć cię zabić.
–Albo ciebie! – obraził się Syriusz. – Co ty wiesz o Hermionie?
–Wiem dość o Veritaserum! – wysyczał Severus. – Przebywałem wśród ''pozbawionych skrupułów ludzi", którzy go używali i widziałam przesłuchiwanych, którzy robili dokładnie to samo, co ona. Widzę w jej oczach, jak się czuje i gdyby umiała mówić, a ja zadałbym jej tak samo nietaktowne pytanie na temat tego, co myśli o tobie, byłbyś pierwszym, którego by przeklęła!
–Hermiono – odezwał się Syriusz, patrząc na nią przepraszająco. – Nie powinnaś opierać się temu eliksirowi. Wiem, że moje pytanie było głupie i odpowiadanie na nie przy wszystkich mogłoby być dla ciebie zawstydzające. Ale czy to naprawdę było warte takiego ryzyka? Spojrzała na niego i powoli skinęła głową. Zbladł, a ze śladami krwi Hermiony ciągle widniejącymi na czole naprawdę wyglądał jak więzienny uciekinier. Gdy trzy ciężkie spojrzenia spoczęły prosto na nim, w milczeniu wyszedł z sali szpitalnej i skierował się prosto do Albusa, by przyznać do tego, co się stało.
–Poppy, daj jej eliksir przeciwbólowy – poinstruował pielęgniarkę Severus. – Zaklęcie Silentium niedługo przestanie działać.
Mediwiedźma spojrzała na niego z udręką.–Czy naprawdę nie ma innego rozwiązania, Severusie?
–Nie, Poppy – odpowiedział ponuro. – Panna Granger pozostanie niema, dopóki nie znajdziemy sposobu, żeby to cofnąć.
Pani Pomfrey pociągając nosem wyszła do swojego gabinetu. Severus zerknął na Hermionę.
W jakiś sposób wiedział, że łzy w jej oczach są spowodowane bólem, nie zaś jej decyzją i konsekwencjami.–Ty głupia dziewczyno – mruknął, nie mogąc jednak powstrzymać ukłucia dumy, gdy pomyślał, że ona dałaby radę samemu Czarnemu Panu.
Zacisnęła usta, by przeszkodzić wypływającej krwi i spuściła oczy.*
Minerwa McGonagall z wściekłości wyszła z siebie. Jej najlepsza uczennica stała się aktualnie niemową, bo jakiś eksperyment poszedł źle.
–Co ty zrobiłeś, Syriuszu?! Jak... Jak mogłeś...
–Powiedz mi, skąd mogłem wiedzieć, że ona zareaguje tak silnie na takie głupie pytanie?! – wybuchnął ze złością. – Nie skrzywdziłbym Hermiony za nic na świecie i dobrze o tym wiesz!