1.

5 1 0
                                    

  Dzisiaj mijał tydzień odkąd moja przyjaciółka Elizabeth Monroe zginęła. A mój świat z dnia na dzień stawał się coraz mniej kolorowy. Promienie słoneczne, które wpadały przez okno do mojego pokoju ani trochę nie dodawały mi otuchy. Dłońmi przetarłam swoją przemęczoną i opuchniętą od łez oraz braku snu twarz. Wzięłam głęboki oddech z wielkim a następnie zniechęceniem powoli podniosłam się z łóżka.
Ostatnie sześć dni, spędziłam leżąc w łóżku, płacząc i jedynie czasami schodząc na dół. Nie miałam kontaktu ze światem, a moi znajomi zapewne się martwili, jak i nie dziwili. 
-Możesz mi przypomnieć, co powiedziałam ci dwa dni temu?- Drzwi od pokoju otworzyły się, przez co klamka uderzyła w ścianę.
-Jesteś beznadziejna prosiłam cię, że jak wrócę z pracy masz wysprzątać dom na błysk!-  zacytowała zdenerwowana a ja zmęczona spojrzałam prosto w oczy mojej matki.
-Nie jestem twoją sprzątaczką- odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
-Dziecko! Nie obchodzi mnie kim jesteś, ani co przeżywasz. Kazałam ci posprzątać i masz to teraz zrobić!. Nie idziesz jeszcze do szkoły więc idź mi sprzątaj- Kobieta ze złości zacisnęła dłonie w pięści i wzięła kilka głębokich i długich wdechów aby opanować swoje emocje. Kobieta odsunęła się od drzwi i ręką wskazała mi korytarz a następnie wyszła w pokoju i zatrzasnęła drzwi.
Moja matka rozwiodła się z moim tatą trzy lata temu, a ja od tamtej pory nie mam z nim kontaktu. A wolałabym już mieć z nim kontakt niż z tą kobietą. Od małego się na mnie wyżywała, pod nieważne jakim względem. Ale w końcu po długim czasie znalazła sobie faceta. I początki były naprawdę spokojnie. Nie rozmawialiśmy i nie zwracaliśmy nawet na siebie uwagi. Ale po około roku wszystko się zmieniło a mój ojczym i matka przez ilość pracy w firmie swój gniew zaczęli przekładać na mnie, a z czasem ja sama przestałam odczuwać ból. Z ciężkością wstałam z łóżka i zamknęłam swoje obolałe oczęta. Rozejrzałam się po pokoju, a następnie ruszyłam w stronę wcześniej zatrzaśniętych drzwi przez matkę. Otworzyłam je i wyszłam z pokoju, ale słysząc obcy męski głos zatrzymałam się kilka kroków dalej od drzwi. Głowę skierowałam na barierki a z góry można było zobaczyć moją matkę która rozmawiała z wysokim brunetem. Pierwszy raz go a oczy widziałam, matkę w tak dobrym humorze prawdopodobnie też, moją uwagę w tamtym momencie zdezorientował
William Reynolds, mój ojczym. Spojrzałam na niego z wielkim zobojętnieniem, był ubrany w garnitur a w momencie kiedy spojrzał na dół pierwszy raz na jego ustach zobaczyłam uśmiech. Wpatrywał się w moją matkę i mężczyznę którzy znajdowali się w salonie i miał już zamiar do nich iść, ale najpewniej przypomniał sobie, że stałam niedaleko niego. Niechętnie odwrócił od nich wzrok i przekierował go na mnie. Spojrzał na mnie od góry do dołu a następnie z apatią w głosie rzucił:
-Paskudna jesteś. Nie odważysz się chyba tak pokazać kupcowi naszego domu- "naszego". Te słowo zabolało mnie inaczej i to wszystko była wina tylko tego, że pomimo tego wszystko moja matka i William byli ze sobą dla intercyzy. Ten związek nie miał najmniejszego sensu. Na pewno dałoby się to znieść lepiej gdyby ta dwójka chociaż by rozmawiała częściej i się nawet przytulała. Oczywiście słowo "kupiec"  też mnie zabolało. Przecież powoli wszystko zaczynało się układać, od jutra miałam być już w szkole, a teraz? muszę wszystko zaczynać od nowa. A pierw zaczęło się to wszystko od śmierci Beth. 
-Nie patrz się tak na mnie, nie mam odpowiedzi na czole czemu taka szpetna jesteś idź coś z tym zrób. Spakuj się i zejdź na dół- dopiero kiedy wypowiedział drugie zdanie dotarło do mnie, że on naprawdę mnie nienawidził. Tak samo jak ja siebie. Pokiwałam głową i wzięłam głęboki oddech aby się tylko nie rozpłakać. Ponownie przekroczyłam próg pokoju i od razu spojrzałam na swoją toaletkę. Przy lusterku leżał mój kot zawinięty w kulkę i najpewniej chciał się odespać po nieprzespanej nocy. Kłótnia Williama i mojej matki Aurory. Oboje leżeliśmy na łóżku i ledwo bo ledwo, ale po około trzeciej udało się nam zasnąć. Ta noc nie należała do najlepszych przez to, że znów myślałam o Beth i wsłuchiwałam się w konflikt dorosłych.                Ruszyłam w stronę mebla a siadając na fotelu wyciągnęłam rękę w stronę kota i powoli go zaczęłam głaskać. Lea, się chwilę później przebudziła i zeskoczyła z jej wcześniejszego miejsca ruszając w stronę miseczki z mlekiem. Odwróciłam od niego wzrok i spojrzałam w lustro. Ojczym miał rację. Wyglądałam chujowo.                                                             Nałożyłam  na swoją opuchniętą od stresu i łez twarz mocny makijaż, który miał podkreślać moje oczy i usta, ponieważ nie ważne jak źle byłoby z moim stanem psychicznym, ten pieprzony cyrk musiał dalej trwać. Spojrzałam w lustro i się uśmiechnęłam.  Odsunęłam się od biurka i ruszyłam w stronę szafy, aby móc wybrać jakieś idealnie dopasowane ciuchy do mojego makijażu. Bo nic nie umiałoby raczej podkreślić mojego charakteru poza czarnymi, podartymi ciuchami, i rzucającymi się w oczy kolczykami. Otworzyłam szafę i wyjęłam z niej białą koszulkę, czarne za duże spodnie i bieliznę, która była poukładana w kosteczki na dole szafy. Rzuciłam na łóżko ciuchy i ruszyłam do drzwi aby upewnić się czy są zamknięte. Kiedy się okazało się, że moje oczekiwania są zgodne z myślami podeszłam do miejsca gdzie wcześniej wylądowały moje ciuchy.
  Od razu po przebraniu się sięgnęłam po telefon, który leżał wyłączony na mojej szafce nocnej. Schowałam go do kieszeni spodni, poszłam otworzyć drzwi i ruszyłam w stronę schodów.
Ujrzałam tam dalej rozmawiającą kobietę, kupca domu i ojczyma który dołączył do nich jakiś czas temu. Mężczyźni odwrócili od siebie  wzrok i przynieśli go na mnie. Kobieta sekundę czy dwie później również na mnie spojrzała.
-Świetnie, że jesteś kochanie! Pamiętasz jak rozmawialiśmy na temat sprzedaży domu?- "Nie, nie pamiętam". Pomyślałam. Prawdopodobnie dlatego, że nikt nic mi nie powiedział od samego rana na ten temat. W ogóle nikt nic mi nie powiedział.
-Spakuj się słońce i będziemy się powoli zbierać- Parę miesięcy temu faktycznie gadali o czymś związanym z przeprowadzką, ale ojczymowi się się to nie spodobało. 
-Ale mamo...- nie dokończyłam bo ta wtrąciła się mi z uśmiechem w zdanie.
-Kochanie idź proszę, albo ci pomogę- Zaśmiała się a ja wiedziałam, że kobieta mówiła poważnie. Wiedziałam, że była w stanie mi pomóc. W ten swój pierdolony bolesny sposób.  Parę razy już mi "pomogła" w sprawach szkolnych albo sama "pomogła" mi znaleźć chłopaka. Był to najboleśniejszy tydzień mojego życia...
  Niechętnie się uśmiechnęłam kiwając głową. Odwróciłam się ruszając w stronę schodów ponownie, a za sobą usłyszałam jedynie pogardę matki skierowaną w moją stronę. Znów.
-Wiesz co mamo? Mogłabyś mi jednak pomoc- zabrzmiało to ironicznie, ale słyszenie ciągłych obelg skierowanych w moją stronę a zwłaszcza, kiedy mówiła to obcym ludzią lub swoim własnym przyjaciołom to bolało. Cholernie mnie to bolało, ale nie mogłam płakać. Nawet jeżeli był to cios poniżej pasa.
-Dobrze już idę kochanie- powiedziała i słychać było, że zacisnęła szczękę. Uśmiechnęłam się pod nosem, dumna z siebie bo wyprowadziłam taką kobietę jak moja matka pieprzona Aurora Warner z równowagi. Ruszyłam w górę schodów i idąc przed siebie wyjęłam telefonu włączyłam go. Kiedy stanęłam już na płaskim podłożu i miałam ruszyć w stronę pokoju, poczułam na ramieniu dłoń. Odwróciłam się i zobaczyłam jak nigdy dotąd wkurwioną matkę.
Westchnęłam, uniosłam brew i spojrzałam na nią.
-Jak Ty w ogóle mogłaś mnie tak poniżyć przy kupcu!- powiedziała donośnym szeptem a następnie spojrzała czy aby na pewno mężczyźni nie słyszała naszej rozmowy. Wyrwałam się z jej uścisku i ruszyłam w  szybszym tempie do swojego pokoju. Włączyłam wyświetlacz telefonu i usunęłam wszystkie powiadomienia poza jedynym. Poza wiadomością od Madison.

Maddie: Kochana...Wiem, że jest ci ciężko, przechodzisz złe chwile, ale jak włączysz telefon może chodźmy jutro po szkole na nielegalne wyścigi. Będzie brał tam udział Reed, ale też chłopak Gabrielii. Nie wiem czy wiesz który.

Po przeczytaniu tej wiadomości znów serce mnie zabolało, ale wiedziałam, że musiałam odsapnać od tego wszystkiego mimo ogromnego bólu. Moje myśli przewiała osoba która weszła mi do pokoju. Odwróciłam się i zobaczyłam nikogo innego jak moją matkę.
-No już pakuj się a my zaraz się rozliczymy-

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 12, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

What Bitter Love Whispered To UsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz