Rozdział 3

10 1 0
                                    

Kiedy ssak zebrał się żeby włączyć zasilanie na nowo, wykrył niżej dwóch bądź dwoje, może troje przeciwników. Jego receptory mające zastąpić oczy skierowały się w dół. Zastosował zbliżenie profesjonalnej soczewki i zobaczył dwie postaci jedzące podwieczorek. Właściwie była noc więc nie podwieczorek, ale jest to rzecz najmniej istotna. Wieloryb wiedział, że ma tylko dwie doby na dostanie się do Wilczego Szczytu, ponieważ mięso dziewczynki rozkładało się nadzwyczajnie szybko. Skoczył z klifu mając nadzieję na zamortyzowany upadek i nie przeliczył się, bo wpadł w krzak zimozielonego, dość wyrośniętego bukszpanu. Postanowił oglądać towarzyszy, aby podsłuchać ich rozmowę, zobaczyć zachowanie i przewidzieć intencje. Byli to bowiem znajomi wam już Świerk i Łoś z przepaści. Rozmawiali w języku międzygatunkowym więc wieloryb doskonale zrozumiał wszystko co mówili. Podzielili się bowiem ważną informacją o ludziach z Wilczego szczytu i okolic.

-Żyją tam sami mężczyźni o niskim wzroście, a kobiety nie mogą ruszyć się z miejsca - oznajmił Łoś zmartwiony. - Populacja potrzebuje kogoś, żeby mogli się rozmnażać. Może  zgłosiłbyś się na ochotnika co?

-No chyba sobie żartujesz! - zbulwersował się Świerk. - Moja żona już podejrzewa mnie o romans z tobą, a co dopiero jak pójdę do Wilczego szczytu. Z resztą.. moja tura była tydzień temu. Może tak ty byś poszedł?- zapytał złośliwie iglak.

-Nie! - Wykrzyknął Łoś. - Zatrudnię następnego gołębia, one są naiwne.

Wieloryb wszedł w posiadanie ciekawej informacji. Nie wiedomo jak łączy się niski wzrost z bezpłodnością, ale to już jedna z dziwnych zasad tego regionu. Robot nie mógł się ruszyć przez jakieś dwie godziny z uwagi na szelest krzewów i skrzypienie jego nienaoliwionych kończyn. Po upływie 120 minut i odejściu wrogów, ssak ruszył w dalszą podróż w stronę Wilczego szczytu. Po drodze spotkał stado jelonków i parę żółwi karmazynowych (specjalna odmiana żyjąca w tej strefie klimatycznej). Po godzinie spaceru postanowił zwiększyć prędkość, bo zostało mu już tylko 45 godzin życia, a idąc w tępie 5km/h zajdzie tylko do Wilczego szczytu i nie starczy mu energii na drogę powrotną - nie ma bowiem zamiaru tam zostawać. Wskoczył do strumyku płynącego wzdłuż kanionu i miał szczęście, że stal nie czuje chłodu, bo gdyby tak było to zamarznąłby na śmierć. Kry witały się z nim co jakiś czas, a wodorosty plątały się w krystalicznie czystej wodzie. Jednak mimo "czystości" wody nie zalecam jej pić z uwagi na zwłoki gołębia krążące gdzieś tu w kawałkach. Po trzech godzinach wieloryb dotarł z prądem do końca strumyka.

I dalej nie chce mi się piasać więc po prostu dotarł do góry gdzie spotkał mężczyznę w ciąży i się w nim zakochał, a potem razem poszli nad klif i zeskoczyli na wciąż piknikujących łosia i świerk po czym wieloryb pokochał aloes przez co mężczyzna urodził dziecko i popadł w depresję.

Koniec.

Miłość od pierwszego ssaczenia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz