Dochodziła druga w nocy, a dom mojego przyjaciela świecił pustkami. Wszyscy postanowili wrócić do swoich domów, za to ja siedziałam na blacie w kuchni, a między moimi nogami stał Landon. Rozmawialiśmy na każdy temat, który wpadł nam do głowy, a przynajmniej próbowaliśmy, bo przypominało to bardziej bełkot. Zdecydowanie przesadziliśmy z alkoholem, ale niezbyt nam to przeszkadzało, za to stojący brunet niedaleko nas, miał co do tego inne zdanie. Stał z założonymi rękami, ciągle na nas narzekając, na co starałam się nie zwracać uwagi.Chwiejącym krokiem przenieśliśmy się do salonu, opadając na kanapę. Wciąż trzymałam w ręce dwie butelki alkoholu, a jedna z nich należała do mojego przyjaciela, który po przekonaniach Gabriela, w końcu uległ i ruszył do swojego pokoju. Za to ja nie zamierzałam zaprzestać, więc upiłam spory łyk napoju, który palił nieprzyjemnie moje gardło. Mój obraz przed oczami był lekko rozmazany, a głowa niemiłosiernie pulsowała. Pierwszy raz pozwoliłam sobie stracić kontrolę i jestem pewna, że gdy wytrzeźwieje będę na siebie niesamowicie wściekła.
Odwróciłam głowę w stronę Gabriela, zdając sobie sprawę, że zostaliśmy sami. Procenty w mojej krwi spowodowały, że złość na niego odeszła w zapomnienie i z nim było chyba podobnie, bo nagle wstał, zajmując miejsce obok mnie. - Wiesz, Mercy. - zaczął, spoglądając na mnie. - Jesteś tak kurewsko irytująca. - dodał, uśmiechając się.
- Nie zaczynaj. - wybełkotałam, chcąc go uderzyć w ramie, ale nie miałam na to siły. - Mam Cię dość, poważnie..
Zakłopotana uniosłam swoje spojrzenie na niego. Znów czułam jego intensywny wzrok, ale był inny niż zwykle. Przygryzłam wargę, gdzie przeniósł swój wzrok. - Oj, naprawdę?- szepnął, a dłonią odgarną moje włosy za ucho.
Przełknęłam ślinę, czując jak zaczyna być mi duszno. - Tylko nie uda- nie dokończył, bo złapałam za jego twarz, wbijając się mocno w jego usta.
Z początku był chyba zaskoczony, ale po chwili oddał pocałunek, przyciągając mnie bliżej. Szorstkie usta łączyły się z moimi, a z każdą sekundą, pocałunek był coraz bardziej zachłanny. Zgrabnym ruchem usiadłam na jego kolanach, wplątując jedną dłoni we włosy, za to drugą umiejscowiłam na karku, wbijając tam swoje paznokcie. Gabrielowi musiało to wyraźnie odpowiadać, bo czułam, jak jego usta wykrzywiałam się w uśmiechu. Przeniósł swoją zimną dłoń na moją szyje, zaciskając na niej swoje palce. Na ten ruch z moich ust wydobyło się ciche westchnięcie, przez co wzmocnił swój uścisk.
Robił to z taką pasją i siłą, że coraz bardziej zatracałam się w nim, nie przejmując się niczym dookoła. Jego dotyk na mojej rozgrzanej skórze, wywoływał u mnie ciarki i zaczynałam czuć, jak zaczyna brakować mi tchu. W tamtym momencie nie liczyło się dla mnie nic, a mój zdrowy rozsądek już dawno mnie opuścił.
Panie, to było tak cholernie dobre.
Rozespana uchyliłam delikatnie powieki, czując kogoś dłoń wokół mojej tali.
Historia lubi się powtarzać.
Otworzyłam bardziej oczy, a moim oczom ukazała się śpiąca twarz bruneta. Zakłopotana, starałam sobie przypomnieć ostatnie wydarzenia, ale ostatnie, co pamiętałam, to nasz pocałunek. Zastygłam w bezruchu, czując jak uchodzi ze mnie powietrze. - Cholera. - szepnęłam, starając się otrząsać z amoku. Podniosłam się delikatnie, tak aby nie obudzić chłopaka. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, analizując te popraną sytuacje. Po chwili odetchnęłam z ulga, mając cicha nadzieje, że Gabriel nie będzie tego pamiętał. Jednakże szybko zmieniłam zdanie, zauważając na jego szyi kilka zadrapań.
Panie, wybacz mi.
Całe moje ciało mnie bolało, co pewnie było winą spania na kanapie, ale to był teraz najmniejszy problem. Większy pojawił się wtedy, kiedy usłyszałam, jak ktoś zaczyna schodzić po schodach. Pierwsze, co wpadło mi do głowy, to zepchniecie Gabriela na podłogę, który po upadku wydał z siebie głośny jęk. A kiedy otworzył oczy, spoglądając na mnie, dotarło do mnie, jaki błąd popełniłam.
CZYTASZ
Three Years Back
Teen FictionKiedy pierwszy raz dane było mi go ujrzeć, nie wiedziałam jeszcze, że to on. Od razu przykuł moją uwagę, mimo, że wyglądał normalnie. Może to przez to jak na mnie patrzył, tak jakbym była nieprawdziwa i miała zaraz zniknąć. A może to wina jego uśmie...