Prolog

9 2 2
                                    

/ Jeff - 3 lata później /

Siedziałem związany kajdankami w jakimś dziwnym ciemnym pomieszczeniu, na krześle. Nie mogłem się rozejrzeć, ponieważ panowała ciemność. Próbowałem się uwolnić, więc zacząłem się szarpać. Jednak nie spodziewałem się, że chwilę później zostanę uderzony czymś w twarz. Sam nie mogłem ocenić czy to była pięść czy coś innego. Nagle usłyszałem kogoś głos.

- Zostaw go! Słyszysz, zostaw go! - rozpoznałem głos, który doskonale znałem. A mimo to nie potrafiłem sobie przypomnieć do kogo należał.

Nikt się jednak nie odezwał. Za to usłyszałem parę uderzeń w policzek. Byłem przerażony. Chciałem zobaczyć cokolwiek, więc rozejrzałem się wokół. Mając nadzieję, że w tej ciemności kogoś zobaczę. Kogokolwiek. Jednak nie widziałem nawet małego światełka.

Nie wiedziałem ile siedziałem w prawie prostej pozycji. Czułem się coraz bardziej zmęczony i chciałem się dowiedzieć wszystkiego. Myślałem, że tutaj umrę. I właśnie na to czekają.

Gdy w pewnym momencie rozbłysły światła, były tak jasne, że przez dłuższy moment nie mogłem otworzyć oczu. Jednak, gdy tylko mi się to udało, przyzwyczajając się do takiej jasności. Rozejrzałem się. I byłem wręcz przerażony tym co zobaczyłem.

Na jednym z krzeseł po mojej prawej stronie siedział związany, zakrwawiony i nieprzytomny Harvey. Chciałem się uwolnić i znów zacząłem się szarpać, chciałem mu pomóc. Ale byłem jeszcze bardziej przerażony, gdy krzesło dalej ujrzałem związanego i zakneblowanego Ted'a. W tym momencie zaczęło mi coś w głowie nie pasować. Kto to wszystko robi? Przecież jeżeli to robił Rodrigo, tak jak przypuszczałem od dłuższego czasu. Nie potraktowałby tak ani jednego z nich. Oni byli dla niego jednymi ze skarbów na których mógł liczyć. I tylko dla nich. Nie rozumiałem tego.

Do pomieszczenia w którym się znajdywaliśmy wszyscy, wszedł jakiś mężczyzna w masce. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że jesteśmy w jakiś starych magazynach. Doszło do mnie, że nawet krzyki by nikogo nie zawołały.

- Kim jesteś? - nie rozpoznałem mężczyzny po stylu chodzenia. Wiedziałem tylko tyle, że był delikatnie umięśniony, więc z pewnością coś ćwiczył. Jednak nie sądziłem by uwięził tutaj nas sam. Z pewnością miał do tego pomocników.

Mężczyzna w masce odwrócił głowę w moją stronę. A następnie powoli poruszał się w stronę wyjścia. Czułem, że coś ukrywa.

- Uwolnij mnie, do jasnej cholery! - krzyknąłem, ale nie zareagował. Wyszedł z pomieszczenia. A ja zacząłem się jeszcze bardziej szarpać. Tym razem udało mi się przewrócić krzesło razem ze mną. Poczułem szansę na uwolnienie się. Gdy jednak spojrzałem w górę. W pomieszczeniu znajdowała jakaś dziewczyna na wysokich obcasach. Kopnęła mnie w brzuch. Znieruchomiałem kompletnie. Gdy spojrzałem w jej twarz. Przecież to było niemożliwe.

- Co ty tutaj robisz? I do jasnej cholery, gdzie jest Rodrigo? - zdołałem krzyknąć, leżąc na betonowej podłodze. Czułem zimno i ból. A później poczułem drugie kopnięcie.

- Jaki Rodrigo? Ty myślisz, że jestem z jakimś Rodrigo? - dziewczyna kucnęła. Miała tak krótką spódniczkę, że mogłem zobaczyć jej bieliznę. Spojrzałem jej w twarz.

- Czego chcesz? - dziewczyna wstała i się wyprostowała. Po czym pokazała dwoma palcami coś do jakiś drzwi. Nikogo tam nie widziałem. Po czym zobaczyłem, jak jakiś mężczyzna szarpie się z jakąś dziewczyną. Byłem ciekawy kim jest ta dziewczyna.

- Czego chce? Ciebie. Rozumiesz? Ja po prostu chciałam ciebie, a ty wybrałeś tę sukę - spojrzałem na nią przerażonymi i zdziwionymi oczami, po czym zdałem sobie sprawę z tego z kim szarpie się mężczyzna w masce. Byłem przerażony. Czy koszmar w moim życiu miał szansę się kiedykolwiek skończyć? Ja chciałem tylko być szczęśliwy. Czy to było tak wiele?

Secrets within Secrets [ PL ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz