1. Ma szmata za swoje

126 5 2
                                        

- Mamo, jestem głodny - usłyszałam głosik przy moim uchu.

Był to mój czteroletni synek Charlie. Jest on pięknym i zdrowym chłopcem. Po mnie ma czekoladowe włosy zadarty nos i piegi. A po jego ojcu ma zielone oczy, wąskie usta i przede wszystkim rysy twarzy.

To nie jest tak, że zostałam zgwałcona czy coś. Ja znałam tatę Charliego, a co więcej - kochałam go.

Austin Wright, czyli tata mojego syna był rok starszy ode mnie. Był moją pierwszą miłością. Bardzo mnie kochał i ja go też, ale niestety los tak chciał, że zginą w poślizgu na drodze.

Kiedy miałam szesnaście lat zaszłam w ciążę i od razu powiedziałam to Austinowi. Postanowił że do mnie przyjedzie i pocieszy, bo umówmy się, dowiedzieć się, o ciąży w drugiej klasie liceum to nie jest nic przyjemnego.

Był wtedy grudzień, więc w tym okresie piździ. Austin stracił panowanie nad samochodem i wjechał do rzeki.

Zawsze kiedy patrzę na Charliego widzę Austina. Pewnie jak dorośnie będzie wyglądać dokładnie jak on.

- Mamo główka mnie boli - dobra jednak cofam słowa, że jest zdrowy.

- Chodź kochanie pójdziemy na dół do kuchni. Dzisiaj zostaniesz w domu z babcią i dziadkiem, dobrze? - wzięłam synka na ręce i zeszłam z nim na dół.

- Dobrze mamusiu - chłopiec pocałował mnie w policzek i położył głowę na moim ramieniu.

- Cześć Adi - przywitała mnie mama. - Co jest Charliemu?

- Hej mamo, chyba chory jest. Jak się czujesz? Mamy jakiś syrop dla dzieci?

- Dobrze - chciałam jeszcze coś powiedzieć, ale rodzicielka mi przerwała - Uprzedzając twoje pytanie, to tak brałam tabletki

Położyłam Charliego na kanapę i dotknęłam ustami jego czoła. Cholera, jest rozpalone.

- Nie mamy - powiedziała moja mama wchodząc do salonu.

Kuźwa, przecież my nie mamy zbytnio pieniędzy na leki. Czas chyba znaleźć jakąś pracę. Tylko gdzie mnie przyjmą bez praktycznie żadnego wykształcenia.

- Mamo, zrób mu herbatę z imbirem i miodem do kubka i zrób mu jakieś ciepłe śniadanie, a ja się postaram znaleść sobie jakąś robotę. - westchnęłam, a mama od razu zaczęła mi tłumaczyć jakieś pierdoły.

- Ale Adi przecież jesteś jeszcze młoda, a w dodatku gdzie cię przyjmą bez jakiegokolwiek wykształcenia?

- Nie wiem, może pójdę na kelnerkę. Tam nie trzeba mieć wykształcenia.

- Dobrze to idź - mama wzięła się za robienie posiłku dla Charliego, a ja poszłam na górę po telefon, by poszukać jakiś ofert prac.

Myślałam że będzie to łatwiejsze, ale jednak się pomyliło. Kucharz - nie umiem gotować, Kelnerka - jednak najbliższa restauracja jest godzinę od mojego domu, Nauczycielka - chyba nie muszę nic mówić.

W oczy rzuciła mi się jedna oferta. 

Poszukujemy osoby na stanowisku asystentki szefa.
Wykształcenie nie jest potrzebne. Zainteresowanych proszę zadzwonić pod numer 826 *** ***.

Bóg się nade mną ulitował. Wybrałam wskazany numer i kliknęłam zieloną słuchawkę.

Pierwszy sygnał - nic...
Drugi sygnał - też nic...
Trzeci sygnał...

- Halo, z tej strony Amanda Hayes, sekretarka Pana Martina. W czym mogę pomóc? - odezwała się kobieta.

- Dzień dobry, Adeline Miller, czy ogłoszenie w sprawie pracy dalej aktualne?

Mr. William [Chwilowo zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz