Rozdział 2

108 8 4
                                    

Następnego dnia o dziwo obudził się przed swoim budzikiem, ale to nie była dobra informacja raczej. Wstał on z dużym bólem pleców jak i głowy. Poszedł leniwie do łazienki trzymając się za głowę, otworzył z szafkę z której wyciągnął tabletki przeciwbólowe i je połknął popijając wodą. Zrezygnowany popatrzył na lustro w którym zobaczył swoje zmarnowane odbicie. Westchnął jedynie na to..Przez te wszystkie wojny i bitwy nabawił się dużo różnych blizn i ran, ale mimo tego że na ich widok humor mu się pogorszył, to nie znaczyło że ich do końca nie lubi

Nie miał przez nie kompleksów, pokazywały że mimo wszystkich ran, wojen i bitew nigdy się nie poddał co dobrze o nim znaczyło, że nigdy nie odda swojego państwa do końca w ręce innych..że zawsze będzie walczył...a nie lubił ich dlatego, bo uważał że oszpecają jego ciało..tym bardziej jego lewe oko przez które przechodziła blizna po szabli..a samą bliznę zrobił mu ZSRR, ten rusek, który na szczęście już nie włada państwem a robi to jego syn..dla dobra wszystkich już nie ma tych czasów grozy..teraz Polska może być w końcu bezpieczny i nie musi się niczego bać...

Mruknął coś niezadowolony, obmył twarz zimną wodą i ogarnął sobie włosy tak by nie spadały mu na twarz ani by nie były poplątane. Choć przez to że ma loki ciężej było mu to trochę rozczesać ale się jednak udało. Załatwił jeszcze swoje potrzeby i po tym wyszedł zmierzając w stronę kuchni.

Wyciągnął chleb, jakąś szynkę masło i ser po czym włożył chleb do tostera i zrobił sobie grzanki na szybko bo nie chciało mu się nad niczym innym myśleć. Po krótkiej chwili zjadł, ubrał się i poszedł do swojego pokoju wiedząc że raczej czekając dwie godziny do 7 nic nie będzie robił..

***

Kilka minut wcześniej jego rodzeństwo już wstało i słyszał jak Litwa oraz Węgry chodzą po kuchni. Zakrył głowę poduszką by stłumić jakoś te dźwięki bo głowa go dalej mocno bolała. Nie chciało mu się iść dzisiaj strasznie do pracy ale też nie chce by mu zabrano kasę z wypłaty za ten jeden dzień.

Kiedy zostało 30 minut do siódmej pomału wstał z łóżka trzymając się jedną ręką ściany a drugą głowy czując że mu się zakręciło i zaczął widzieć także mroczki

-Japierdole... jeszcze migreny dostałem..- niezadowolony powiedział sam do siebie pod nosem.

Udało mu się po kilku minutach zejść na dół do korytarza gdzie ubrał na siebie jakąś kurtkę i buty. Zmęczony spojrzał na młodsze rodzeństwo.

-A tobie co Lenki? Kaca masz, znowu chlałeś?- jako pierwsza odezwała się Litwa już gotowa patrząc na starszego brata z rękoma założonymi na piersi. Było widać że jej wzrok dawał Polakowi takie bardziej ostrzeżenie w stylu "Jeśli znowu piłeś to możesz se szukać innego domu". No cóż, już taka była Litwa.

Węgry jedynie patrzył się na brata w ciszy cicho śmiejąc się pod nosem że to Polsce się dostało a nie mu

-Weź kurwa..nie jestem alkoholikiem..plecy i łeb mnie napierdalają że nie wiem...- niezadowolony mruknął

-Jezu, to weź sobie wolne. Muszę ci tu robić za matkę? Przynajmniej będzie spokój i będziesz sam sobie marudził

-Nie biorę wolnego bo mi i tak już za mało płacą..- mruknął i poszedł do samochodu. Otworzył drzwi i usiadł na przodzie na miejscu pasażera i zapiął się pasami patrząc w okno zmęczony ziewając

***

Kiedy byli już w pracy każdy poszedł do swojego biura. Polak ledwo co doszedł do swojego bo wchodząc do windy się prawie wywalił, choć na jego szczęście zdarzył złapać równowagę.

Niewinna miłość~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz