1

8 0 0
                                    

Gdy się obudziłam zobaczyłam że moja mama przyniosła mi walizkę.Ucieszyłam się na jej widok bo zawsze przypominała mi że jadę na zawody.Obok leżał mój identyfikator na którym pisało "Ellie lesterpak lat 17" bardzo cieszyłam się też z tego że za 2 miesiące-czyli w sierpniu-będę pełnoletnia.

Gdy zeszłam na dół mama szykowała mi śniadanie i prowiant na drogę .Akurat gdy mnie zobaczyła zadzwoniła do mnie Mona.
-Gotowa?-zapytała
-no coś ty,przecież dopiero wstałam!
-jak to?!przecież my już na ciebie czekamy
-CO?!-Wydarłam się na cały dom-jak to czekacie?
-no umuwilismy się na 10.00
Spojrzałam na zegarek,faktycznie była już 10.12
-dajcie mi 10 minut.

Szybko podbiegłam do mamy i wyrwałam jej prowiant który chciała mi sama podać.Chyba o coś zapytała ale nie słyszałam bo wbiegłam jak najszybciej po schodach na górę.Szarpnełam walizkę lecz ona ani drgneła.
-Tato chodź tu szybko!-zawołałam
Gdy się odwróciłam tata stał już w progu.
-O co chodzi?-zapytał
-pomóż-powiódł wzrokiem po mnie a po chwili spojrzał na walizkę ktorą trzymałam w rękach.
-Dawaj to.

*

-Zatrzymajmy się na jakiejś stacjiii-jęczała Mona chyba już od godziny.
Bardzo ją lubiłam,można nawet powiedzieć że była to moja najlepsza przyjaciółka.
-jezu nie jęcz-powiedział Jack który siedział za kierownicą. Była nas piątka, ja, Mona, Jack, Emilie i Charlie. Charlie był chłopakiem Mony.

Emilie szybkim ruchem włączyła radio aby uciszyć jęczenie przyjaciółki. Jednak Mona się nie poddawała i dalej kontynuowała swój protest.
-Dobra japierdole co ty chcesz z tej stacji?
-Coś słodkiego i siku
-Weź podjedź do tej stacji bo ona nam nie da spokoju, a mi już bębenki pękają-powiedział Charlie, był chyba najbardziej marudny z nas wszystkich.
-Dobra zjeżdżam-po krótkim namyśle powiedział Jack

*

-Oh Boże wkońcu jesteśmy, jestem wykończona po tej nie kończącej się drodze- powiedziała Mona- w sumie miała rację bo jechaliśmy aż 10 godzin. Hotel w którym nocowaliśmy znałam na pamięć. Przyjeżdżałam tutaj co roku od 10 lat, więc zdążyłam zapamiętać każdy szczegół. W pokoju byłam z Moną i Emilie.
-To co dziewczynki, skin care?
-jeszcze pytasz!-powiedziałyśmy w tym samym czasie z Moną.

Gdy miałyśmy maseczki na twarzach do naszego pokoju nawet bez pukania wszedł Jack i od razu rzucił się na łóżko.
-Ej czemu mnie nie wołacie?!-może też bym chciał wysmarować się jakimś końskim gównem za 2 tysiące?!-wydarł się Jack.
Po tych krzykach do pokoju wparował Charlie.
Jeju jacy oni są słodcy-pomyślałam
A po lekkim droczeniu się, wszyscy wylądowaliśmy brzuchem do góry z maseczkami na twarzy. Mona i Charlie oczywiście się przytulali.

Jak leżeliśmy zaczęłam zastanawiać się czy Leo będzie w tym roku na zawodach. Był niby co roku ale może coś mu się odmieniło? W każdym bądź razie był to mój crush chyba od zawsze. Mona mówiła żebym do niego zagadała, ale ja nie jestem taka odważna jak ona i od razu bym zaczęła się jąkać. Raz napisała do niego z mojego telefonu ale zanim przeczytał zdążyłam usunąć wiadomość. Dopiero głos Charliego wyrwał mnie z zamyślenia.
-Ile trzeba to trzymać?
-Na opakowaniu pisało że około pół godziny-odparła Emilie
-A ile minęło?-zapytał tym razem Jack
-Około 10 minut-powiedziałam
-Jezuuu-jękneli w tym samym czasie
-Gramy w karty?-zapytała Mona.
Jeju musiała wybrać akurat karty. A wie jak bardzo w nie jestem słaba.
-Możemy, bo i tak lepsze jest to niż leżenie i nic nie robienie-powiedział Charlie.
-Uno?
-TAK!-Wydarła się Emilie, bo kochała uno.
Graliśmy jeszcze trochę, po czym chłopcy poszli spać do siebie, a my skończyłyśmy skin care i z wykończenia zasnełyśmy na tym samym łóżku.

*

Obudziła mnie Mona. Drąc się że spóźnimy się na śniadanie i będziemy głodować. Czasami mnie rozwalała, przecież jesteśmy już dorosłe i możemy same pojechać do sklepu-zapomniałam, one są-ale nie ważne. W tamtej chwili ważne było to że faktycznie wolałabym być na śniadaniu bo za pewne będzie tam Leo. Więc szybko zerwałam się z łóżka i zaczęłam razem z nimi w pośpiechu ubierać się i malować.
-Tobie to akurat nie trzeba tapety-powiedzialam do Emilie, bo naprawdę była najładniejszą osobą jaką znałam.
-E tam, dobrze wiesz po co się maluję-a no tak. Zapomniałam że Emilie już od dawna jest zakochana w Jacku. W sumie to mogłabym powiedzieć że on w niej też-skad to wiem? A bo Jack jest moim "najlepszym przyjacielem" ale w naszej przyjaźni chodzi o to że mówimy sobie wszystkie sekrety-ale wolałam żeby sami do tego doszli.

Daleko od falOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz