Wiem, że w tych czasach wszystko opiera się na telefonach oraz mediach społecznościowych. Jednak jest coraz więcej osób które znajdują się w podobnej sytuacji co ja stosunkowo niedawno.
Cześć. Jestem Felisity. I opowiem wam moją historię, która przydarzyła mi się kiedy miałam 13 lat. Ale zacznijmy od początku. Kiedy zaczęłam chodzić do podstawówki nikt nie przypuszczał, że za kilka lat będziemy się posługiwać aż tak rozbudowaną technologią. Dzieciaki takie jak ja każdą wolną chwilę poświęcały na zabawy na dworze ze znajomymi z podwórka. Kiedy jednak każdy już miał swój telefon, dostęp do swojego Internetu wszyscy zaczęli się od siebie oddalać. Zakończyły się wyjścia, wspólne zabawy na podwórku. Bo każdy spędzał wolny czas przed ekranem. Kiedy zaczęłam chodzić do siódmej klasy zaczął się mój koszmar. W końcu udało mi się przekonać rodziców aby pozwolili mi na założenie swoich mediów społecznościowych. Zaczęłam od Facebooka jednak nie o takie media mi chodziło więc zaczęłam swoich sił na Instagramie. I to był mój największy błąd. Bo po mimo tego, że radość dawało mi wstawianie postów oraz czytanie pozytywnych komentarzy to stało się coś czego nawet nie byłam w stanie się spodziewać. Ponieważ stałam się obiektem żartów oraz podłego naśmiewania się przez rówieśników w szkole. Moi przyjaciele się ode mnie po odwracali i to wszystko poskutkowało tym, że miałam już dość. Dość siebie, szkoły, ludzi otaczających mnie. Byłam wciąż gnębiona. I tak bez końca. Podczas tego wszystkiego poznałam osobę która pomagała mi przez to wszystko przechodzić. Również wsparciem był dla mnie mój przyjaciel który przechodził to samo co ja. Jednak podstawówkowy koszmar wciąż się nie kończył. Byłam już w ósmej klasie. Wciąż zmagałam się z tymi problemami. Jednak nikt nie potrafił tego skończyć albo jakoś to uciszyć. Więc zaczęłam podejmować za dużo pochopnych decyzji, zaczęłam się zapracowywać, zamęczać aż w końcu miałam już tego wszystkiego dość. Po prostu mnie to wszystko pokonało. Było tego za dużo. Więc podjęłam decyzję żeby sobie choć trochę ulżyć. Tak. Okaleczyłam się ale zrozumiałam, że to nie pomoże. Bo jeśli cierpię to muszę znaleźć na to rozwiązanie, a nie odreagowywać to na swoim ciele. Udało się. Moi przyjaciele bardzo mi w tym pomogli. Znalazłam również odskocznię od życia codziennego. Zajęłam się tańcem co pomogło mi odreagowywać cały stres. Aktualnie jestem w liceum. Jestem w zespole tanecznym. Mam wspaniałych przyjaciół którzy wspierają mnie w każdej sytuacji w której ich potrzebuję. I nie chcę się już przejmować internetową opinią złośliwych rówieśników na mój temat. Bo to ja mam być zadowolona z tego co robię w Internecie. Mamy za mało czasu żeby przejmować się opinią innych. Bo przecież lepiej korzystać z życia na maksa póki jest to możliwe. I niech każdy zapamięta, że to co nas zraniło w przeszłości pozostawi w nas jakiś ślad, ale nie pozwólmy na to żeby przez krytykę rówieśników mogli byśmy rozważać aby pozbawić siebie czasu na wspomnienia które pozwolą nam żyć pełnią życia oraz które dostarczą nam dużo radości i miłości. Zajmijmy się sobą, a nie faktem, że to może ktoś chciałby się lepiej poczuć przez poniżanie nas. Weźmy sobie do serca, że to nie nasz problem jeśli ktoś nie potrafi sobie poradzić sam ze sobą.
Mam nadzieję, że ta historia pomoże komuś zrozumieć, że niektórych decyzji nie warto podejmować. Zwłaszcza w nerwach. A jeśli znasz osobę która ma podobny problem to nie zastanawiaj się. Wyciągnij do niej pomocną dłoń. I nie daj jej się poddać. No i najważniejsze sam/sama się nie poddawaj.
Bo naprawdę NIE WARTO.