Rozdział 1

12 1 2
                                    

- Cassie! – usłyszałam głos mojej przyjaciółki –Wstawaj do cholery, miałaś być gotowa!
Otworzyłam oczy, i napotkałam rozzłoszczony wzrok Stacy. O co chodziło? I kiedy ja zasnęłam? Mam tak sucho w gardle jakbym nie piła wody przez pare lat.
- Co się tak gapisz? Wstawaj i jedziemy na imprezę! Jest piątek wieczór, masz zamiar zmarnować ten czas? Byłyśmy umówione!
Przypomniało mi się. Miałyśmy iść na imprezę razem z Jacobem – moim chłopakiem, totalnie wypadło mi to z głowy. Ostatnio jestem jakaś rozkojarzona.
- Zapomniałam. Już się przebieram.
Wstałam i skierowałam się do szafy pod czujnym wzrokiem przyjaciółki.
- Masz 20 minut, zamówiłam taxi – Powiedziała gdy kierowałam się pośpiesznym krokiem z ubraniami do łazienki.
Byłam ubrana w luźne szare dresy i białą luźną koszulkę. No tak, przecież spałam, a ja zawsze gdy wracam do domu to się przebieram. Zdjęłam to wszystko, spięłam na szybko włosy i weszłam pod prysznic. Drgnęłam, gdy dopadł mnie zimny strumień wody. Lubię wodę, nawet powiedziałabym że ją kocham. Uspokaja mnie. Jest baardzo kojąca.
- Jeszcze 15 minut! – krzyknęła Stacy.
Odłożyłam słuchawkę z wodą, i szybko wyszłam z pod prysznica. Nachlapałam na podłogę. Trudno, później wytre.
Podeszłam do zlewu, i lodowatą wodą przemyłam twarz, szybko ją wytarłam i zaczęłam myć zęby. Oczywiście pastą w przedziale wiekowym 6-8 lat, nienawidziłam tej mocnej, miętowej pasty dla dorosłych.
Złapałam za przygotowane ubrania i zaczęłam się ubierać. Mam na sobie czarny krótki top i czarne luźne dżinsy, raczej nie wyglądam źle.
Wyszłam z łazienki i skierowałam się do mojego pokoju. Stacy jak zwykle świetnie wyglądająca blondynka siedziała na moim łóżku i przeglądała swój telefon. Jest ubrana w krótkie jasne dżinsowe spodenki i biały top.
Podniosła na mnie spojrzenie, swoimi błękitnymi tęczówkami, zlustrowała mnie wzrokiem i się uśmiechnęła. Jak ja ją kochałam.
Skierowałam się do toaletki, na szczęście wcześniej wyprostowałam włosy i teraz tego nie musiałam robić. Wzięłam korektor, i zakryłam sińce pod oczami, ostatnio gorzej spałam, narysowałam nieduże kreski i pomalowałam rzęsy. Chyba jest okej.
Odwróciłam się do blondynki i rzuciłam krótkie:
- Idziemy? – na co ona pokiwała głową.
Wstałam i razem z Stacy skierowałam się do wyjścia z domu, moich rodziców nie było w domu, pojechali na weekend do Los Angeles.
Ubrałam czarne conversy, z kolei moja przyjaciółka białe nike. Wyszłyśmy z domu i zakluczyłam drzwi.
Taksówka już na nas czekała, wsiadłyśmy do niej i Stacy powiedziała, gdzie chcemy jechać, to była domówka u bogatego dzieciaka z szkoły, Thomasa Roya. Jechałyśmy 5 minut, po rozliczeniu się z taksówkarzem wysiadłyśmy. Skierowałyśmy się do domu Thomasa, jeszcze nie weszłyśmy a już dopadła mnie głośna muzyka.
- Jest już Jacob? – Spytała Stacy.
- Pewnie tak, zaraz do niego zadzwonię.
Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer do mojego chłopaka w kontaktach.
Pierwszy sygnał. Drugi. Trzeci. Czwarty.
Już chciałam zakończyć połączenie ale odebrał.
Szybko weszłam do łazienki, aby było trochę ciszej, bo akurat ona była najbliżej.
- Halo – usłyszałam po drugiej stronie – Jesteś?
- Tak, sorki, jesteś już?
- Gdzie? –  zapadła cisza. Nie odzywałam się, czekałam aż zrozumie o czym mówię. – aaaa no tak, mieliśmy iść do Thomasa. Przepraszam zapomniałem. A ty jesteś?
Zapomniał.
Już chciałam mu odpowiedzieć, ale dopadł mnie kobiecy głos z telefonu. Zamarłam. Pierw myślałam że przez przypadek coś włączyłam na telefonie, ale nie.
- Jacob, z kim gadasz? – usłyszałam kobiecy głos.– Cassie, przepraszam jeszcze raz, a teraz nie za bardzo mogę rozmawiać, do zobaczenia. – Rozłączył się.
Kim była ta dziewczyna? Kim ona była dla niego? Co jeśli mnie zdradza? Nie, napewno nie, Jacob taki nie jest. A co jeśli? A może mi się przesłyszało? Nie, to głupie, przecież słyszałam jego imię, to napewno nie był przypadek. Nie myśląc dłużej, udałam się szukać Stacy. Nadal ciekawiło mnie kim była ta dziewczyna. Może po prostu to była jego mama? Mam nadzieję.
Ała. Byłam taka zamyślona, że uderzyłam się o coś, a teraz leżę na podłodze, Świetnie.
- Pomóc? – usłyszałam nad sobą.
Blondyn z czekoladowymi oczami stał nade mną z wyciągniętą ręką w moją stronę. Wyglądał tak pięknie...O czym ja myślę? Cassie, masz chłopaka ogarnij się. Złapałam za jego dłoń i wstałam. Wstyd.
- Boże przepraszam, tak mi wstyd. – Powiedziałam.
- Nic się nie stało, nie martw się. – powiedział i uśmiechnął się. – Oliver. Oliver White. – odchrząknął i znowu podał mi swoją rękę.
– Cassie. Cassie Miller – podałam mu dłoń i się uśmiechnęłam nie pokazując zębów.
- Cassie. – mruknął – Ładne imię. Jesteś tu sama?
- Nie, przyszłam z przyjaciółką, właśnie szłam jej szukać. Bo gdzieś ją zgubiłam.
- Mogę pomóc.
- Poradzę sobie, ale dziękuję za chęci. – odpowiedziałam – miło było poznać, ale muszę już iść szukać przyjaciółki – ponownie się uśmiechnęłam i go wyminęłam.
  Weszłam do salonu w którym byli prawie wszyscy imprezowicze, łącznie z moją przyjaciółką. Podeszłam do niej, tańczyła i gadała z jakąś blondynką.
- Przepraszam muszę spadać – rzekła Stacy do blondynki na co ona pokiwała głową i odeszła. Stacy odwróciła się do mnie i spytała – i co, jest już Jacob?
- Wypadło mu coś. – Skłamałam.
- Czyli nie przyjedzie? – spytała blondynka.
- Nie przyjedzie.
- Dobra, trudno nie martw się. Lepiej chodź się napić bo jakaś sztywna jesteś. – rzekła i pociągnęła mnie za sobą nie zostawiając wyboru.
  Przez cały wieczór moje myśli krążyły wokół Jacob'a i tej dziewczyny. Nie mam pojęcia kim ona była. Podobno życie jest za krótkie by dużo myśleć. Prawda?

3:36
- ..icja! – krzyknął ktoś głośno – J.. tutaj.
Nie rozumiałam co gadał, przez głośną muzykę. Zdecydowanie za głośną.
- Policja! – krzyknęła mi do ucha...Stacy? Nie jestem pewna. Odwracam się. Tak to Stacy.
Ale chwila... POLICJA!
- Trzeba uciekać! – krzyknęłam do Stacy
Chwyciłam blondynkę pod ramię i ruszyłam w stronę wyjścia, a bynajmniej spróbowałam. Wywaliłam się razem z Stacy. Nigdy więcej.
Pomogłam wstać dla Stacy. Jakoś dałam radę się podnieść i przy okazji ją też. Skierowałyśmy się w stronę tylnego wyjścia. O dziwo udało nam się po chwili dostać na drogę.
- To co teraz? – wybełkotała blondynka – Idziemy do mnie?
- Nie, ty wracasz do siebie a ja, do siebie. Zadzwonię po taksówkę.
Dzwoniłam po taksówkę. A stacy? gadała do zmyślonych przyjaciół. Wypiła zdecydowanie za dużo. I zwymiotowała.
- Jezus Maria, Stacy!– krzyknęłam do blondynki. Wyjęłam z torebki chusteczki i jej podałam. Wytarła się.
Chociaż wypróżniła żołądek z tych procentów. Czemu ja jej nie pilnowałam?
Podjechała taksówka.
- Spróbuj mi się tylko zrzygać w tej taksówce, to nie wiem co ci zrobię. – powiedziałam cicho do przyjaciółki.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 16 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

LosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz