✨1✨

67 12 7
                                    

– Ech – westchnął pewien młodzieniec, siedząc na krześle, popijając kawę. Miał teraz chwilę wolnego, którą zamiast na jedzenie wolał wykorzystać na wypicie kolejnego kremowo-czarnego naparu. Jest to zdecydowany plus bycia baristą – mógł pić kilka darmowych kaw dziennie.

Jego westchnięcie nie miało żadnego szczególnego powodu oprócz ogólnej niechęci do życia. Miał tego serdecznie dość, był na tym świecie zdecydowanie dłużej niż by chciał.

Po prostu chciał już umrzeć i nienawidził tego, że nie potrafił, przy każdej próbie zabicia się miał nadzieję, że się już nie obudzi i nareszcie będzie miał spokój. Nie miał niczego, co by go przy życiu miało utrzymać, żadnych przyjaciół, czy rodziny.

Wiele osób by się za to cieszyło z jego śmierci. Każda śmierć obdarzonego była traktowana niemal, jak święto, a ludzie, patrząc na ogłoszenia o nich oddychali z ulgą. Mieli nadzieję, że w końcu wszystkie „demony" zostawią ten świat w spokoju.

Pracował tutaj właściwie tylko po to by zdobywać informacje, zaskakujące jak wiele osób nie zważało na słowa rzucane do koleżanki na kawie lub w trakcie jakiejkolwiek innej swobodnej rozmowy. W szczególności nasłuchiwał informacji o innych obdarzonych.

Mimo że sam posiadał zdolność zgodził się pracować dla rządu, pomagając z wyłapywaniem. Dzięki takiemu układowi on nie musiał siedzieć w małej celi lub być torturowanym, a oni zyskali użytecznego agenta. Jego „dehumanizacja" też zyskała zastosowanie – czyniła więźniów bez szans w ucieczce, czy bardzo ułatwiała chwytanie.

Wypił ostatni łyk z kubka i poszedł go opłukać. Po chwili usłyszał dźwięk otwieranych drzwi.

Do środka wszedł rudy mężczyzna mniej więcej w jego wieku.

–Dzień dobry–rzekł do nowo przybyłego zdobywając się na uśmiech i pogodny ton.

–Dzień dobry– powiedział nowo przybyły też, próbując odwzajemnić ten wyraz twarzy, ale średnio mu to wyszło. Wyglądał jakby miał za chwilę się popłakać lub paść z wyczerpania.

–Co podać? –

–Poproszę espresso, proszę tylko dodaj dużo cukru-

– dobrze, już się robi – Odszedł by przygotować zamówienie jednak cały czas kątem oka zerkał z zaciekawieniem na nieznajomego.

Po chwili powrócił z gorącym napojem by go podać rudowłosemu, który siadł na stoliku jak najdalej od okna, tym wciśniętym w kąt i najmniej widocznym.

–Proszę– Podał mu filiżankę i zdecydował się przysiąść naprzeciw niego przy tym samym stoliku.

– Dziękuję– powiedział ten z opuszczonym wzrokiem – Jak się nazywasz? – dodał po chwili.

–Dazai Osamu, a ty? –

–To nieważne– Jego odpowiedź była co najmniej podejrzana. Ciemnowłosy zmierzył go uważnym spojrzeniem, ale postarał się by nie było widać po nim podejrzliwości.

–A podasz mi swój numer?–

–Jeśli nalegasz to proszę– Wyjął z kieszeni długopis i zapisał go na serwetce by podać ją Dazai'owi – muszę już iść– stwierdził i wyszedł, zostawiając niedopitą kawę i odpowiednią kwotę za nią–

–Do zobaczenia, bądźmy w kontakcie! – zawołał za nim, patrząc na to jak wychodzi.

~~~~~~~~~~~~~~

Witam w pierwszym rozdziale! 

Jak się podoba?

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 03 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Tam gdzie żyją demonyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz