Rozdział 7

1K 151 14
                                    

*** Kasia ***

            Po powrocie do mojego pokoju w hotelu rozebrałam się z mojej kurtki i butów i położyłam się na łóżku. Spojrzałam w sufit i zaczęłam odtwarzać w mojej głowie, co się wydarzyło między mną, a Łukaszem. Po tych naszych tańcach w barze mogłam się spodziewać, że wszystko to skończy się pocałunkiem. Szczerze to chciałam coś więcej, ale dobrze, że chociaż Łukasz myślał jasno. Gdybyśmy już poszli ze sobą do łóżka to mogłoby to wyglądać na tylko pocieszenie się po zerwaniu z przeklętym Konradem.

Nie chcę, żeby właśnie w ten sposób odebrał to Łukasz. Nie chcę się nim tylko pocieszyć. Przy nim czuję się jakoś tak inaczej. Przy Konradzie tego nie czułam. Zawsze miałam wrażenie, że jestem jego cieniem. Łukasz dawał mi dzisiaj błyszczeć. Złapałam zajebisty kontakt z jego znajomymi. Nie był o to w ogóle zazdrosny. Konrad od razu rzuciłbym jakimś tekstem, żeby mnie zawstydzić, albo po prostu stwierdziłby, że wracamy do domu.

Jak tak teraz na to patrzę to zastanawiam się, dlaczego ja z nim wytrzymałam przez te 12 lat. Czy on zawsze taki był, a ja po prostu tego nie dostrzegałam? Wydaje mi się, że pieniądze, które zaczął zarabiać w znacznym stopniu go zmieniły. Wcześniej nie zachowywał się w ten sposób. Nie był zazdrosny, gdy spotykaliśmy się ze znajomymi. Odkąd zaczął pracę w tej firmie stał się taki.

Zresztą nieważne... Nie chcę do tego wracać. Ja i on to skończony temat. Ja go nie obchodzę to, dlaczego on ma mnie obchodzić?

Podniosłam się z łóżka i poszłam do łazienki, żeby wziąć prysznic. Kilkanaście minut leżałam już pod ciepłą kołdrą na łóżku i próbowałam zasnąć. Niestety sen nie przychodził. Nie wiem tylko dlaczego. Przecież nie przejmuję się już tym telefonem od Konrada. Pocałunek z Łukaszem to szczęśliwa chwila więc nie powinnam się nią martwić tak żeby nie móc zasnąć.

– Może popiszę artykuł, skoro i tak nie mogę spać? – Powiedziałam patrząc się w dalszym ciągu w sufit. – Lepsze to niż takie bezczynne leżenie i liczenie na to, że jednak uda mi się zasnąć.

Podniosłam się z łóżka i wzięłam mój laptop. Weszłam z powrotem pod kołdrę i położyłam go sobie na kolanach. Otworzyłam edytor tekstu i zaczęłam pisać. Dzisiaj udało mi się tak dużo dowiedzieć, że słowa same wydobywały się spod moich palców. Najpierw ta kelnerka opowiedziała mi o niektórych tradycjach, a później jeszcze Anita i Igor nie mogli przestać mówić na ten temat. W dalszym ciągu nie rozumiem, dlaczego Łukasz unika tego tematu. Za każdym razem dzisiaj jak chciałam go o coś podpytać to zmieniał temat. Tak jakby ten okres nie kojarzył mu się za dobrze. Może jakaś jego była zerwała z nim w okresie przedświątecznym lub w same święta? Jedynie to mi się nasuwa na myśl.

Wyszłam jeszcze na chwilę z łóżka i wzięłam mój dyktafon, żeby móc jeszcze raz przesłuchać moją rozmowę z kelnerką. Chcę mieć pewność, że nic nie przekręcę, bo dopiero to by była wtopa, gdyby Katarzyna Dulińska napisała jakieś bzdury. Poza tym jak ja bym się wtedy tutaj pokazała? Miejscowi przecież wiedzą, kto to przyjechał tutaj i zbiera materiał do artykułu.

Następnego dnia obudził mnie dzwoniący telefon. Podniosłam się powoli do góry. Na łóżku leżał mój laptop, dyktafon i notes. Musiałam zasnąć w trakcie pisania artykułu. Nawet nie wiem, kiedy to nastąpiło. Odpłynęłam totalnie...

Telefon znowu zaczął dzwonić na szafce nocnej. Przypomniało mi to, dlaczego musiałam się obudzić. Podniosłam go i spojrzałam na wyświetlacz. Od razu przez moje ciało przeszedł dreszcz. Dzwoniła Karolina. Czego ona ode mnie chce? Przecież wielokrotnie mówiłam, że nie życzę sobie, żeby do mnie dzwoniła.

Świąteczny cud ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz