rozdział 1

18 1 0
                                    

Jest pierwszy piątek lutego i wiem trzy rzeczy.
Po pierwsze,całą szkołę udekorowano już z myślą o walentynkach.Z sufitu zwisają czarowne i
różowe serpentyny,dzięki czemu mamy poczuć,że miłość wisi w powietrzu.
Jednak dla mnie to symbol tego,że miłość w każdej chwili można zniszczyć.
Po drugie,tęsknie za czasami,kiedy nauczyciele zmuszali wszystkich - począwszy od dziwaka,który dłubie w nosie w ostatniej ławce,
a skończywszy na twoim pierwszym sekretnym ukochanym - aby kupił ci walentynkę.Choć tak naprawdę to ich mamy kupowały w markecie pakiety najzwyklejszych kartek i
u dołu wpisały ich imię,było to bardzo miłe.Teraz,gdy nie mam chłopaka,licho wie,
co dostanę.Po trzecie,wiem,że moja niechęć do walentynek tak naprawdę ma związek z tym,
co się wydarzyło przed rokiem.
Szybko odsuwam od siebie tę myśl i skupiam się na czymś innym.Dzisiaj mam na sobie wzorzystą spódnicę,krótki sweterek i pasujące do niego kolorystycznie rajstopy. Staram się wyglądać jak najlepiej nawet wtedy, gdy wcale się tak nie czuję – pewnie dlatego moje przyjaciółki nigdy nie wiedzą, że coś mnie gryzie.
Tłoczymy się w alejce po papierowe serca, które samorząd uczniowski sprzedaje, aby zebrać pieniądze na bal walentynkowy. Stół rozstawiony tuż pod salę gimnastyczną. To idealne miejsce, bo właśnie tutaj zawsze gromadzi się najwięcej ludzi. Długa kolejka ciągnie się od wejścia na salę aż do męskich szafek za zakrętem.
Odczuwam wielką dumę z powodu tej frekwencji. Na pomysł papierowych serc wpadła w dziewiątej klasie, kiedy dołączyła do komitetu organizacyjnego samorządu uczniowskiego. Chcieliśmy wymyślić coś oryginalnego, co moglibyśmy sprzedawać zamiast goździków. Od razu przyszły mi do głowy listy miłosne. Mają w sobie coś nastalgicznego. Pomyślałam, że moglibyśmy sprzedawać wycięte z papieru serca, na których ludzie mogą zapisywać wiadomości.
Następnie te serca krążą po szkole w tygodniach poprzedzających bal. Możemy je dowolnie ozdabiać i pisać na nich, co tylko chcemy.
Uczniowie wysyłają głównie krótkie, ale urocze wiadomości do przyjaciół.A osoby będące w związku mogą wysyłać dłuższy liściki okazywać w ten sposób swoje zaangażowanie.Cóż bardziej romantycznego niż powiedzenie komuś o swoich uczuciach?
W pierwszym roku tej akcji otrzymałam serce od Pete'a.
Nie należy on do osób sentymentalnych,ale zawsze poważnie traktował to wydarzenie. Czasem myślę, że robi tak dlatego, że to był mój pomysł.Choć możliwe,że było to szczere - wiedział,że się uciesze,kiedy otworzę serce od niego.
Listy miłosne są czymś o wiele lepszym niż jakiś esemes. Zachowałam wszystkie w sekretnej  kryjówce obok łóżka. Stojąc w kolejce, zastanawiałam się, czy warto będzie zachować papierowe serca, które
otrzymam w tym roku.
– powinniśmy je dostać za darmo – oświadcza Carmen,
Gdy powoli przesuwam się w stronę stołu. – bo to przecież pomysł Elli.
Jessica i Katie przytakują.
Zerkam na dziewczyny sprzedającą serca. Nie pamiętam jej imienia, mimo że zawsze podnosi rękę na angielskim i odpowiada na wszystkie pytania. Nie znam jej osobiście, ale nie wygląda na osobę skłonną do łamania zasad.
Kręcę głową.
– nie da rady. Ale plus jest taki, że ta kasa zostanie przeznaczona na bal.
–Oooch.Myślisz, że znów będzie ściana z kwiatów do robienia zdjęć? – pyta Katie.
Mrugam, słysząc słowo „ znowu". Nie pamiętam tej ściany. Carmen posyła Katie znaczące spojrzenie.
– wątpię. Ella była jedyną osobą w samorządzie, która zrobiła coś fajnego. Dobrze, że chociaż znowu sprzedają te serca zamiast tandetnych goździków.
Przywołuję na  twarz wymuszony uśmiech, jak to często ostatnio robię. zawsze uwielbiałam pracę w komitecie organizacyjnym, zwłaszcza przed szkolnymi potańcówkami. W gimnazjum organizowała nocowanki połączone z grami, karaoke i nakładaniem sobie maseczek z sephory. Stały się tak popularne, że na życzenie mamy zaczęłam ograniczać liczbę gości. W liceum jako członkini samorządu uczniowskiego zajęłam się większymi imprezami. Jednak w tym roku nie byłam w stanie się przemóc.
-Myślicie,że ile serc dostanę w tym roku?-pyta Jessica.
-w zeszłym tylko 14.
Katie przewraca oczami.
-T y l k o 14? Lubisz się przechwalać,co?
-Och,odpuście- Mówi Carmen.
-Poza tym w tych papierowych sercach bardziej liczy się jakość niż ilość.- Daje mi lekkiego kuksańca w bok.
-Od kogo byś chciała dostać?
Wzruszam ramionami.
-Nie wiem nawet,komu ja je wyśle poza wami trzema i Aschley.Ale ona ostatnio jest ponad takie szkolne zabawy.
Założe się l,że nic od niej nie dostanę
-Zapomnij o swojej siostrze.A Pete?- Puszcza do mnie oko.
Unoszę brew.Ostatnią osobą,od której spodziewam się serca,jest mój były chłopak,ale bez względu na to,ile razy upieram się,że to koniec,Carmen przywołuje go w rozmowie,
Kiedy tylko może.
-W porządku.-Krzyżuje ręce na piersi.
-Ale lepiej się zastanów.Kolejka szybko się przesuwa.
Przed nami grupka podekscytowanych dziewczyn rozmawia o chłopaku z wyjątkowo dużym plecakiem.
Chłopak podskakuje nerwowo,aż w końcu dziewczyna za stołem przywołuje go gestem,a ten podbiega do niej.
To urocze i zastanawiam się,do kogo tak bardzo chcę napisać.Carmen także to widzi i reaguje śmiechem.
-Mam czas do trzeciej lekcji,zapomniałaś?-Pytam,aby odwrócić jej uwagę.
-Przed gabinetem dyrektora Wheelera stoi kosz,do którego wrzuca się serca.
W oczach Carmen pojawił się błysk.Dopiero po chwili orientuje się,że przyjaciółka spogląda ponad moim ramieniem.
-A co z jednym z nich?-Pytam,a ja się odwracam,aby zobaczyć, na kogo patrzy.
Wzdycham.
To chłopcy z drużyny koszykówki - uczniowie z ostatniej klasy i paru z przedostatniej.
Pete też tam jest.
Prowadzi właśnie rozmowę z jednym z chłopaków i najwyraźniej wyczuwa na sobie mój wzrok,bo podnosi głowę i patrzy prosto na mnie.Może i bym się zawstydziła,gdyby nie to,że na jego twarzy natychmiast pojawił się uśmiech.
Czuje ciepło na policzkach,tak jak wtedy po meczu,gdy nasze spojrzenia po raz pierwszy się spotkały.Po wypadku Pete powiedział,że nie wróci do mnie,bo miałam ważny powód,by z nim zerwać.
Podobno zrobiłam tak dlatego, że nic już do niego nie czułam.
Kiedy mi to mówił,mało się nie rozpłakał,jakbyśmy znowu się rozstawali.
Dotarło do mnie,jak wiele sprawiłam mu bólu,nawet jeśli tego nie pamiętam.
Przysięgam sobie,że dam mu spokój.
Rozstania w liceum są dziwne - nadal na siebie wpadacie i machacie  sobie na powitanie,mimo że już doszło do pożegnania między wami.
Gdy Pete to robił,zawsze się uśmiecham.
Carmen znacząco unosi brew.
-Wiesz, w tej szkole są jeszcze inni ludzie,nie tylko koszykarze - mówię.
-na przykład kto, Żółw?- ripostuje,patrząc na chłopaka,który zapłacił za papierowe serca i właśnie zakłada swój wielki plecak.
Rzeczywiście trochę przypomina Żółwia
Jessica i Katie się śmieją,kiedy na mojej twarzy pojawia się niepewny uśmiech.
-Chwileczkę - kontynuuje. -Czy Sarah Chang flirtuje z Żółwiem?
Nie dziwi mnie,że Carmen czepia się tego biedaka,za to jestem zaskoczona,że wie,jak się nazywa ta dziewczyna.
Może mają jakieś wspólne zajęcia? Dziewczyna z uśmiechem podaje chłopakowi papierowe serca - mnie to nie wygląda na flirtowanie.Ale Jess z dumą pokazuje nam swój telefon.
Zdążyła zrobić zdjęcie. Pod takim kątem,że ledwie widać serca.
Wygląda to tak,jakby trzymali się za ręce.
-Ach,są dla siebie stworzeni- stwierdza Jess.-Ta laska ma nawet idealne królicze zęby.Żółw i królik.
-Podoba mi się.- Carmen uśmiecha się z zadowoleniem.
-Jesteście okropne - oświadczam,ale nie robi to na nich wrażenia.
Widzę,że Jess pisze w telefonie.
Nim zdążę coś dodać,podnosi wzrok i uśmiecha się z satysfakcją,jak zawsze,gdy dodaje post.
-No dobra,gdzie się dziś będziemy szykować na mecz?
Moje podekscytowane przyjaciółki wracają do rozmowy,ja jednak wpatruje się w zwisające z sufitu serca.
Jest identyczne jak pozostałe,tyle że lekko rozdarte na dole.
Nie mogę się oprzeć uczucie,że ono i ja nie do końca tu pasujemy.
Może serca są jak papier.
Kiedy ulegną rozdarciu,już nigdy nie będą idealne.
Gdy nadchodzi moja kolej,kupuję papierowe serca dla przyjaciółek i siostry,jak planowałam,i dodatkowe dla Sarah Chang.

11 Papierowych Serc-Przepisywanie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz