Rozdział 13

526 69 12
                                    


Przepraszam, że tak późno, trochę się zagapiłam ;) 

#PółnocAF

#znajdzieszmnieopółnocyAF

Przez dwa dni Whitney próbowała dojść do siebie po spotkaniu z tym spróchniałym, nabzdyczonym osłem...

— Idiota — mruknęła do siebie nie pierwszy raz tego dnia.

Powiedziała mu jednak wszystko, co chciał wiedzieć i tylko siebie mogła za to winić, ale kiedy ujrzała go tak wzburzonego, szybko straciła rezon. Nigdy go takim nie widziała, bo zawsze był opanowany aż do przesady. Po dłuższym namyśle uznała, że zdecydowanie nie wyglądało to naturalnie, jakby obawiał się, że ktoś posądzi go o posiadanie uczuć.

W końcu zapragnęła zmienić obiekt swoich myśli, bo miała tego serdecznie dość. Wystarczyły jej te dwa dni dręczenia się jego obecnością i naciskami.

Nie miała jednak zbyt wielu zajęć, więc próbowała spacerować po parku i ogrodzie, odwiedzała krawcową, która uśmiechała się za każdym razem, kiedy ją widziała. Suknia szyła się bardzo szybko i Whitney cieszyła się, że wyglądała dokładnie tak, jak sobie ją wyobrażała. Nie martwiła się, że coś pójdzie nie tak.

Matka oczywiście była uciążliwa jak zawsze, a Whitney nie pytała o księcia. Ojciec po tamtej sytuacji nie był sobą, chociaż do tej pory też był małomówny i zajmował się swoimi sprawami, dziewczyna widziała w nim pewną zmianę.

Próbowała nakłonić go do rozmowy, ale odtrącał ją na swój sposób.

— Czuję się dobrze, dziecko — odpowiedział, kiedy zapytała go, czy wszystko z nim w porządku. Zaraz potem wyszedł, tłumacząc się spotkaniem, i zostawił ją w bibliotece samą.

Whitney wątpiła, czy jakieś miał, ale już nie dopytywała, bo wiedziała, że ojciec i tak nic jej nie powie. Była jego córką, a nie dziedzicem, którego pragnął przez całe życie, więc zbywał ją machnięciem ręki. Sfrustrowana porzuciła więc książkę, którą wzięła i postanowiła iść na górę, by skończyć obraz, lecz kiedy wspinała się po schodach, drzwi wejściowe otworzyły się i do środka wpadła Victoria, a za nią wszedł powoli Asher, niosąc na rękach ich córeczkę.

— Victoria! — krzyknęła z ulgą Whitney. Była również zaskoczona, ale też szczęśliwa, że siostra przyjechała.

— Och, Winnie, skarbie... — szepnęła i podeszła do niej. — Jak się czuje matka?

— Nie jest tak źle, ale ostatnio bardzo dużo odpoczywa u siebie i prawie w ogóle nie schodzi na dół. Te dwa pierwsze dni były całkiem niepokojące. Wysłałam do ciebie drugą wiadomość, bo myślałam, że ta pierwsza nie doszła.

— Doszła, ale już nic nie pisałam, tylko spakowaliśmy się i wróciliśmy do Londynu.

— Chodźcie do salonu, napijemy się herbaty — rzekła Whitney, ale Victoria pokręciła głową.

— Najpierw chodźmy do matki.

Wszyscy więc bez słowa ruszyli na górę, do sypialni hrabiny, która odpoczywała i swoim zwyczajem czytała Pismo Święte.

— Och, Victorio! Cóż za niespodzianka! Książę Grafton również przyjechał, jakież to miłe — świergotała radośnie.

Była w siódmym niebie, od chwili ożenku Victorii z Graftonem, nie przestawała puszyć się tym faktem, aż do znudzenia powtarzała, jaki książę jest wyjątkowy i jak cudownie mieć takiego zięcia. Mimo że mężczyzna nie przepadał za nią i raczej trzymał ją na dystans.

Znajdziesz mnie o północy✓ [Blizny#2]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz