1. Continue

51 4 54
                                    

Pov. Helen

Siedziałem na pagórku na cmentarzu. Przy grobie Nataniela. W Kanadzie. Za oszczędności dopilnowałem żeby znalazł się na swoim rodzinnym cmentarzu. Był koniec lata więc siedziałem w czarnych spodniach, czarnej koszulce z krótkim rękawem ,a na kolanach trzymałem granatową rozpinaną bluzę. Czułem lekki ,przyjemny wiatr we włosach i ciepłe promienie zachodzącego słońca na twarzy. Na grobie mojego przyjaciela leżały granatowe tulipany ,które zawsze zostawiałem gdy miałem czas by odwiedzić go na cmentarzu.

Słońce zachodziło powoli i sprawiało że na cmentarzu było wręcz złociście. Cicho westchnąłem i położyłem dłoń na nagrobku.

-Obiecuje ci. Zemsta dosięgnie nie tylko Jamesa i jego kumpli. Ci w burdelu ,w którym byłeś też zapłacą. Już udało mi się znaleźć informacje o tym jak się nazywa. Jeszcze tylko muszę odnaleźć lokalizację. Ale powiem ci chuje nieźle się ukryli. Jak szczury.- powiedziałem cicho.

Lekko się uśmiechnąłem patrząc na nasze wspólne zdjęcie ,które trzymałem w dłoni.

-Tęsknie za tobą.- mruknąłem cicho i schowałem zdjęcie do portfela.

Od jego śmierci minęły już prawie dwa lata. Jakoś dałem sobie tu radę co z czasem i coraz mniejszą ilością pieniędzy nie było łatwe. Ale nie mogłem się poddać. Dla niego.

Cicho westchnąłem i wstałem. Muszę już iść. Powoli robi się ciemno. Szedłem powoli w stronę wyjścia z cmentarza i nałożyłem bluzę czując lekki chłodny wietrzyk. Nagle usłyszałem szelest za jednym z dużych drzew. Zatrzymałem się i spojrzałem na nie. Stałem tak chwilę w ciszy. Nic. Więc. szedłem dalej ,gdy nagle ktoś mnie pociągnął i powalił na ziemię tak że wylądowałem na plecach, a ten ktoś na mnie usiadł przykładając mi nuż do gardła ,a ja automatycznie zrobiłem to samo, wyciągając nóż z kieszeni od bluzy. Ta osoba miała czarną maskę na twarzy co od razu źle mi się skojarzyło i przeszły mnie nieprzyjemne ciarki.

-Oho no powiem że nie spodziewałem się tego że też będę miał nóż przyłożony do gardła.- usłyszałem znajomy głos, ale nie chciałem wierzyć że ...że to ON- No co się tak patrzysz? Nie poznajesz mnie ślicznotko?- powiedział ze śmiechem po czym zdjął maskę odrzucając ją na bok.

-...Jeff?- powiedziałem szeroko otwierając oczy i nie wierzyłem w to co widzę.

-Nie ,święty mikołaj ślicznotko.- powiedział śmiejąc się i zabrał nóż z mojego gardła.

Ja nie odsuwałem ostrza patrząc się na niego w szoku. On się ciepło uśmiechnął, nie licząc jego blizn tworzących uśmiech, po czym powoli odsunął od siebie moją rękę ,w której trzymałem nóż. Patrzyłem się na niego trochę głębiej oddychając w niedowierzaniu. On powoli się do mnie zbliżył po chwili delikatnie mnie całując w usta. Lekko przymknąłem oczy ,ale szybko się otrząsnąłem i zepchnąłem go z siebie od razu wstając.

-P-przecież ty nie żyjesz.- powiedziałem lekko zły.

-Kochanie wierzysz mediom?- zapytał wstając- Nie dali mnie na krzesło elektryczne. Okłamali tak tylko ludzi. Zamknęli mnie w jakiejś tajnej bazie ,ala wariatkowie i mnie faszerowali jakimiś gównami i traktowali mnie elektrowstrząsami i prądami.- powiedział poważnym tonem.

Nie wiedziałem co o tym myśleć, ale nie dałem się szokowi. Zachowałem spokój i patrzyłem się na niego chłodnym wzrokiem.

-Wiem że trudno ci to w tej chwili przetworzyć. Ale uwierz mi. Udało mi się im uciec. Mi sie zawsze udaje. Pamiętasz... Pamiętasz co powiedziałem gdy ostatni raz się widzieliśmy?

-... Ty zawsze wracasz.- powiedziałem bez uczuciowo.

-No właśnie.- powiedział lekko się uśmiechając- Ty też nieźle się kryjesz. Długo cię szukałem. I udało mi się. Tym razem nawet cię nie obserwowałem przez tydzień... Teraz widzę cię pierwszy raz od ...Wiesz kiedy. Pofarciło mi się że cię tu znalazłem.- bardziej się uśmiechnął- Dobrze cię widzieć całego ślicznotko.

Mroczne pociągnięcia i krwawe plamy (part 2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz