Rozdział I

292 23 24
                                    

Księżniczka Valentina Viara Volkov szybkim krokiem przemierzała korytarze pałacu, witając serdecznie służbę i strażników. Nerwowo przygładzała swoje długie, proste włosy, a także ledwo widoczne wgniecenia na błękitnej sukni. Nie była pewna czy spotkanie królewskiej rady już się zakończyło, a nie chciała, by król na nią czekał. Byłoby to niestosowne i niegrzeczne, a na takie zachowanie ktoś o jej pozycji nie mógł sobie pozwolić. Starała się zawsze być punktualna, jednak gdy jej szukano, niekiedy ciężko było ją odnaleźć, by chociażby przekazać ważne wieści.

Tak też było tym razem. Zaledwie kwadrans wcześniej, gdy wróciła z konnej wycieczki, dowiedziała się, że ojciec chce się z nią zobaczyć od razu po spotkaniu rady. Musiała się jeszcze przebrać i doprowadzić do porządku, gdyż nie wypadało pokazywać się w pałacu w stroju do jazdy konnej i w ubłoconych butach. Założyła więc prostą, dzienną suknię w kolorze pogodnego nieba, przepasaną pod biustem srebrzystą tasiemką, a włosy jedynie rozczesała. Wyglądała skromnie jak na księżniczkę, jednak na co dzień nie przepadała za zbytnim przepychem. Co prawda przed radą powinna prezentować się jak księżniczka w pełnej krasie, jednak wolała to, niż sprawić, że ojciec będzie na nią czekać. Ostatnimi czasy widywali się rzadziej i nie wiedziała, ile czasu ojciec będzie mógł jej poświęcić. Każda minuta była więc dla niej cenna.

Miała wiele szczęścia, gdy tylko bowiem skręciła w korytarz prowadzący do odpowiedniego pomieszczenia, drzwi pokoju narad otworzyły się, a doradcy jej ojca zaczęli go opuszczać. Przywitała się z każdym, w tym z jej wujem, który ominął ją, jakby jej nie dostrzegając, po czym weszła do pokoju, zamykając za sobą ciężkie, drewniane drzwi. Nie przejmowała się chłodnym zachowaniem krewniaka, gdyż ten tak właśnie miał w zwyczaju się zachowywać, zwłaszcza po trudnych, wielogodzinnych rozmowach z innymi członkami rady.

Pokój, w którym odbywały się te ważne dla państwa spotkania, był przestronny i dość skromnie udekorowany w porównaniu do innych części pałacu. Dominował tu długi, ciężki stół, przy którym stało dwanaście wygodnych krzeseł. To ustawione u szczytu było nieco większe i bardziej ozdobne, gdyż w trakcie narad zasiadał na nim władca.

Król Virsewii stał przy dużych, otwartych na oścież drzwiach prowadzących na balkon, z którego rozciągał się widok na znajdującą się poniżej dolinę. Pałac otaczał las, stary i pamiętający wiele, uznawany za własność korony, pełny małych kapliczek i świętych drzew. Korona dbała, by nie uprawiano w nim kłusownictwa, w końcu tak stare lasy były uważane, za niemalże święte. Na horyzoncie zaledwie godzinę drogi od pałacu malowało się duże, pełne życia miasto — Rew. Stolica Virsewii była klejnotem w koronie tego niewielkiego, aczkolwiek liczącego się na arenie narodowej państwa. Jego Król przez chwilę spoglądał gdzieś w dal, trudno powiedzieć czy na las, czy może miasto, po czym odwrócił się w stronę wejściowych drzwi, a gdy zobaczył córkę, uśmiechnął się szeroko.

– Tina... Obawiałem się, że Laurys cię nie znajdzie. Zawsze narzeka, że musi trzy razy obiec cały pałac, nim na ciebie natrafi.

Księżniczka uśmiechnęła się na myśl o najbliższym słudze jej ojca. Pracował dla króla od niemal trzydziestu lat i był częścią życia księżniczki od dnia jej narodzin. Był już nieco starszym mężczyzną, nadal miał w sobie jednak wiele sił, by gonić za królewską córką, gdy ta była nieco zbyt niesforna.

– Przysięgam, że nie sprawiałam mu dziś żadnych problemów – odparła, unosząc prawą dłoń, jakby naprawdę składała przysięgę.

– Cieszy mnie to, ponieważ nie miał dziś łatwo.

– Pracowity dzień?

– Mało powiedziane. A teraz chodź i przywitaj się z ojcem.

Valentina szybko pokonała dzielący ich dystans i wtuliła się w swojego króla i ukochanego ojca. Mężczyzna objął ją delikatnie i pogładził po kruczoczarnych włosach. Nie mieli okazji zobaczyć się w ciągu ostatnich kilku dni, władca Viserwii był bowiem w ostatnich tygodniach niezwykle zajęty. Po chwili odsunęli się od siebie i przysiedli na krzesłach ustawionych przy stole.

Pieśń o Wilczycy i ŁaniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz