1 Byle jutra nie było

4 0 0
                                    

Severino

 - Akcja przebiega sprawnie? - pytam Vito siedząc wygodnie w wielkim fotelu i czekając, aż załatwią sprawę.

- Tak szefie, mamy wszystko po kontrolą. - mówi z pewnością siebie Vito. 

Bez słowa rozłączam się, wstaje chowając telefon do kieszeni i kieruję się do drzwi. Wychodząc zamykam drzwi na klucz, by nikt nie dostał się. Wielkimi schodami powoli i dumny z siebie schodzę w prawego skrzydła na dół. Mijam paru swoich ludzi, którzy tylko kiwają głową w moją stronę. 

 - Panie Fabbri ! - słyszę nawoływanie w moją stronę. Widzę Amelię, która zmierza w moją stronę. Jest ona córką Pani Robben która pracuję tu od lat jest mi bardziej jak matka niż pomoc domowa, ale o tym wie tylko nasza dwójka i niech tak zostanie. - Będzie pan na kolacji ? - pyta mnie patrząc na mnie intensywnie jak by mogła to by weszła we mnie. Zmierzyłem ją wzrokiem od góry do dołu po czym ruszyłem już w stronę wyjścia. Nienawidzę tej gówniary. Wszystko chciałaby wiedzieć a najlepiej gdyby we wszystkim uczestniczyła. Ewidentnie słowa jej matki nie docierają do mniej, że ma się do mnie nie odzywać i unikać jak tylko się da. Widziałem jak nie raz kręciła się wokół moich ludzi, jednak i oni po czasie mają dość.

Wsiadam do auta i wyjeżdżam z posesji w kierunku centrum. Pora dokończyć co się zaczęło. Harry Davies. Największa szuja w całym mieści, ale za to z nim najlepsze  wychodzą interesy jebany na prawie tak samo dobre kontakty jak i ja. Ale i takich wspólników trzeba się pozbyć czasem. Podjeżdżam pod starą kamienice, powinni ją dawno zburzyć a nie jeszcze kazać by za to płacili by mieszkać. Parkuje auto na środku drogi, wysiadam i podchodzę do czekającego już na mnie Vito. Jeden z moich najlepszych ludzi wie, że zawsze jego zdania wysłucham i na tym się kończy. Wie dużo co się dzieję na mieście i kto jakie interesy robi.

- Na piętrze, zamek wyłamany - mówi gdy przechodzę obok niego po czym podąża za mną. Wchodzę do klatki czuć jedyne smród połączony z alkoholem. Przez drzwiami zauważam części od wyłamanego zamka. Wyciągam zza paska broń i powoli otwieram drzwi na moje szczęście ta starość nie skrzypi, więc bezszelestnie udaje się wejść. Trzymając broń z boku wchodzę do pierwszego pomieszczenia okazuje się pusty, jednak słychać jakieś odgłosy w dali. Kierując się według głosów jestem pewny, że to Harry i jego ofiara. Akurat dzisiaj role się odwrócą. Przez szparę w drzwiach widzę, że Harry jest sam. Idiota. A jego ofiara klęczy przed nim i wręcz błaga go by oszczędził go. Szybkim zwinnym krokiem podchodzę do Harrego od tyłu mierząc prosto w jego głowę. Facet klęczący przed nim podniósł wzrok na mnie, co zainteresowało moją ofiarę bo jego głowa obróciła się w bok jakby mógł dojrzeć kto za nim stoi. Obrócił się do mnie przodem, jego mina wyrażała wszystko. Zaskoczenie. Niepewność. Strach.

-Severino co ty opierdalasz ? - pyta niepewny.

- Ja co odpierdalam ? - pytam spokojnie - Może ty mi powiesz co odpierdalasz z Holendrami. Myślisz, że się nie dowiem co robisz. Jesteś w błędzie. Ostanie słowo.

- Pierdol się Fabbri! - po czym padł strzał. Bez patrzenia obróciłem się idąc do drzwi. Na klatce usłyszałem drugi strzał, który oddał Vito. Nigdy żadnych świadków. 

Wsiadając do auta widziałem wiele zaciekawionych sytuacją. Jednak wiem, że nikt nie odważy się pisnąć ani słowa. Każdy wie jak to się skończy. Zwłaszcza, że prawie nigdy nie pojawiam się osobiście. Moi ludzie wiedzą co mają robić jak i wiedzą co ich czeka za nie wypełnienie obowiązków. Odpalam silnik i ruszam do miejsca gdzie nikt nie będzie mi przeszkadzać. Po wyjechaniu z miasta skręcam w drogę prywatną jest ogrodzona wielkim płotem. Zakupiłem ją, jednak jak na razie niech stoi pusta. Same tu drzewa i trawa nic więcej. Z tyłu jest dość przyjemny widok na całe miasto. Tu jest się z dala od tego wszystkiego co mnie jednocześnie uspokaja i niepokoi. Unoszę głowę do góry i zamykam oczy. Cisza. Nic nie słychać za daleko od drogi i duży teren który mnie otacza, wydaje się skrywać coś jednak nie rozmyślam nad tym dłużej. Odwracam się w stronę auta, wsiadam i odpalam silnik jeszcze chwile przyglądam się widokowi przed sobą, po czym wycofuje. 

MistakeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz