ROZDZIAŁ I. WAKACJE

8 0 0
                                    

Czekałam na lato. Zawsze w tę porę roku jechałam na wakacje do Portugalii do cioci Janet i wujka Sama- dlaczego? Kochałam surfować. Uwielbiałam wręcz stanąć na desce do surfowania i dać się wznieść ku falom. Miałam z ciocią ustalone, że nie ważne gdzie byłyśmy w- poniedziałek o godzinie 18- zawsze do siebie dzwoniliśmy na kamerce.
Tak było i też w ten poniedziałek. W ostatni poniedziałek roku szkolnego.
-No i jak tam młoda - gotowa na wakacje?
-Gotowa? Ty jeszcze zadajesz takie pytanie?
Miałam z ciocią najlepsze relacje pod słońcem.
-Oh Sophie...-Mam dla Ciebie niezbyt fajną informacje...
-Tak ciociu?
-Wujek Sam niestety nie będzie z nami codziennie w wakacje...
-Ale jak to? Dlaczego?
Kochałam wujka Sama i jeden dzień bez niego na wakacjach to nie było to coś.
-Sophie... Wujek Sam znalazł sobie bardzo dobrą robotę.
-I co? Pracuje w niej dwadzieścia cztery godziny na tydzień?
-Nie,ale wyjeżdża co chwilę na delegację.
-Ale to nie będzie to samo.
-Może i nie będzie to samo. Ale mogę Ci obiecać, że będzie nawet i lepiej.
-Co masz na myśli?
-No wiesz. Nauczysz ciotkę surfować i jakoś to zleci. Od czasu do czasu możemy sobie zrobić babskie wieczory. I co?
-Jesteś super!
Może i spędzę te wakacje w większości bez wujaszka,ale przynajmniej mam zagwarantowane, że te wakacje będą tymi najśmieszniejszymi.
-Dobrze Sophie- ja muszę kończyć- zadzwonię za tydzień.
-Pa ciociu.
-Pa kochana.
Kliknęłam w czerwoną ikonkę rozłączenia się. Za to kochałam moją ciotkę. Pozytywna ,optymistyczna i szukająca plusów w niczym.

×××

Następnego dnia wstałam ze złym humorem. Dlaczego? Może dlatego , że spałam z trzy godziny , ponieważ stwierdziłam iż super pomysłem będzie skończenie książki, którą zaczęłam tego samego dnia. I tak finalnie zostało mi z pięćdziesiąt stron. Trzeba było iść do szkoły... Mimo mojego aktorstwa- symulując chorobę -finalnie nic nie wyszło. Praktycznie pod samym terenem szkoły przypomniało mi się o dzisiejszej kartkówce z biologii... Totalnie o niej zapomniałam. Nie mogłam dostać złej oceny. Ponieważ mama surowo mówiła:
,,Jak chcesz jechać do cioci Janet i wujka na cały miesiąc musisz dostać świadectwo z nawet najmniejszym wyróżnieniem". Westchnęłam.

×××

Kartkówka była trudna. Pytania wzięte z kosmosu... No cóż -poprawię. A no tak z moją mamą to nie przejdzie...
Wchodząc do domu usłyszałam głos mamy.
-Sophie-obiad.
-Już idę mamo...
Usiadłam przy stole i zaczęłam jeść barbecue ribs(żeberka).
-Jak Ci poszło z biologii?-zapytała niemalże od razu mama.
-Jakoś- uśmiechnęłam się lekko i zaczęłam jeść żeberka.
-Ale dobrze czy źle?
-Dobrze raczej-znowu się lekko uśmiechnęłam.
-Tak?
-No tak.
-To dlaczego otrzymałaś ocenę D?
-Ja...
-Ostatnia kartkówka w tym roku szkolnym ,a ty przynosisz mi taką ocenę?! Wstyd!
-Przepraszam...
-Nie ma przepraszam- dawaj komputer-masz karę.
Wolałam łaskawie wstać od stołu, iść do pokoju i przynieść matce komputer. Myślałam ,że powie iż wyjazd do Portugalii odwołany.

×××

Tak jakoś minął ten tydzień ,aż w końcu nadszedł dzień ostateczny. Zakończenie roku szkolnego. Najcudowniejsze święto w roku. W tym roku przypadało ono na początek czerwca. Szybka gadka dyrektora i mogłam się zwijać do domu. Po raz ostatni w tym roku szkolnym wsiadłam do żółtego, szkolnego busa i mogłam jechać do domu. Na twarzy byłam szczęśliwa jak niewiem co. A najlepsze w tym wszystkim było to ,że zostałam wyróżniona w topce najlepszych uczniów ,więc nie musiałam się martwić o to ,iż w tym roku nie stanę w domu cioci i wujka.
-Mamo! Wróciłam!
-Cześć Sophie! Szczęśliwych wakacji Ci życzę.
-Dziękuje mamo i wzajemnie.
-Spakowana?
-Gdzie?
-No na wakacje.
-Ale ja lecę w lipcu.
-Tak ,ale z nami lecisz za dwa dni.
-Lecę z wami do Paryża?- ekscytacja we mnie rosła jak niewiem co.
-Tak kochanie-pakuj się.
Pobiegłam do swojego pokoju jak gepard.
Będę dwa razy za granicą w ciągu jednych wakacji. Tego jeszcze nie grali.

WE NEED LOVEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz