7. Problem.

186 13 12
                                    

Ale nie w tej jebanej restauracji, a pod szpitalem..

- Wychodzimy - oznajmił.

- Nigdzie nie idę - postawiłam się, ale on wyszedł z samochodu i otworzył drzwi od mojej stronie. Odpiął mój pas i wyciągnął mnie za rękę z pojazdu. Postawił mnie na ziemi, a następnie wziął mnie na ręce.. Wylądowałam do góry nogami..

- Idziemy - był bardzo, bardzo poważny.

- No puść mnie! - jebłam go w plecy.

- Cicho bądź, bo będzie, że Cię uprowadzam - uśmiechnął się szyderczo.

No śmieszne to to nie było..

- Weź się.. - mruknęłam. No i co? Zamknęłam się. Co innego miałam zrobić..

Następnie byliśmy już przy recepcji. Oliwier postawił mnie na nogi, a ja jak zbuntowane dziecko strzeliłam focha. Coś tam pogadał z miłą panią, a po chwili poczułam tylko pociągnięcie za rękę. Byliśmy już pod jakąś salą, a następnie w środku niej. Usiadłam na krześle naprzeciwko lekarza, a Oli się oparł o ścianę za mną i uważnie na nas patrzył. Wcześniej przed tym oczywiście sobie pogadali, a ja nie miałam prawa głosu.

- Dobrze, a więc proszę o podniesienie koszulki. Muszę panią zbadać - powiedział takim groźnym głosem lekarz.

Zagryzłam zęby i podniosłam bluzkę do góry, a kurwa pan Kałużny oczywiście się nie obrócił..

- Pani miała robioną biopsję kiedyś? - zapytał po chwili uważnie mi się przyglądając.

- Co to jest? Nic nie miałam robione.. Dobrze się czuję.. - patrzyłam w sufit.

- Ma pani raka piersi - poinformował mnie. - trzeba jak najszybciej zrobić biopsję i najlepiej już teraz, bo może mieć pani później problemy podczas stosunków płciowych oraz po prostu zdrowotnych - wziął głęboki wdech, a ja nie odwracałam od niego wzroku. Byłam w szoku.. Wielkim szoku.. Jak można było zauważyć Oliwier też się nie spodziewał tego..

- Ja pierdolę.. - szepnęłam. - dobrze, zgadzam się.. Byle by kurw- znaczy byle by po prostu okej było.. - mruknęłam.

- Za godzinę widzimy się w sali 26 - następnie wyszliśmy z sali wraz z jaśnie panem Oliwierem Kałużnym.

Usiadłam na krześle w poczekalni, a on obok mnie.

- Czy ty na prawdę jesteś taki nie dojrzały, że się gapisz na każdej kobiety piersi? Nawet na kurwa swojej siostry? Jeszcze po chuj mnie tu przywiozłeś.. - dalej zaczęłam się jąkać i coś tam dalej gadać, a on mnie po prostu przytulił..

- Csiii.. - szepnął. - a czy muszę się patrzeć? Ładne masz i widziałem Ciebie nagą już przecież. -zaśmiał się, a ja mu jebłam. Dosyć mocno.

- Byś się wstydził napalony prawiczku jebany.. - mruknęłam, a on rozczochrał mi włosy.

- Powinnaś dziękować, że tutaj z Tobą jestem i wszystko załatwiłem - uśmiechnął się.

Po skończeniu tej walonej biosji czy chuj wie jak to się nazywało, byliśmy w drodze do domu G. Piersi miałam owinięte bandażem.. Wokół.. Jeszcze ON jest odpowiedzialny za MOJE branie leków.. Ale opatrunek sobie już SAMA będę zmieniała.. Oliwier mnie już dużo po wkurwiał na ten temat..

Obrócona byłam w przeciwną stronę od niego i się już w ogóle nie odzywałam.

- To dla Twojego dobra. Przy Natalce będziesz się tłumaczyła, dlaczego nikomu nic nie powiedziałaś - odezwał się po chwili. Zawiało grozą. Go się nie bałam, ale Natalii już trochę tak..

- What Is Love? || Bartonii ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz