Oaza

461 32 15
                                    

Cichego, spokojnego wieczoru, kiedy większość domowników hotelu spała, Husker pozornie zajmował się barem częstując się swoim ulubionym tanim trunkiem. Tego dnia miał mały problem z zaśnięciem więc postanowił poszukać pomocy w alkoholu. Choć nie był to jedyny powód jego nocnych przechadzek-późny wieczór był dla niego jedyną porą na możliwość usłyszenia i poukładania własnych myśli. Ot co lubił spędzać czas w samotności; niekoniecznie czerpał przyjemność z przebywania z samym sobą, ale podobała mu się chwila wytchnienia od pozostałych. Mógł w spokoju oddać się chwili nienawidzenia siebie.

W zaciemnionym kącie, podświetlanym jedynie słabym, neonowym światłem, upijał się, jako przykładny niewolnik tego piekielnego sanktuarium alkoholowego.

Chwila przerwy między końcem a początkiem kolejnej butelki została przerwana przez Angel Dusta, wracającego po ciężkim dniu pracy, wkraczającego do baru będąc kompletnie zdezelowanym i ledwo żywym. Jego skóra była posiniaczona w wielu miejscach a zmysłowe spojrzenie trochę przytłumione zmęczeniem. Husker oczywiście zauważył siniaki barwiące w okrutny sposób ciało gwiazdy porno, ale nie skomentował ich w żaden sposób. Wiedział, że Angel pracuje dla Valentino i choć szczerze z całego serca nienawidził tego śliskiego typa nie zamierzał się w to wtrącać. To nie było w jego stylu.

Opierając się o blat baru, spojrzał na zmęczonego Angel Dusta.

-Ciężki dzień, huh? Coś mocnego, czy może coś, co pomoże rozładować napięcie?

Aktor filmów dla dorosłych uśmiechnął się zmęczony zajmując miejsce przy ladzie naprzeciwko barmana.

-Daj mi coś, co zwali z nóg, Husky. Mam ochotę na coś mocnego, żeby przetrwać ten wieczór.

Bartender, biorąc butelkę ulubionego trunku lokatora, zignorował fakt, że ten użył zdrobnienia, którego szczerze nie trawił, (Angel oczywiście doskonale o tym wiedział) nalał mu szklankę, starając się wlać do jej dna "chwilę ukojenia". Podając mu ją chciał użyć jeszcze jakiejś inteligentnej dezaprobaty w stosunku do pracy w branży porno widząc jak zmarnowany jest jego rozmówca, ale stwierdził, że nie będzie dla niego ostry mimo, że przerwał mu jego chwilę odosobnienia. Dopóki nie testował jego cierpliwości lub nie przekraczał pewnych granic nie miał powodu, żeby być chujem.

Anthony podziękował skinieniem głowy i spróbował napoju. Jego spojrzenie wydawało się gubić gdzieś w dali, jakby próbował oderwać się od trudów dnia; był jakby nieobecny.

-Wiesz, czasem myślę, że to wszystko to jedno wielkie błędne koło, w którym zawsze walczy się o przetrwanie.-Wydusił z siebie po chwili ciszy patrząc pusto w dno szklanki.

Husker kiwnął głową ze zrozumieniem.

-W tym piekielnym miejscu każdy toczy jakąś swoją walkę, ale czasami trzeba sobie zrobić przerwę, chociażby na chwilę.

Wraz z przebiegiem rozmowy, atmosfera w pomieszczeniu stawała się coraz bardziej miła i przyjemna. Napój postawił pajęczego demona na nogi a Husk jako dobry barman, znał sztukę rozmowy i potrafił czasem być lekarstwem dla dusz-nawet tych najbardziej strapionych. Właściwie był to jeden z nielicznych przypadków kiedy rozmawiali ze sobą w ten sposób sam na sam. Konwersacja nie była pełna sarkazmu, żartów o nacechowaniu seksualnym czy uszczypliwości. Miała coś w sobie raczej z tych, które prowadzą stare, dobre małżeństwa.

Demon, pijąc swoje zatarte znużenie, spojrzał na kociego towarzysza z pewnego rodzaju wdzięcznością i ciepłem.

-Czasem myślę, że w tym piekle jedyna nadzieja tkwi w takich chwilach przy barze, gdzie można odetchnąć od chaosu zewsząd.-Skomentował, kończąc swój napój.

Magik, wymachując kieliszkiem do sprzątania, uśmiechnął się z lekkim melancholijnym uśmiechem.

-Aniołku, czasami piekło może być mniej okrutne, jeśli znajdziesz w nim choćby małą oazę spokoju.-Spojrzał mu w oczy a następnie uniósł wzrok w kierunku wyjścia z baru. Chciał zostawić towarzysza samego, żeby dać mu odpocząć po ciężkim dniu, ale zanim zdążył się oddalić, został zatrzymany przez dłoń delikatnie łapiącą go za szelki od spodni.

-Husk... Zostań.

Spokojny ton striptizera wytworzył w powietrzu pewnego rodzaju napięcie a w umyśle hazardzisty pojawiły się wątpliwości. Przez chwilę się wahał, ponieważ dostrzegł jakąś inność w słowach drugiego, nie do końca wiedząc czym jest spowodowana. Gdyby miał obstawiać powiedziałby, że to przez mocne narkotyki. Jego spojrzenie dryfowało między Dustem a wyjściem z baru.

W końcu, po chwili ciszy, powoli odpowiedział "Dobra, zostanę jeszcze trochę" i siadł za barem tuż przy nim wyciągając papierosa. Momentalnie atmosfera stała się gęstsza.

-Może to co teraz powiem będzie niedorzeczne, ale czuję się jakbyś to Ty był moją oazą w tym szalonym świecie.-Zaśmiał się nerwowo uciekając nieco wzrokiem gdzieś w bok.

Husk spojrzał na niego z głębokim zastanowieniem, czując, że rozmowa zaczęła nabierać pewnego rodzaju intymności. Te słowa brzmiały bardziej jak wyznanie. Dostał na chwilę zaćmienia nie wiedząc do końca co ma odpowiedzieć czy też zrobić. To był pierwszy raz kiedy usłyszał takie rzeczy z ust Angel Dusta. Mimo wszystko starał się zachować swoją zimną postawę.

-To naprawdę niedorzeczne.-rzucił z nutą sarkazmu, ale jego spojrzenie stonowało się nieco.
Dust uśmiechnął się delikatnie, ściskając muchę swojego garnituru.

-Może tak, ale serio tak czuję. Zawsze jesteś tu, gdy tego potrzebuję.

To wszystko brzmiało jak sen. Fala paniki zalała całego Huska zostawiając w jego umyśle tylko pustkę i dezorientację. Jego spojrzenie było mieszanką zaskoczenia i pewnej bezsilności, jakby był nieco nieprzyzwyczajony do takich sytuacji.

Sam autor tych słów był zdziwiony tym co powiedział, ale tak właśnie się czuł.

Po chwili milczenia niższy odparł bardziej surowo, "Angel, nie jesteśmy tu po to, by się nawzajem potrzebować. " Próbował grać; nie dać po sobie poznać że to co właśnie mówił do niego wyższy trafiało prosto w jego serce powodując dziwne uczucie ciepła w całym ciele którego nie umiał wyjaśnić. Chciał wstać i jak najszybciej wyjść. (Obawiał się uczuć).

Angel Dust, zauważając subtelne zmiany w reakcji Huskera, kiwnął głową ze zrozumieniem.

-Rozumiem. Nie jestem tu, żeby cię zobowiązywać czy uzależniać.
Po prostu... chciałem, żebyś wiedział.-Jego pewność siebie osłabła na moment, zostając zastąpiona chwilowym uczuciem dezorientacji. Czuł się pośrednio odrzucony i miał wrażenie, że dotknęły go te słowa. Po chwili zamyślenia, starał się odtworzyć uśmiech, choć może już nieco sztuczny.

-Pójdę się już położyć, jutro czeka mnie sporo pracy.-Chciał uniknąć upokorzenia nie musząc patrzeć w oczy przyjaciela.

Odszedł od baru zostawiając Huskera samego z milionem myśli i poczuciem winy, żegnając go cichym "dobranoc".

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 14 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

𝐇𝐮𝐬𝐤𝐞𝐫𝐝𝐮𝐬𝐭 (𝐨𝐧𝐞 𝐬𝐡𝐨𝐭𝐬)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz