Rozdział 1

50 5 11
                                    

- Kiara! - wydarł się mój mały brat, co prawda jest młodszy ode mnie tylko o dwa lata no ale cóż
Wstałam niechętnie ze swojego łóżka i podreptałam do pokoju bruneta. Po co on mnie budzi o tak wczesnej porze?
- Czego twa dusza pragnie?
- Moich żelków
Oh. Tych żelków. No tak.
- Skąd niby miałabym mieć twoje żelki?
- Zajebałaś mi je!
- To nie ja!
Oczywiście że ja.
- A niby kto inny!?
- Nie wiem, może sam je zjadłeś i nawet o tym nie wiesz - kocham się z nim droczyć - Po co ci teraz te żelki?
- Są mi potrzebne, oddawaj je!
- Jest taka możliwość..... - zaczęłam nie pewnie - że tak całkiem przypadkiem......już ich nie ma....
- Co chcesz przez to powiedzieć? - zapytał. No debil, poprostu debil.
- Że je zjadłam idioto - powiedziałam tak jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie, bo w sumie była
- Zabiję cię! - krzyknął Archer (bo tak ma na imię mój brat jakby się ktoś nie domyślił) i rzucił się na mnie
O kurwa.
Dobra żarty żartami ale ja stąd spierdalam.
Szybko wybiegłam z jego pokoju i zbiegłam na dół po schodach.
Mój brat chociaż o dwa lata ode mnie młodszy był jakieś 20cm wyższy i zdecydowanie silniejszy, ale za to ja byłam mądrzejsza. Bynajmniej ja tak uważam.
- Kie wracaj tutaj! Odkupujesz mi te żelki! - wydarł się goniąc mnie
- Nie ma takiej opcji!
Nawet nie wiem kiedy wybiegłam na dwór i zaczęłam biec przed siebie. Sąsiedzi patrzyli się na nas jak na wariatów, którymi z resztą byliśmy. Szczególnie ja bo wybiegłam w krótki różowych spodenkach od piżamy i za dużej białej koszulce. Bez butów i w roztrzepanych włosach. Jebie mnie co sobie o mnie pomyślą.
- Kiara!
Chuj, zaraz wypluję płuca. Rozmyślałam czy się nie zatrzymać, w głowie zrobiłam listę wszystkich ,,za,, i ,,przeciw,,. Kiedy w końcu to pierwsze wygrało przestałam biec. Niby co się może stać? Najwyżej za pięć minut będę leżeć w trumnie.
Odwróciłam się w kierunku brata, w tym samym momencie on mnie dogonił, ale nawet nie zauważył że się zatrzymałam, biegł dalej przy okazji mnie potrącając. Wywaliłam się a on zaraz za mną.
Idiota. Czy on ma w ogóle mózg?
Chyba nie.
- Tobie coś jebło na mózg!? - bardziej stwierdziłam niż zapytałam - Ślepy jesteś czy jak?
- To przez ciebie! - wstał i otrzepał się z piasku
- No chyba cię coś boli, to ty we mnie wbiegłeś!
Również wstałam i zaczęłam kierować się w stronę domu.
- Specjalnie się zatrzymałaś! - japierdole jak można być takim niedojebanym stworzeniem
- Jakbyś miał oczy to byś widział że się zatrzymałam pacanie!
- Mam oczy! - może i miał ale z nich nie korzystał, tak samo jak z mózgu
- Nie widać jakoś
Mój brat potrafi być naprawdę głupi, czasami się zastanawiam czy napewno jesteśmy rodzeństwem. Niby są tam jakieś nasze zdjęcia z dzieciństwa ale to przecież jeszcze o niczym nie świadczy.
Szliśmy do domu nie odzywając się więcej do siebie. Od razu gdy dotarliśmy skierowałam się do kuchni.
- Odkupisz mi je - powiedział i poszedł do swojego pokoju
Pierdol, pierdol ja posłucham.
Głodna jestem.
Mam ochotę na naleśniki.
Podeszłam do lodówki i ją otworzyłam.
- Kurwa - przeklęłam pod nosem - Nie ma jajek
Japierdole jak może nie być jajek!? Zawsze mieliśmy ich cały zapas.
Muszę iść do sklepu.
Poszłam na górę się ogarnąć, musiałam wziąć prysznic przez tego chrabąszcza. No cóż, miałam w końcu zacząć biegać. Dzisiaj mogłam to już odchaczyć.
Otworzyłam szafę i wyjęłam z niej krótkie czarne spodenki, również czarną za dużą koszulkę i szarą bluzę. Wzięłam jeszcze czystą bieliznę i z tymi rzeczami skierowałam się do łazienki.
Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Mogłam skorzystać też z wanny ale nie miałam na to teraz czasu. Spłukałam się zimną wodą i umyłam włosy oraz całe ciało, po czym zawinęłam się w ręcznik i stanęłam na łazienkowym dywanie. Założyłam wcześniej przygotowane ubrania i spojrzałam w lustro.
Boże święty wyglądam jak gówno. Trzeba coś z tym zrobić.
Wysuszyłam i rozczesałam moje brązowe włosy a na twarz nałożyłam korektor, róż i trochę rozświetlacza. Natomiast rzęsy podkręciłam tylko zalotką, wiedziałam że malowanie ich nie skończy się dobrze więc wolałam nie ryzykować.
Chwyciłam telefon do ręki i zeszłam na dół, gdzie ubrałam buty.
- Idę do sklepu! - krzyknęłam tyko i wyszłam na dwór.
Droga od mojego domu, do sklepu zajmuje jakieś 5min. Dlatego też, szybko dotarłam na miejsce. Weszłam do środka i przywitałam się z kasjerką.
Czy tylko ja nigdy nie widziałam męszczyzny z tym zawodem?
Przy okazji kupię Archiemu te żelki, żeby nie marudził. Dla tych żelek wrzuciłby mnie pod autobus. Nie żartuję.
Poszłam na dział z przekąskami i wzięłam dla niego misie Haribo. Kupiłam sobie jeszcze coca colę w puszce i skierowałam się do kasy.
- To wszystko? - zapytała
A wyglądam ci kurwa na kogoś kto chce kupić coś jeszcze?
- Tak, wszystko - wysiliłam się na uśmiech
Zapłaciłam telefonem i wyszłam ze sklepu.
Do domu wróciłam równie szybko jak poszłam do sklepu.
Nagle sobie coś przypomniałam.
- Japierdole, zapomniałam jajek - chuj, nie będę szła kolejny raz
Naprawdę chciałam zjeść te naleśniki.
Zrezygnowana weszłam na górę, do pokoju brata i rzuciłam mu paczkę żelków na łóżko.
- Masz, podobno są ci potrzebne
- Dzięki Kie
Uśmiechnęłam się lekko i wyszłam z jego pokoju. Tylko on tak na mnie mówi, inni mówią poprostu ,,Kiara,,. Tak samo jak tylko ja mówię na niego ,,Archie,,. To trochę słodkie.
Tak to już z nami jest raz się nienawidzimy a innym razem wręcz odwrotnie.
Tylko teraz nie mam co jeść. No i dupa. Przynajmniej wypiję colę.
Zaczęłam chodzić sobie po całym domu bez celu aż nagle... Wpadłam na niesamowicie zajebisty pomysł. Jestem genialna!
- Archie! - zawołałam i usiadłam na kanapie w salonie
- Co chcesz! - gówno chcę, wypchaj się i tu przyjdź
- Zejdź na chwilę!
- Idę! - nie idzie
- Archer no!
Po chwili usłyszałam kroki na schodach. No w końcu, ile można na niego czekać.
- O co chodzi?
- Cicho bądź i zamów pizzę
- Tylko po to mnie wołałaś?
- Tak - wyszczerzyłam się do niego
Archer przewrócił oczami i wybrał numer pizzerii. Wykorzystuję brata bo boję się zadzwonić sama do pizzerii. Może jednak coś jest że mną nie tak.
- Jaką chcesz? - zapytał i przyłożył telefon do ucha
- Margarittę - odpowiedziałam dalej się szczerząc. Na serio nie wiem jak można jeść inną pizzę, orginalna najlepsza.
Chłopak rozmawiał przez chwilę z kimś od pizzerii i się rozłączył.
- Za ile będzie?
- Za 40 minut, powiedziałem żeby przywieźli do naszego domu
- Nie wytrzymam tyle - jęknęłam
- To zjedz coś innego
- Ale ja chcę pizzę
- Czasami naprawdę ciężko jest cię zrozumieć
Że co proszę!?
Wzięłam do ręki pierwszą, lepszą poduszkę i przywaliłam mu w ryj.
- Ałć! Co ty odwalasz?
- To za to co powiedziałeś - zamachnęłam się i uderzyłam go drugi raz. Należało mu się.
On również złapał za poduszkę a potem zaczął mnie nią napierdalać, ja oczywiście nie pozostawałam mu dłużna.
Bitwa na poduchy, no super. Bardzo dorośle.
- Dobra, sojusz? - zapytałam po kilku minutach, ponieważ miałam już dość
- Niech będzie - wystawiłam w jego kierunku rękę, którą uścisnął - Sojusz
Wyjęłam telefon i zaczęłam przeglądać media społecznościowe. Zobaczyłam trzy nowe wiadomości od mojej przyjaciółki - Alexy.
Od: Zmutowana ryjówka
Chcesz gdzieś jutro wyjść?
Od: Zmutowana ryjówka
Po co ja się w ogóle pytam
Od: Zmutowana ryjówka
Będę jutro o 18.00 pod twoim domem
Od: Ja
Spierdalaj, nigdzie się jutro nie wybieram
No sory ale nie uśmiecha mi się wychodzić jutro z domu. Znając moją przyjaciółkę, wyciągnie mnie na jakąś imprezę a ja nie zamierzam się nigdzie szykować. Poza tym to nie moje klimaty.
Stwierdziłam że pooglądam tik toka bo nie mam nic lepszego do roboty. Chwilę później usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Ki idź otwórz, to pewnie pizza - o nie, nie, nie ja się stąd nie ruszam
- Nie mam kasy - skłamałam
Przewrócił oczami i wstał z kanapy.
- Oddasz mi za to
- A czy ja ci kiedyś nie oddałam? - zapytałam szczerząc się jak głupia
- Nigdy mi nie oddajesz!
- Odkupiłam ci żelki!
- Poprostu masz mi oddać kasę i tyle - podszedł w końcu do drzwi i zapłacił za pizzę.
Dobrze wie że mu nie oddam.
- Boże jak ładnie pachnie - powiedziałam gdy przyszedł z pizzą i położył ją na stół obok kanapy.
- Oglądamy coś?
- Okej to ty wybierz film a ja zajmę się jedzeniem tego arcydzieła
Pokręcił głową z lekkim uśmiechem.
Nie jestem pewna czy jedzenie pizzy na śniadanie było dobrym pomysłem, no chyba że zaliczyć to jako obiad. Spojrzałam jeszcze na ekran telefonu by dowiedzieć się która godzina.
Jakim cudem jest już po piętnastej!? No cóż, czas szybko leci.
- Co powiesz na Vaianę?
- Może być
Mamy taki zwyczaj oglądania razem bajek dla dzieci.
Archie włączył film i oboje zaczęliśmy oglądać, przy okazji konsumując pizzę.
____
Usłyszałam jak jakieś auto wjechało na podjazd. Jednocześnie z Archerem odwróciliśmy się w swoją stronę.
Rodzice. Kurwa mać.
Wyłączyliśmy film i zaczęliśmy w pośpiechu wszystko ogarniać. Śmieci łącznie z pudełkiem po pizzy wyrzuciłam do kosza a brunet przetarł cały stolik od okruchów i tłuszczu.
Gdy było już w miarę ogarnięte poszłam na górę a on za mną.
Mama napewno zaraz by się do czegoś przyczepiła a ja nie miałam siły na kłótnie.
Było już około 21.00 więc uznałam że pójdę spać.
No co? Lubię spać.
Zamknęłam się w pokoju i w tym samym czasie usłyszałam wibracje w telefonie, oznaczającą nową wiadomość. Wyciągnęłam go z kieszeni bluzy i odblokowałam.
Od: Zmutowana ryjówka
Jeszcze zobaczymy
Westchnęłam, ona mi nigdy nie da spokoju.
Odłożyłam urządzenie na szafkę i poszłam do łazienki od której drzwi na szczęście mam w pokoju.
Jako, że wcześniej się umyłam to teraz mogłam sobie odpuścić, wyszczotkowałam więc tylko zęby, zmyłam makijaż i przebrałam się w piżamę.
Gdy wyszłam z pomieszczenia, położyłam się na łóżko z zamiarem zaśnięcia.
Niestety nie było mi to dane bo nie całe dwie minuty później do mojego pokoju wszedł Archer.
- Musisz mi pomóc - wypalił.
- Czego chcesz? - jęknęłam gdy piętnastolatek zaświecił światło.
- Jutro jest impreza u Issaca... - usiadł na łóżku przez co musiałam się przesunąć.
Wiedziałam, że Lexi chodziło o imprezę. Tym bardziej nigdzie nie idę.
- No i co z tego?
- Powiedziałem kumplowi że mam dziewczynę i że jutro z nią przyjdę - zaczął zawstydzony - prawda jest taka że nie mam dziewczyny a nie chce wyjść przy nim na debila
- Co niby ja mam zrobić?
- Pomożesz mi znaleźć dziewczynę - wyszczerzył się
Czego on się tak głupio cieszy?
- Archie... - zaczęłam zrezygnowana - Nie wiem czy to dobry... - nagle mnie olśniło, przecież to jest zajebisty pomysł - Chyba wiem kto z tobą pójdzie
_____

Sorki że taki krótki ten rozdział, postaram się by następne były dłuższe.
Wiem że jest dużo błędów ale jak na razie nie zamierzam tego poprawiać.
Bajo ❤️❤️

Our love storyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz