Roślinka na parapecie więdnie
Widzę w tym alegorie pośrednie
Relacje jak ta roślina na mych oczach umierają
W krainę zapomnienia się udają
Pojawia się ktoś inny
I znika osobnik dziwny
Albo zwyczajnie się znudzę
I że to nie będzie się powtarzało łudzę
Tyle znajomości
Posłanych przez ghosting w paszcze nicości
Najgorsza jest świadomość
Gdy widzisz że ktoś ma twojej obecności najwidoczniej dość
Jak stajesz się z bliskiego obojętny
I zostajesz znowu sam smętny
Ciągle to samo przewidywalne
Że bez kolejnej bliskiej osoby pozostanę
Cóż siebie jedynie mogę winić
O tym że takiego mnie ktoś szczerze długotrwało lubi śnić
Nie istotne tak już po prostu bywa
Że się mnie ze swojego życia pozbywa
Tak boli ale coraz mniej
Przywykłem już do niedoli tej
Rośliny i znajomości umierają
Na moich oczach żywota dokonywają