Nie bierz przykładu z Marioli!

3 1 0
                                    

Zaraz po wstaniu, Mariola wzięła swoją ulubioną książkę ,,Wojownicy'' o kotach. Zdawała sobie sprawę z tego, że ma za 20 minut szkołę, ale nie obchodziło jej to. Wciąż jej powtarzali ,,Mari, jeśli nie przyłożysz się do nauki, nie znajdziesz dobrej pracy''. Mariola machała na to ręką i wciąż czytała swój ulubiony cykl książek. Klasa 3 liceum, to nie przelewki, a Mari nie dostawała kieszonkowego od czasu, jak wydała pieniądze rodziców na 100 książek, po 50 złotych sztuka.

Pewnego dnia, Mariolę zaprosili przyjaciele na koncert piosenek góralskich. Dziewczyna nienawidziła tej muzyki, jednak dowiedziała się że ma iść też Walenty, czyli chłopak który jej się od dłuższego czasu podoba. Wobec tego zrozumiała: musi pójść. Nie ważne jak, ale potrzebuje te pieniądze zdobyć.

Przez chwilę przemknął jej przez głowę pewien pomysł ,,a może by tak sprzedać moje książki o wojownikach?'' jednak szybko machnęła na to ręką i wściekła się o to, że taki pomysł mógł jej przejść przez głowę. Mariola miała dość wybuchowy charakter, więc nie miała zbyt wielu przyjaciół.

Drugi pomysł na zarobienie pieniędzy, wydawał się bardziej realny. Interesowała się akwarystyką i wędkarstwem, więc mogłaby otworzyć stoisko z najpiękniejszymi swoimi rybami, oraz sprzedać parę wędek.

Przygotowała więc wszystko, po czym cały dzień dopracowywała swoje małe stoisko. Oczywiście zarwała dzień szkoły, rodzice dali jej szlaban na pietruszkowy budyń - czyli coś co tak bardzo kochała. Prawie bardziej niż swoje książki o kotach. Mari była też nieco dziwna, bo kto normalny ma kolekcję skór karpia oraz pstrągów a nawet - szczupaków, na ścianie w pokoju? Ubierała się nietypowo, zawsze w za długie sukienki i pantofle o dwa numery za duże. Sąsiedzi z jakiegoś powodu nienawidzili jej i jej rodziny. Może to przez rybi odór przenikający ich mieszkanie? Kto wie.

Na drugi dzień, Mari stała na stoisku i wystawiła ryby w plastikowych kubkach. Tego dnia, było bardzo słonecznie, więc obok postawiła stoisko z lemoniadą, aby więcej zarobić.

- Dzień dobry, poproszę szklankę lemoniady - powiedział pierwszy klient - emerytowany gruby staruszek.

Mariola była w niebo wzięta, od razu ktoś się pojawił! Kiwnęła głową i sięgnęła do kubka.

Klient zapłacił, po czym odszedł, pijąc lemoniadę.

,,Jak tak dalej, pójdzie, uzbieram wystarczającą sumę na koncert!'' Myślała szczęśliwa Mariola.

Było gorąco, więc poszła na chwilę do domu się ochłodzić. Gdy tylko weszła, usłyszała komunikat z telewizora:

,,News dnia, przypadkowy przechodzień połknął rybę. Obecnie przebywa w szpitalu na ostrym dyżurze!''

Mariola nie wiedziała co o tym sądzić. Do końca dnia, nikt już nie kupił u niej niczego i wtedy zrozumiała - pomyliła stoiska!


Nie bierz przykładu z Marioli!Where stories live. Discover now