Rozdział I

19 0 0
                                    

    Siedziałam na moim łóżku i zastanawiałam się, jak długo potrwa jeszcze rozmowa moich rodziców z Meredith'em. Przyszedł do nas w rzekomo śmiertelnie ważnej sprawie ponad dwie godziny temu i widocznie nie miał zamiaru wychodzić. Z powodu ciszy, panującej niezmiennie na parterze zaczynałam się już niepokoić. Coś musiało się stać. Pytanie tylko co.

   James Meredith miał dwadzieścia lat i był nie tylko doskonałym prawnikiem (był tak inteligentnym dzieciakiem, że dostał się na studia w wieku szesnastu lat, choć osobiście sądziłam, że to przez kontakty i pieniądze jego tatusia), ale także synem bogatego przyjaciela mojego ojca, który dorobił się fortuny  na sprzedaży luksusowych nieruchomości w Vegas. Właściwie nie musiał pracować, chyba, że wybitnie mu się nudziło w jego willi z basenem i własnym parkiem wypoczynkowym. Miał kolekcję samochodów retro, ostatnio kupił na jakiejś aukcji motocykl Elvisa Presley'a. Rzadko miałam okazję z nim porozmawiać, choć z tyłu głowy świtało mi, że bawiliśmy się razem jako dzieci. Musiały to być jednak zamierzchłe czasy, bo naprawdę niewiele zostało mi z tego okresu w pamięci. 

   - Alex! - usłyszałam nagle z dołu głos mojego ojca. Odetchnęłam ciężko i ruszyłam po schodach na dół. Meredith nachodził nas ostatnio dość często, sądziłam, że robi jakieś interesy z moim ojcem. Osobiście widziałam go może pięć lat temu, kiedy był jeszcze w liceum. Co prawda odwiedzał mojego ojca, ale zwykle albo nie było mnie w domu, albo byłam czymś zajęta i zwyczajnie się mijaliśmy. Nie wiedziałam czego tym razem mogą ode mnie chcieć. 

    - Tak? - zapytałam, stojąc na bosaka na ostatnim stopniu schodów i przytrzymując się poręczy. Miałam na sobie krótkie spodenki i bluzkę na ramiączkach, bo czerwiec tego roku był wyjątkowo upalny. Rodzice siedzieli przy stole, tyłem do mnie  stał facet w idealnie skrojonym, szarym garniturze. Był bardzo ciemnym blondynem, powiedziałabym, że jego włosy były prawie popielate. Zdawało się, że jest wysportowany, ale trudno było mi to określić, gdyż po pierwsze stał do mnie tyłem, a po drugie garnitur jednak trochę go zasłaniał.W końcu odwrócił się. Próbowałam w nim odnaleźć jakiekolwiek cechy Meredith'a, którego znałam, bezskutecznie. Miał męską, ogoloną twarz, z odrobinę odznaczającymi się kośćmi policzkowymi. Gdyby nie te niemalże czarne oczy, powiedziałabym, że jego wygląd to mix Alexa Pettyfer'a i Jamie'go Dornana. Nie miał jednak odstających uszu, jak ten pierwszy.  

   - James twierdzi, że... - westchnął mój ojciec. - Usiądź - zachęcił. 

   - Alexis - Meredith skinął na mnie głową w geście powitania.

   - James - odpowiedziałam tym samym. Przyglądał mi się przez krótką chwilę, potem spuścił wzrok. Usiadłam przy stole, usiłując zachować pozory obojętności. Czułam się co najmniej dziwnie. 

   - Więc, James odkrył, że firma, w którą zainwestowaliśmy nasze odłożone na starość i twoje studia oszczędności, należy do oszusta, odpowiedzialnego za najgorsze malwersacje finansowe od ostatnich dwudziestu lat... - ojciec nie mógł dokończyć i oparł czoło na dłoniach.  

   - Spokojnie, panie Harmon. Ja dokończę - zaoferował się szatyn. - Chodzi o to, że szef firmy, niejaki Luther Lambert, jest zadłużony po uszy u przynajmniej połowy inwestorów świata i, żeby chronić samego siebie, naciągał ludzi na "inwestycje" w jego rzekomą firmę, która istnieje tylko na  papierze. W praktyce wygląda to tak, że ci, którzy wpłacają pieniądze konto firmy Lambert Corporation tak naprawdę opłacają bezpośrednio jej wierzycieli. W ten sposób Lambert obrócił w nicość około pięciu miliardów dolarów. Pieniędzy nie da się odzyskać, bo człowiek jest kompletnie niewypłacalny, komornik zajął cały jego majątek i w tej chwili ma około sześćdziesięcio-milionowy debet na koncie, sam siedzi w więzieniu w Washingtonie. Przez ostatnie miesiące usiłowałem odzyskać pieniądze twoich rodziców, ale niestety bezskutecznie. 

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jun 26, 2015 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

M  i  s  t  a  k  eWhere stories live. Discover now