Samotność

54 3 9
                                    

Co sprawiało że Nico nie miał tylu znajomych?
Te nieufne oczy? Niezdrowo blada skóra?  Czy może dziwne zachowanie? Wszystko było możliwe.

Chłopak zamknął się w sobie jeszcze bardziej po śmierci swojej siostry, Bianci. Ostatnio nawet jego najbliżsi znajomi nie mieli z Nim  dobrego kontaktu oraz oczywiście mieli lepsze zajęcia od martwienia się o młodszego kolegę.

Słynny pływak i duma szkoły, Percy Jackson, próbował odizolować się od wszystkich „fanek" by pozostać wiernym swojej dziewczynie- Anabeth. Rachel śmigała po zajęciach plastycznych,  Jason i Piper też byli zajęci. Leo pracował nad swoim nowym projektem..

W skrócie Nico nie miał też do kogo gęby otworzyć. Pozostał jeszcze Will, lecz blondyn od dłuższego czasu go unikał. Był to dla niego cios poniżej pasa.

————————————•———————————

Znudzony Nico siedział lub raczej leżał na ławce.

Co to było? Ah tak, wychowawcza. Podniósł wzrok na przewodniczącą klasy, która teraz opowiadała o balu. Nico nienawidził imprez, może dlatego że go nie zapraszali. Było głośno, działy się dziwne rzeczy, śmierdziało prochami. Nico'wi na samą myśl chciało się schować w pokoju i zamknąć na dwa spusty by go zostawiono w spokoju. Przynajmniej jednej rzeczy był pewny. Nikt go nie zaciągnie ten bal.

Lekcja ciągnęła się niemiłosiernie, pierdolenie.
Coś o zaproszeniu drugiej osoby na bal, jakiś „dress code".. Nico szczerze usnął w połowie monologu przewodniczącej. Gdy ta to zauważyła, odchrząknęła znacząco.

—Widzę że Pan Di Angelo myśli że jest to bezużyteczne.

Dziewczyna przymrużyła oczy, patrząc się na chłopaka wyrwanego ze snu. Zamrugał kilka razy i wreszcie do niego dotarło że to do niego.

—A żebyś wiedziała. Warknął pod nosem i odwrócił wzrok. Na jego szczęście dziewczyna zostawiła go w spokoju. Gapił się jak głupi w ścianę. Co go trapiło? Było mu smutno że nikt go nie zaprosi? Że znajomi o nim powoli „zapominali"? Możliwe, Nico był na maksa przygnębiony.

Po co komu takie dziwne święta jeśli i tak wszyscy na końcu oddamy się  w objęcia śmierci? Di Angelo patrzył z niecierpliwieniem na zegarek.

—Tak więc.. Rzekła nauczycielka i odetchnęła gdy przewodnicząca przestała mówić— Oczekuje się od was byście przyszli z partnerem bądź partnerką. Najlepiej z tej samej klasy lub minimalnie wyżej. Nauczycielka spojrzała znacząco na kilka dziewczyn które szeptały między sobą, najprawdopodobniej o Percim.

Nico tylko przewrócił oczyma, nie spieszyło mu się do zawierania z kimś związku na poważnie. A druga sprawa, kto by chciał go zaprosić? Siebie widział jako chudego patyka z problemami z odżywianiem oraz dużą ilością znamion. Cały czas uważał że ma przetłuszczone włosy, a że jego oczy wyglądają jak u trupa. Nienawidził swojej skóry, ani trądziku na czole. Uważał się ogółem biorąc za nerda od „Magii I Mitu".

Dzwonek, Nico podniósł szybko plecak i wybiegł z sali. Przepchnął się poprzez kolegów i pobiegł prosto do szafki. Zatrzymał się na zakręcie dopiero gdy zauważył krzątającą się blond czuprynę obok jego szafki. Ręce miał skrzyżowane za plecami i pogwizdywał, rozglądając się dookoła. Will? Co tu robił Will? Jego szafka była na drugim końcu szatni!

—Hej Will. Powiedział czarno włosy i podszedł do wyższego chłopaka. Zadarł nos żeby spojrzeć mu w oczy. Jak on je cholernie kochał.

Chłopaka od razu zlał rumieniec, o bardzo intensywnej barwie. Schował to co miał za plecami w kieszeni i podrapał się w tył głowy.

—Hej Neeks.. Um, ja tylko..

Rozejrzał się w okół, próbując wymyślić jakąś wymówkę. Nico przekręcił głowę w bok.

—Solace, powiesz mi czemu mnie unikasz?

Nastała niezręczna cisza. Will miętolił jakiś papierek po cukierku.

—To nie tak. Blondyn wreszcie powiedział, uspokoiwszy się —Mam dużo roboty, No wiesz.. Medycyna i tak dalej. Mruknął. Di Angelo pokiwał głową.

—A co robisz tu? Nico zaczął wypytywać. Nigdy by nie przyznał się do tego że to jego zażenowanie było dla niego słodkie —Oj tam Oj tam Solace. Nie pogadasz już ze starym kumplem? Czy może jestem dla Ciebie za młody?

Nico nie mógł ukryć uśmiechu. Will ostatnio go unikał, to fakt. Ale może rzeczywiście nie miał czasu? Di Angelo nie zamierzał się nad tym zastanawiać. Szturchnął go przyjacielsko, starał się udawać że wszystko w porządku a tak naprawdę jego serce biło jak szalone. Jego piegi , jego złociste włosy a także te głębokie oczy w których można utonąć... Najchętniej by go złapał i już nigdy nie wypuścił, wygadał się o wszystkim. O jego uczuciach, o tym jak się czuje w społeczeństwie.. Ale nie, to mogłoby zniszczyć ich relacje, jeszcze nie teraz.

—Dobra kulko ciemności. Muszę spadać. Ton Will'a już się uspokoił. Podziękował w duszy niższemu iż nie drążył tematu —Zobaczymy się.. Jutro, okej? Pogadamy dłużej, na lunchu. Dziś na serio nie mogę, mam korki z biolki—

Nico wyczuł ściemę, Will był zawsze doskonały we wszystkim, a biologia to był jego konik. Gdyby Will prowadził takie zajęcia, pewnie zacząłby na nie chodzić... Di Angelo przybrał uśmiech by zakamuflować te myśli.

—Jasne, ale nie zapomnij. Ostrzegł go. Blondyn posłał mu jeszcze jeden, jeden cholernie ciepły acz krótki uśmiech, po czym oddalił się w stronę swojej szafki.

Gdy Will zniknął za zakrętem, czarno włosy z impetem otworzył drzwiczki. Miał nadzieje na wiadomość, gdyby miał szczęście nawet na wyznanie.. Ale tak się składało że Nico nie był tym typem któremu zawsze dopisywało szczęście. Pustka, po co go spłoszył?

„debilu, nie rób Sobie nadzieji" pomyślał „może chciał mi przypomnieć żebym zjadł normalny obiad"

———————————•————————————

|Martwa Walentynka|Solangelo|One shot|Mortal Au|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz