Domek letniskowy

17 1 2
                                    

,,To takie przyjemne uczucie." Zimne powietrze szczypało ją w nos i policzki, ale pomimo tego z zadowoleniem popijała malinową herbatę. Stała na tarasie i wpatrywała się w las. Co prawda nie widziała zbyt wiele, ponieważ był oddalony o kilkanaście metrów, ale wcale jej to nie przeszkadzało. 

- O, tu jesteś Eva - Alice stanęła naprzeciwko niej. - Szukałam cię.

- Gdzie miałabym iść? Nie znam tych terenów - przyjrzała się dziewczynie. Miała potargane włosy i wymiętą piżamę. W Pusheeny. - Piękne wdzianko. - zachichotała pod nosem, starając się ukryć uśmiech. 

Jasnowłosa dziewczyna spojrzała na swój ubiór, zupełnie jakby zapomniała co miała na sobie. 

- No wiesz co! - mruknęła naburmuszonym tonem. - Jest śliczna! 

- No przecież mówię! - upiła kolejny łyk herbaty. 

Popatrzyła na nią z nieukrywaną ciekawością. Alice wyglądała pięknie w promieniach wschodzącego słońca. Poprawka: ona zawsze wyglądała pięknie. Twierdzenie tak o swojej najlepszej przyjaciółce było raczej w porządku. Blondynka musiała zauważyć natarczywy wzrok starszej koleżanki na sobie, ponieważ ze zdziwieniem starała się dotrzeć do powodu. W końcu odpuściła, a one wróciły do środka budynku. 

Na zegarze ściennym wskazówki pokazywały godzinę czwartą dwadzieścia. Wstały tak wcześnie, aby móc korzystać z dnia od rana. Na dziś miały zaplanowany piknik na leśnej polance. Eva nigdy wcześniej nie robiła podobnych rzeczy, więc była podekscytowana. 

Zaczęła szykowanie śniadania. Alice zajęła się pakowaniem plecaków i koszyka. Miały zamiar zostać na świeżym powietrzu do nocy lub do niepogody. 

- Gotowe. - oświadczyła szatynka, stawiając talerze na bukowym stole. Przygotowała apetycznie wyglądające musli z owocami i jogurtem. Usiadła na jednym z sześciu krzeseł i zaczęła jeść. Druga z dziewczyn po chwili skończyła pakowanie i również zjadła śniadanie. 

Po około piętnastu minutach były gotowe i przygotowane na wyjście do lasu. Upewniły się jeszcze raz, że wszystko mają i wyszły. 

- Daleko do tej polany? 

- A co, już cię nogi bolą? - zaśmiała się Alice. 

- Nie! Po prostu bagaż jest ciężki - zaprzeczyła Eva i potrząsnęła wypchanym plecakiem i różową, materiałową torbą. - Co ty tam spakowałaś? 

- Mnóstwo jedzenia i inne potrzebne rzeczy - radośnie uśmiechnęła się siedemnastolatka. - Jesteśmy! 

Weszły na polanę. Trawa była krótka i wprost idealna do rozłożenia koca. Zupełnie, gdyby ktoś tu często przebywał. Na samym środku widać było ślad po ognisku. 

- Dziwne, ten las jest prywatny... - Alice zaczęła wypakowywać torby. 

- Może któraś z twoich sióstr tu była? 

- Raczej nie. Powiedziałyby mi. 

Usiadły na kocu. Las był piękny o tej porze. Dokoła nich słychać było dźwięki lasu i śpiew ptaków.  Gdzieś w oddali słychać było szum strumyka. Eva rozejrzała się. Coś mignęło jej pośród drzew. Coś dużego. 

- Widziałaś to? 

- Ale co? - Alice przerwała grzebanie w torebce. 

- Nie ważne. Pewnie mi się przewidziało. - Nie chciała tego powiedzieć. Ale czuła, że nie powinna niepokoić przyjaciółki. Położyła się. Zamknęła oczy i zaczęła rozmyślać o ich pierwszym spotkaniu... 


To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 02 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Znaki w snachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz