Dobranoc gwiazdko.

26 1 2
                                    

Stałam jak co piątek na przystanku czekając na swój autobus. Tego dnia cały czas padało więc stałam bawiąc się swoimi różowymi kaloszami będąc w równie pstrokatej pelerynce w stokrotki. W słuchawkach brzmiała symfonia skrzypcowa abym mogła zrelaksować się po zajęciach przygotowawczych. Uwielbiam szum deszczu i czyste powietrze zaraz po nim. Pod opustoszałą wiatę przystanku wbiegł przemoczony chłopak. Zaczął się otrzepywać i próbować doprowadzić do porządku. Gdy już uznał że czas zakończyć szamotaninę usiadł zmęczony na ławeczce i zabrał się za wycieranie okularów. Podszedł do rozkładu po czym postukał mnie w ramię. Wyjęłam słuchawki z uszu lekko oszołomiona bo wyrwał mnie z mojego świata.

-Przepraszam czy 58 już jechał?-zapytał lekko się uśmiechając tym samem błyszcząc pięknymi zębami.

-N-n-nie bo też na niego czekam.

-Ah rozumiem.Przepraszam.-i usiadł na miejsce wyciągając książkę

Był wysoki, miał blond włosy które ewidentnie nie chciały go słuchać przez wilgoć.Podniusł wzrok z nad książki tym samym ukazując swoje brązowe oczy okalane długimi rzęsami. Straszliwie się speszyłam a chłopak wydwał się lekko uśmiechnąć. Spojrzałam raz jeszcze ale znów bym pogrążony w lekturze. Postanowiłam zająć się sobą. Bawiłam się telefonem do dobrych 20 min ale autobusu nadal nie było widać. Wyjęłam słuchawki z uszu bo znudziłam się.

-Którą godzinę masz na telefonie?-zapytałam chłopaka

-Mmm...-podniósł głowę z nad książki- nie wiem telefon mi zamókł

-Aa rozumiem.-usiadłam obok niego wiec spojrzał się na mnie nieco wystraszony.

Nagle usłyszałam głośne kichnięcie aż podskoczyłam.

-Och.Przepraszam że Cię wystraszyłem. Masz może chusteczkę?

-Jasne-wyjęłam paczkę kolorowych chustek z aktówki

-Dzięki wielkie –oddał resztę uśmiechając się- Tak właściwie co tu robisz o tej godzinie na takim pustkowiu. Nie że jestem jakimś psycholem i pytam o takie rzeczy dziewczyny a później porywam czy coś.-zaśmiałam się głośno

-Byłam na zajęciach przygotowawczych do egzaminów.

-O też się szykujesz do matury?-zapytał z entuzjazmem

-Nie,nie mam egzaminy zawodowe.

-O technik czy zawodówka?

-Technik, jestem technikiem instrumentów muzycznych dętych.

-Dłuuugaśna nazwa. Ja kończę w tym roku mat-fiza i szykuje się do matury. Wracam z zajęć judo.

-O a więc ćwiczysz judo lubie wysportowane ciałka-powiedziałam mimochodem ale zaraz ugryzłam się w jęzor głupia gęś ze mnie.

-A ty jeśli masz taki zawód to grasz na czymś?

-Gram w orkiestrze na kornecie.

-Co to jest ten ko...?

-Taki rodzaj trąbki-zaśmiałam się

Nastała cisza żadne nie wiedziało o czym ma dalej mówić i jak się zachować.Tylko szum deszczu hałasował i zagłuszał te niezręczną ciszę.

-Mmm. Nie sądziłem że będzie dzisiaj tyle padać.

-To teraz będziemy rozmawiać o pogodzie-oboje się zaśmialiśmy

-Nie,nie musimy rozmawiać jeśli nie masz ochoty

-Mam ochotę.

-To dobrze bo ta książka jest niesamowicie nudna

-A co czytasz?

- The gaim.

-O czym to?

-O typku co zostaje wkręcony w jakąś durna gierke i zapija ludzi.Koniec! –spektakularnie wymachiwał rękoma. Zaśmiałam się jak idiotka. Tyle śmiechu w tak krótkiej rozmowie.

-Kurcze no kiedy przyjedzie ten autobus?- wstałam i podeszłam do rozkładu na dole znajdowała się żółta karteczka." Przystanek tymczasowo nieczynny z powodu rozpoczęcia prac nad systemem ITS"-Ej przystanek jest zamknięty...

-Jak to zamknięty?- zbulwersował się

-No zamknięty dlatego nikt tu nie przychodził.

-Ale ty tu stałaś! Nie widziałas karteczki!?!

-Używam gingera na telefonie-powiedziałam odpychając winę-A ty przecież podchodziłeś do rozkładu!

-Tak ale....ale...

-Co „ale"?

-Ale miałem zaparowane okulary-odpowiedział tonem zbitego psa

-Eh. No nic to na pętle trzeba iść pieszo.

-Na to wygląda.

Jak na zawołanie deszcz przestał padać i miedzy chmurami przedarły się promienie słońca. Oboje ramie w ramie ruszyliśmy rozmawiając i głośno się śmiejąc. Właśnie staliśmy na pasach przed pętlą gdy podjechał nasz autobus. Zerknęłam na godzinę na telefonie.

-Dalej biegniemy! Mamy minutę!-ruszyłam na drugą stronę przez pasy.

Poczułam uderzenie i osty ból w klatce piersiowej. Nagle leżałam na ziemi było mi zimno i nie mogłam oddychać. Coś mnie przygniatało. Sen...jestem taka zmęczona. Ktoś do mnie mówi. Coraz zimniej , senno. Dobranoc.

l

Ame.Where stories live. Discover now