[ edgar pov ]
wyszedlem z domu po prochy. znalazlem dobrego dilera przez neta. umowilismy sie pod mostem byl 6 minut od mojego domu wiec najlepiej psy tez raczej tam nie przebywaja wiec .
na luzie se szlem, napisalem gosciowi ze zaraz bede.
wreszcie bylem na miejscu. uslyszalem syrene? - kurwa psy. podobno byl to sprawdzony. wiec moze gdzies daleh jada. mam nadzieje..
zeszlem z stromej gorki i na luzno poszedlem pod mostem napisalem gosciowi ze juz jestem. uslyszalem za soba glos.
- twoj diler zostal zlapany. a ty malolacie idziesz do poprawczaka. nie proboj nawet uciekac bo to ci sie nie uda.
- pierdole to.
szepnalem do siebie.
byl to oficer ruffs ktory sie na mnie uwzial no i chuj.
zapial mi kajdanki. i zaprowadzil mnie do samochodu policji (chuj wie jak sie to nazywa.)
no i tak dotarlem tutaj.
skonczylem opowiadac mojej przyjaciolce collete z ktora mialem pokoj. szybko sie z nis zaprzyjaźnillem bo jest tak samo zrabana jak ja. - w ogole edgar wiesz ze nowy chlop z nami w pokoju bedzie?
- co kurwa?
zaskoczylem sie.
- no dopiero teraz to slyszysz? bo tamtego przeciez z ktorym pokoj mielismy to go rodzice z tego smietnika wypisali. zazdroszcze mu totalnie.
- no wez ja tez. moj ojciec nawt na jebane rozmowy nie przyjezdza i nie mam go jak poprosic
- no coz.
do pokoju weszla opiekunka.
- chodzcie. obiad.
zamknela drzwi.
- japierdole znow jakimis smieciami nas karmic beda.
- a nawet nie mow bo mi sie zygac az chce
odpowiedzialem
zeszlismy na obiad bylo jakies gowno wiciagniete z smietnika zapewnie a wygladem przypominalo gowno psa.
siadlem do stolika z collete.
oczywiscie nikt nigdy sie do nas nie przysiadl poniewaz bylismy uwazani za tych „dziwnych"
a zreszta nie sa nawet warci uwagi.
- boze jak ja wytrzymue bez chociaz jednego peta albo chociaz energola
sluchasz mnie w ogole?
popatrzylem na collete a ona lampila sie w jakas popularna laske nazywala sie chyba janet. nie lubilem jej. podobno wsadzili ja do poprawczaka bo podobno sie z kakas kolezanka napierdalaly a z tego wyszlo to ze janet do poprawczaka poszla a jej kolezanka do szpitala. - slyszysz mnie collete?!
- y tak tak.. sory zamyslilam sie.
podrapala sie po szyi
- collete myslisz ze ja nie widze czy co? jestes zakochana w tej lampucerze.
- nie znasz nawet jej charakteru wiec dlaczego sie wypowiadasz.
- bo kurwa ta suka mnie obgaduje? moze dlatego? albo jakies zjebane kurwa rzeczy na mnie mowi? naprzyklad ze dawalem kurwa dupy menelom.
- no dobra dobra.
wyszlismy z stolowki weszlismmy do pokoju. w pokoju rozpakywal sie jakis ? chlopak? mial granatowo-fioletowe wlosy biala koszulke bez rekawow i niebieskie dresy i szelki..
- kim ty do chuja jestes?
- mam z wami pokoj.
odpowiedzial fioletowo-wlosy i kontynuował rozpakowywanie sie.
- wiesz o tym ze nie ma 3 lozek? chyba pokoje pomyliles.
powiedziala collete.
- nie pomylilem. ta jakas baba mi powiedziala ze tutaj.
- no coz to wychodzi ze spisz na podlodze.
powiedzialem chamsko.
- nie byj nie mily edgar. to mozesz spac z edgarem bo z dziewczyna chyba spac nie bedziesz chcial.
- czytasz mi w myslach. wiec mam z tym emosem spac? pasuje mi.
dalej sie rozpakowywal ile on kurwa ma tych ciuchow
- no chyha was dupa boli. nie bede z tym czyms spac bo jeszcze sie czyns zaraze
a tak w ogole przez co tu jestes
- no dluga historia ale w skrocie chodze na kung fu i bylem na zawodach gosciu mnie wkurwil i muu yy przyjebalem. i teraz noo lezy 3 metry pod ziemia.
wreszcie gosciu sie przestal rozpakowywac. i siadl na moje lozko.
- no kurwa chyba nie bede z morderca spac w jednym lozku.
- gosciu to był przypadek
- ta napewno.
dobra chuj mnie to popatrzylem na zegar na scianie. byla 18. dobra czyli ja narpiew sie myje pozniej collete i ostatni ten yy
jak masz na imie?
- fang.
- ostatni fang. pasuje?
- no edgar ja sie najkrocej myje.
powiedziala collete.
- boze. czyli narpiew collete pozniej ja i na koncu fang?
- pasuje.
wszyscy sie zgodzili wiec git
collete poszla sie umyc
- ty za to jestes?
- dragi.
- sprzedawales czy kupowales
- a co ty ksiazke piszesz?
- tak. teraz mow.
- no kupowalem znalazlem goscia na necie a to psy byly. no i no.
gadalismy se jeszcze na inne tematy. nawet spoko gosciu. myslalem ze to bedzie jakis basic ktory nic do powiedzenia nie ma, a wsumie git jest. poszedlem sie umyc. sciagnelem ubrania i weszedlem pod prysznic cos drapalo mnie na nadgarstku po stronie zyl. no to nawet nie oatrzac drapnalem to w chuj mocno pzrypomnialem sobie ze mialem tam jebane rany jeszcze swieze probowalem zatamowac krwawienie ale chuja sie udalo probowalem cos krzyknac zeby ktos mi pomogl ale nic nie umialem powiedziec tymbardziej krzyknac. walnalem sie o sciane na ktorwj byl orzelacznic wody . (te cos co sie jakby wode przelacza czy ma byc ciepla vzy zimna) na moje nie szczescie wlaczyla sie w chuj goraca woda wszystko mnie zaczelo parzyz kurwa strasnzie mnie boli.. zaczelo wszystko mi sie rozmawywac.. widzialem tylko xzerwone.[ fang ]
rozmawialem se z collete dosc dlugo nie bylo edgara. nie wiem czy on tak zawsze?
- hm? co sie stalo edgarowi. nie slychac nic w ogole.
- wlasnie tez sie zastanawiam zawsze w 5 minut gotowy byl.
- czekaj sprawdze.
drzwi byly zamkniete.
- edgar? otworzysz?
cisza.
- kurwa otworz idioto. powiedzialem lekko glosniej.
cisza.
[w drzwiach byla jakby taka dziurana dole drzwi takie jakie sa w kiblach szkolnych na dole wiecie o co chodzi.)
zaczela sie wylewac z tego wrzaca woda.
- kurwa..
pierdolnolem z kopa drzwi. no a jak otworzyly sie i mialy lekka dziure na srodku ale to nikt nie zauwazy.
podbieglem do edgara byl bez ubran. no ale chuj. zobaczylem ze spod jego reki wylewalasie krew..- naroiew zakrexilem wrzaca wode.
- EDGAR?! SLYSZYSZ MNIE?
Nic nie odpowiedzial
podnioslem reke byly tam rant popatzrylem na niego mial wszedzie rany.. ktore wchodzily na siebie byly nie rowne..-
- mam nadzieje ze to nieprawda.. zabralem edgara na rece okrylem go recznikiem. zanisolem go do glownego pokoju
- collete! cos mu sie kurwa stalo. ma rany. no kurwa wszedzie.. leje mu sie krew. wykrwawi sie jeszcze! ide zawołać opiekunke
- NIE.
- dlaczsgo?!
- bo bedzie mial problemy. gorsze niz teraz znam go dluzej niz ty. musimy zatanowac krawienie i kryc go przed opiekunkami. zanim sie obudzi recznik owin mu mocno na ranach..
ja pojde do lazienki po bandaze i inne gowna. zaraz bede poloz go na jego lozko i go pilnuj.
przytaknalem. balem sie o niego.. ledwo znam go jeden dzien..- znaczy. skup sie.
zawiazalem mu mocno recznik. wzialem na rece i polozylem do jego lozka . collete przyszla z bandarzami i zrobila swoja robote.
- bedzie z nim wsyzstko dobrze?
- raczej tak.. do jutra powinnien sie obudzic
idz sie najlepiej juz spac.. zeby opiekunki nic nie podejrzewaly..—
1098 slow. nastepny rozdzial sproboje napisac dluzszy. niestety jutro szkola i gowno zdarze jak mi sie bedzie chcialo to jeszcze kolo 1-2 napisze