rozdzial 1

19 0 0
                                    

Smierc mojego ojca. Rzecz ktora zmenila moje rzycieo 180 stopni. Byl lowca duchow a teraz po jego smierci ja przjelalam to miano. Tata polowal na pewnego ducha, ale nie wiedzial z jak wielka potega sie liczy. Zwloki znaleziono, choc tylko nie liczne ich czesci. Zostal pozarty. Kiedy weszlam do domu gdzie znaleziono jego cialo, ujrzalam slady walki, w kominku pod popiolem znalazlam krzyz owiniety wezem. Waz wil sie wokol krzyza jak swojej zdobyczy. Podnioslam krzyz, kiedy przyjrzalam sie blizej zobaczylam ze waz jest zrobiony z ludzkich wlosow. Z wlosow mojego ojca. Pobieglam w strone mamy, i pokazalam jej krzyz. Ona wyrwala mi krzyz z reki, uderzyla mnie i powiedziala ze sie przeprowadzamy. I tak to sie toczylo, az do czasu. Doszly mnie sluchy o pewnym duchu ktory nawiedzal zamek kardygar w danii. Wyruszylysmy z mama do danii. Zaczelo sie odmn ie do nowej szkoly, co i tak nie bylo potrzebne. Od razu kiedy przyjechalysmy wskoczylam na roweri pojechalam w strone zamku. Ja i moj sztylet. Me dziedzictwo, jedyna rzecz ktora pozostala mi po ojcu. Odstawilam rower i ruszylam w strone zamku. Nie weszlam do srodka. Nie moglabym. Czulam ze mnie obserwuje, ale nie odwrocilam sie w jego strone. Stanelam. Obejrzalam sie za siebie, ktos mnie obserwuje ale to nie jest duch ani czlowiek. Szlam dalej, na samym rogu stalo drzewo , wierzba. Czulam coraz wieksze zdenerwowanie ducha, nie moglam dopuscic do tego , aby mnie zaatakowal. Nie teraz. Spojrzalam zw okna, nie bylo go. Nagle wrota zamku otwarly sie, po schodach zaczela sciekac czerwona substancja o odurzajaco slodkim zapachu.
Zemdlalam. Obudzilam sie poznym popoludniem, nademna pochylal sie jakis strarzec. Wstalam.
- gdzie ja jestem? -wyszeptalam prawie nie slyszalnie z powodu tepego pulsowania w czaszce - kim wy jestescie?!
Starzec nie odpowiedzial tylko pokiwal ze zmartwieniem glowa dajac znak zebym sie nie odzywala, ale odpowiedzial chlopak siedzacy za nim w fotelu.
- jestes w warsztacie mojego dziadka, a ja jestem tomek, przyjechalem z polski piec lat temu z dziadkiem - mowiac to po9kazal siwiejacego mezczyzne ktory stal za lada i wyciagal ziola ktore wydawaly mi sie znajome.
Tomek mial jasna karnacje, intensywnie zielone oczy orazdosc dlugie wlosy, tak do polowy ucha, u nasady mialy zielony kolor. Na swoj sposob byl nawet przystojny.
- wypij to - tomek podal mi szklanke z czerwonym napojem
- blee, co to jest? - spytalam poniewaz smakowalo jak kocie siki
- lepiej zebys nie wiedziala - odpowiedzal nie co znudzaonym glosem.
Potem odwiozl mnie do domu. W domu nie bylo nikogo, no , nie liczac prysi, mojego kota. Pierwsza misja i juz nie wypal. Mam miesiac zeby usmiercic tego ducha. Pod domem stal jeep mamy, jak widac pojechala autobusem. Wiec spacerkiem znowu ruszylam w strone zamku po godzinie drogidotarlam na miejsce, tym razem gotowa by wejsc do srodka. Stanelam przed wielkimi wrotami i otworzylam je. Nagle z tylu glowy poczulam gwaltowne uderzenie.
-

zlaczeni klatwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz