Ona w nim zmarłego syna widziała, a nigdy testu na mamę zdać nie zdołała.
Pies odzwierciedleniem jej duszy stał się nieobliczalnej.
Strach wzbudzali rozdzierający, w każdy zakamarek duszy docierający, przenikający.
Niczym dementorzy na ustach dzieci pocałunki składali i do cna ich wiarę w miłość, dobro i ciepło od tak wysysali.
Dwa wcielone diabły nieposkromione, nieujarzmione, gubiły się w ciemności.
Nie mogąc odnaleźć światła na oślep biegały i bezbronne stworzenia na swojej drodze taranowały.
Na tym esencja ich końca istniała.
Na magii złej obdartej z człowieczeństwa chodź jej córka kocha zwierzęta to ona zazwyczaj mocno cierpiała, chodź chciała im pomóc to nie umiała.
Nocami szlochała a z jej wybrakowanej ręki krew po czerwonym bandażu spływała.
I tak bardzo wtedy się bała.
Nocami z domu oknami uciekała, gdy krew z czyjeś nogi i twarzy się lała.
Pojąć istoty anomalii nie potrafiła, dlatego nie raz sama błądziła i się gubiła w krętych czeluściach labiryntu, bez drogi do domu prowadzącego.
Horkruks nieplanowanie powstał z ciemnej obdartej duszy matki, chodź o tym nie wiedziała, bo ilekroć pozbyć się go chciała zawsze rezygnowała, a ze snów opowiadała, że własnego syna widziała jako psa jej własnego.
Ciężkie życie tejże mamy, obijającej się o ściany, tworząc karmę własnej inkarnacji, szans na uzdrowienie nie dawała i własne potomki za pachołki najgorszej rangi miała.
A jej dziecko obok w pokoju szlochało i plan zemsty obmyślało, bo kto normalny swe zwierzę ponad dziecko wybiera?
Tylko Pani Śmierci i jej przynęta.
CZYTASZ
Tomik „Niewidzialne"
PoetryDla tych którzy piekła zaznali, nie bójcie się walczyć o własne dobro. Życie Nam wynagrodzi, bądźmy ponad to, na wyżyny własnych możliwości się wspinając. Radością cały świat opanujmy, chodź dla niektórych bywał mocno okrutny.