31

100 13 2
                                    

~Jungkook~

Po rewelacjach potwierdzonych przez Joo, ciężko było nazwać moje ponownie pojawienie się w rezydencji, jako normalne wejście. Mimo faktu, że przyjaciółka w panice zataiła prawdę, to finalnie upiliśmy się z Hoseokiem i cóż nie byłem zbyt trzeźwy, gdy minąłem się z ochroniarzem, który wcześniej pracował w rezydencji Parków. Nie miałem pojęcia dlaczego typek uśmiecha się w tak specyficzny sposób i poprawia przy tym pasek przy spodniach, ale nie byłem  w stanie uwierzyć, że Jimin byłby skłonny postąpić w taki sposób ze względu no moje zachowanie.

-Czeka na ciebie w gabinecie- mruknął przystając przy mnie-To na piętrze w lewym skrzydle.

Skinąłem głową, nie chcąc kurwa zagłębiać się w te obszary, w których popędziły moje przepite myśli. Widząc go rozpartego w fotelu, bawiącego się pierścionkiem jaki wsunąłem na jego palec w trakcie zaręczyn, czułem jak żołądek podjeżdża mi do gardła.

-Mówiłem, żebyś tu został-patrzył na mnie tak zrezygnowanym wzrokiem, że od razu pożałowałem tego, że wyszedłem-Więc może łaskawie powiesz mi, co było tak ważne, że wyszedłeś biorąc ze sobą jedynie kurwa najmłodszego i najchudszego chłopaka z ochrony?

-Joo jest w ciąży

-Fantastycznie i właśnie dlatego ryzykowałeś swoje życie, żeby się z nią spotkać i zalać w trupa, nie wysyłając mi przy tym żadnej informacji?- zapytał zsuwając odrobinę błyskotkę z palca, przez co ponownie żołądek podszedł mi do gardła-Bo ja widzę, to tak że masz totalnie w dupie wszytko. Nie ważne czy ci coś mówię czy o to proszę i tak zawsze stawiasz na swoim.

-Jimin...

-A ja mam już kurwa dość Jeon. Nie mam czasu, żeby ciągle zastanawiać się czy, aby na pewno mogę ci ufać i wierzyć, że postąpisz wedle moich zaleceń, bo sam ewidentnie masz tendencję, do wpierdalania się w kłopoty-zsunął całkowicie obrączkę zostawiając ją na blacie- Jeśli tak bardzo chcesz, wrócimy do ustalonych założeń albo w ogóle w cholerę odwołamy ten ślub.

Otworzyłem kilkukrotnie usta i je zamknąłem, nagle trzeźwiejąc w sekundę, chłopak podniósł się i ruszył w stronę wyjścia, jednak gdy przechodził obok chwyciłem go za łokieć i przyciągnąłem do siebie, nie chcąc nawet myśleć, że mielibyśmy się rozstawać.

-Odłożyłem pierścionek, nie broń.Zabieraj łapy-warknął, ale nie próbował mnie odepchnąć, co aktualnie uznałem za dobry znak- W końcu będziesz miał to czego chciałeś Jeon, wolność.Nie będziesz już musiał być żadnym cholernym rycerzem na białym koniu ,który będzie strzegł wieży księżniczki, co i tak nijak ma się z prawdą, bo to ty ciągle jesteś damą w opałach.

Wypuściłem ciężko powietrze, czując jak całe moje ciało drży od nadmiaru negatywnych emocji, nie mogłem go stracić, nie teraz gdy w końcu wszystko zaczęło iść w odpowiednim kierunku. Wiedziałem, że to ja będę osobą, która spierdoli, ale nie sądziłem, że stanie się to tak szybko i przyniesie, aż tak wielkie konsekwencje.

-Nie mówisz poważnie Jimin-szepnąłem przykładając czoło do jego, na co prychnął.

-Mam wrażenie, że w twoim mniemaniu jestem niezwykle niepoważnym człowiekiem. Zrozum w końcu Jeon, że nie mam na wszystko wyjebane, tak jak ty. Biorę odpowiedzialność za swoje działanie i wyciągam stosowne konsekwencje, kiedy inni zachowują się tak jak ty-przerwał odpychając mnie i robiąc krok do tyłu-Chciałeś wyboru, więc proszę bardzo. Idź tylko sobie znaną ścieżką, rób to na co masz ochotę, a ja może w końcu będę mógł odetchnąć.

-Dajesz mi wybór?- dopytałem zerkając przez jego ramię, na co przymknął na sekundę oczy i skinął głową. Wyminąłem go, w ostatniej chwili zaplatając palce na jego nadgarstku, gdy znowu szykował się do wyjścia. Chwyciłem pierścionek z blatu i przyciągnąłem młodszego do siebie- Więc wybieram ciebie, wybieram możliwość oglądania twojej pięknej twarzy każdego ranka. Chce witać cię, jako pierwszy i trzymać w ramionach, gdy będziesz zasypiał. Wybieram twoją władczą osobowość i tą, która czasami potrzebuje mojej bliskości. Wybieram twój szeroki uśmiech i twoje słone łzy. Wybieram nas Jimin.

Nie oponował, gdy wsuwałem pierścionek na jego palec, nie robił tego również, gdy chwyciłem jego policzki i musnąłem delikatnie jego pełne wargi. Wręcz przeciwnie, przyległ do mnie całym ciałem i pogłębił pocałunek, wplatając palce w moje włosy. Odsunął się dopiero po kilku sekundach,wykrzywiając twarz w grymasie.

-Ja...- przerwał bijąc się z jakimiś myślami i choć mogłem się mylić, podejrzewałem o co może mu chodzić, bo sam nieustannie starałem się jeszcze przyswoić, to do swojej świadomości.

-Nie teraz, mamy na to całe życie- mruknąłem śledząc kciukiem kontur jego wargi, młodszy skinął głową, ale naparł dłońmi mocniej na moją pierś wracając za biurko.

-A teraz idź pod prysznic i koniecznie umyj zęby Jeon.Woli od ciebie jak z gorzelni.

Posłusznie powlokłem sie pod prysznic i spędziłem tam więcej czasu, niż zwykle i choć liczyłem na to, że młodszy zdąży już wrócić do sypialni, to rozczarowałem się nie zastając go tam. Powlokłem nogami do gabinetu, gdzie wciąż ślęczał nad jakiś stosikiem papierów i odpalonym laptopem

-Co robisz? - zapytałem przystając obok i mimowolnie zerknąłem na teczki. Chwyciłem w dłoń jedna z nich, dostrzegając znajome nazwisko i zanim młodszy zdążył odpowiedzieć zacząłem przeglądać informacje.

-Pracuję, przez twoje wybryki mam trochę zaległości- mruknął pochylając się nad laptopem i z zadziwiającą szybkością zaczął stukać w klawiaturę-To chyba wasz teren, nie miałem jeszcze czasu do tego zajrzeć.

-Mogę ci pomóc, szybciej to ogarniemy razem- zaproponowałem opierając się biodrem o biurko i zatopiłem się w lekturze.

-Powinieneś się przespać, przygotuję ci jakieś tabletki na rano-zerknąłem na jego przygarbioną sylwetkę i opadające powieki, widząc że nie tylko mi przydałby się sen, ale coś czułem że Jimin nie odpuści, póki nie upora się z tym wszystkim. Bez słowa przysiadłem na wolnym krześle, odrzucając na jeden stos teczki z dziećmi ofiar, które miały jeszcze jakąś rodzinę .Finalnie w mojej dłoni została tylko jedna z chłopcem Choi. Dziewczyna zanim zaczęła u nas pracę miała tylko Soobina i żadnej żyjącej rodziny, z głośnym westchnięciem ścisnąłem mocniej papiery, odchylając na chwilę głowę. Nie miałem pojęcia, co teraz powinniśmy zrobić i kurwa nie sądziłem, że kiedykolwiek będę musiał odesłać jakiekolwiek dziecko do sierocińca.

-Ma tylko trzy lata- zamrugałem podnosząc się, gdy młodszy nachylał się nade mną zerkając na zdjęcie chłopca. Chwycił w dłonie zdjęcie i uważnie mu się przyjrzał, po czym nie zważając na godzinę wybrał czyjś numer. Ciekawość zżerała mnie doszczętnie, ale zrozumiałem jedynie tyle, że Park zarządził, żeby ktoś odnalazł dziecko i nazajutrz przywiózł je do jego domu rodzinnego.

Cokolwiek krążyło mu po głowie, nie sądziłem żebym będąc na cenzurowanym mógł o to go dzisiaj pytać .

****

🎂🥳💛

Mafia Princess /Jikook ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz