Przerwana Melodia

19 3 1
                                    

Tak to jest, jak się nie poszło na studia. Codzienne ustawianie budzika na 5¹⁵ dobrze nie wróży, a gdy już nastanie owa przeklęta godzina, czas upływa dwa razy szybciej, jak rwący, złowieszczy potok, czyli rzecz jasna praca. Mam na imię Isabelle i mieszkam w Hiszpanii. Życie nie jest tu takie „ciepłe" jak się wydaje. Zdecydowanie brakuje w nim punktu kulminacyjnego, aczkolwiek staram się nie narzekać, lecz coś mi nie wychodzi. Pracuję w kwiaciarni „Czerwona Róża" i powiem prosto z mostu: zarabiam marne pieniądze, ledwo starcza mi na rachunki, kredyty i wynajem starej, drewnianej chaty na wsi. A dojazd do pracy? Hmm... albo się spóźniam albo dostaję trzy razy mniejszą wypłatę. Kontynuując jest mi po prostu ciężko, a sam fakt, że rodzice w ogóle nie mają ze mną kontaktu i nie wspierają mnie finansowo, przygnębia i nie daje mi spokoju. Moje marzenia o zostaniu fotografką poszły na marne. Chciałam jeszcze dawno temu być lekarką, ale nie mogłam poprosić rodziców o opłacenie kosztów studiów. To jakiś totalny koszmar! Może kiedyś się z niego obudzę? Chyba na starość, a może nawet jej nie dożyję, patrząc się na mój stan zdrowia fizycznego i psychicznego, tym bardziej, że wścibska szefowa kwiaciarni mnie dobija.
       Dziś akurat miałam szczęście — idealnie zdążyłam na busa. Dojeżdżając do punktu pracy, spoglądałam na piękno przyrody, które chciałabym choć kiedyś sfotografować. Juliette, czyli ta rządząca się żmija, za chociażby jedną fotkę, by mnie zabiła. Traktuje mnie jak szmatławca. W sumie może nim jestem, bo moja robota jest nędzna i brudna. Sprzątam tam. Najgorszym przypadkiem mej pracy był jakiś kundel, który z nikąd załatwił się na bukiecie kwiatów dla pani Alice. Ależ byłam tępa, że położyłam je na ziemi! Szefowa opuściła mi za to jedną wypłatę, więc musiałam dorobić, sprzedając swe najcenniejsze rzeczy. Gdy już dojechałam, wysiadłam z autobusu i wkroczyłam do środka małego budynku.
— Wreszcie! Ile można na ciebie czekać, Kopciuszku? — rzekła Juliette i spojrzała na mnie z pogardą. — No na co czekasz? Do roboty już, no chyba, że nie chcesz następnej wypłaty w swych „brudnych łapkach”?
Kipiałam ze złości, ale nie odważyłam się odezwać. Zamiast tego zabrałam mopa z przedsionka i zaczęłam myć podłogę.
Aż nagle BUM!
Całe wiadro z brudną wodą się wylało, tylko i wyłącznie przez Juliette, która zrobiła to z premedytacją. Z udawanym zdziwieniem odburknęła:
— Ojoj! Niechcący. Nie mam czasu za to odpowiadać. Wyczyść to.
— Ta, jasne.
Wzięłam do ręki szmatę i zaczęłam „zbierać” nią wodę. Moja brązowa czupryna opadła na podłoże mierzwiąc, brudząc i mocząc się przy tym. Westchnęłam ciężko wyrażając przygnębienie wynikające z braku mego doświadczenia w innego rodzaju zawodach.
„Głupia, pusta debilka!” — Pomyślałam zdruzgotana bijąc pięścią o blat, tak, że aż mop spadł z hukiem na podłogę. Nagle usłyszałam zgrzyt i z przestrachem spojrzałam na drewniane drzwi sklepu, które się otwarły. Stanął w nich wysoki brunet, milioner znany jako Kevin.

Trzy Serca, Jeden RytmOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz