Chłopak nie pochodził stąd. Był Anglikiem, ale za to jakim przystojnym i aż się zdziwiłam co taki porządny mężczyzna robi w tym małym, tandetnym sklepiku z obdartym sufitem i zwiędłymi, bez wyrazu kwiatami, które przekwitły miesiąc temu.
„Całkiem jak serce Juliette” — pomyślałam, wciąż spoglądając z zachwytem na młodego Kevina. Zarumieniłam się, kiedy jego wzrok natrafił na moje spojrzenie. Poczułam lekkie zakłopotanie, ale też i coś więcej. Melodię w sercu, taką, której nie da się przerwać. Ależ to piękna pieśń! Z mego zamyślenia wyrwała mnie szefowa, która z zachwytem zaczęła podchodzić do chłopaka. Może miałabym jakieś szanse na jego miłość nie zważając na mą pracę? Nie, nie przecież jego rodzice są milionerami, ale z nikim się nie dzielą swoim dostatkiem. Można wywnioskować, więc, że Kevinem też by się nie podzielili. Chwila. Przecież od niego promieniowało aż strachem i niezrozumieniem. Chciałabym móc go jakoś pocieszyć! Och, znów się zamyśliłam i nawet nie zauważyłam, że żmija już się do niego zbliżyła, lecz zanim zaczęła się do niego zwracać, popchnęła mnie, kopnęła po tym jak upadłam i wylała na moją głowę tę wodę z wiadra, którą dopiero tam z powrotem wlałam. Spojrzała na mnie z nieukrywaną satysfakcją i głupim uśmieszkiem oraz wskazała palcem wprost na mą twarz.
— Ach, patrz się, co za niechluja!
I wybuchła śmiechem.
Ze wstydu i zażenowania schowałam głowę między kolana i cicho się rozpłakałam. Miałam już tego serdecznie dość. Juliette jednak nie zwróciła na to uwagi i znów zaczęła żałośnie przemawiać.
— Czy to na pewno miejsce dla tak możnego pana? — z niesmakiem na mnie popatrzyła, po czym kontynuowała — Wiesz mogę zaoferować ci o wiele więcej...— podeszła do niego obejmując jego ramiona. Mocno nim potrząsnęła. — Ty żałosny zdrajco! Zerwałeś ze mną tylko i wyłącznie dla pieniędzy! — wyraz twarzy sklepowej już nie był taki uroczy i słodki, tylko żądający zemsty. Juliette zdjęła ręce z mężczyzny i walnęła w jego policzek z całej swej siły.
— Tylko spróbuj się do mnie zbliżyć!
— Wiesz, że nigdy nie zrobiłbym ci krzywdy.
— Za późno. Już ją zrobiłeś.
Teraz już wiedziałam, dlaczego szefowa taka była. Uważała się za kogoś lepszego, tylko, dlatego, że chodził z nią milioner! Nigdy nie znałam dokładnie jej historii. Przeszedł mnie dreszcz, ale zebrałam się w sobie, wstałam i wysapałam jej prosto w twarz.
— Ty... ty jesteś niebezpieczna...
— Tak! Wiesz, że stać mnie na więcej!? — wycedziła przez żeby. — W tej kwiaciarni dokonano kiedyś morderstwa. Mogę to zrobić jeszcze raz.
Spojrzała na mnie z ogniem w oczach, ale odeszła z zimną krwią.
CZYTASZ
Trzy Serca, Jeden Rytm
Roman d'amour„Bo miłość nie zawsze nadąża z rytmem". Czyżbyś podążał za rytmem własnego serca? A może dasz się porwać melodii obcego przeznaczenia? 22-letnia Isabelle musiała się zmierzyć właśnie z takim o to problemem. Czy z niego wybrnie? Czy miłość jej życia...