– O bogowie.
Podążyłem wzrokiem na prawo.
– O bogowie.
Na lewo.
– O bogowie.
Znów na prawo. Można dostać zawrotów głowy od samego patrzenia na mamroczącą pod nosem katarynkę krążącą od początku do końca miejsca parkingowego. Sześć szybkich kroków i obrót. Sześć kroków i obrót. No kurwa mać, zaraz wlezie w śmietnik!
– Jak tam, Phil? – okręciłem do niego szyję, łapiąc jednocześnie gwiazdkę i zmieniając trajektorię jej lotu – Trzymasz się?
– Jak skomunikuję się ze swoim zniszczonym układem nerwowym, dam ci znać – sapnął oparty obiema dłońmi o maską samochodu.
– Nico... – wróżka wbiła twarz w moją klatkę piersiową – Jak ja mogłam powiedzieć twojemu ojciec, że zbudujemy piramidy?
Jak dla mnie to była akurat ta zabawna część, ale sądząc po kręceniu czołem po mojej koszuli jakby chciała zetrzeć sobie mózg, chyba jednak się tym przejmuje.
– Cóż... Kobiety zazwyczaj oczekują domu z ogródkiem, ale jeśli wolisz coś bardziej klasycznego... – wyjąłem z kieszeni telefon i odblokowałem.
– Co robisz? – położyła dłoń na moim przedramieniu i podnosząc na palcach, zerknęła na ekran.
– Szukam sarkofagów na ebay.
– Mówię poważnie, a ty... O, ten gra melodyjki!
– I ma półkę na mumie twoich kotów – zauważyłem, scrollując ozdobne trumny. Do tej pory nie wiedziałem nawet, że można je kupić, ale w sumie nie sądziłem też, że można praktycznie codziennie widzieć tą samą twarz i się nią nie znudzić, więc powiedzmy, że poszerzam horyzonty.
– Zostaw moje koty w spokoju, wziąłeś mnie razem z nimi.
– A mogę jeszcze wprowadzić aneks je wykluczający?
– Nie, będą mieć legowiska nad terrarium ze skarabeuszami i... Ej! – cofnęła się i trzepnęła mnie w ramię – Nie rozpraszaj mnie! Ja tu próbuję być racjonalna.
– To byłoby dla mnie wielce niewygodne, gdybyś nagle stała się racjonalna skoro kocham cię właśnie taką świrniętą – podszedłem do samochodu, a gdy drzwiczki poszybowały w górę, zacisnąłem dłoń na brzegu sufitu – Uważaj na głowę.
– Jeszcze nic straconego – złapała się boków drzwiczek i pochylając się, wsunęła do środka – Może jeszcze kiedyś się ogarnę, a do tego cza... Czekaj, co? Auć!
– No ja pierdole. Co ja ci właśnie powiedziałem?
– Że no... ty... eemm... – pocierając czubek głowy, którym oczywiście, że walnęłaby w dach, gdyby nie było tam mojej ręki, okręciła szyję i wbiła we mnie szeroko otwarte oczy – Kochasz mnie?
Dłoń ześlizgnęła mi się z samochodu tak szybko jakby nagle wypęczniała na nim warstwa wosku. Ale to nie wosk, tylko... Czy ja się pocę? Cholera. Nie planowałem tego powiedzieć. Wyszło z moich ust przypadkiem i nie mam w zanadrzu żadnej mowy, którą chyba powinno się wygłosić w takich okolicznościach. Mało romantycznych do tego. W klasyfikacji miejsc na wyznanie szpitalny parking raczej nie plasuje się zbyt wysoko.
Zjebałem wprost proporcjonalnie do szoku w jej oczach. A już i tak nie mogę sobie wybaczyć niepewności w jej głosie, gdy pytała czy dotykanie jej mnie nie brzydzi. Tak jakby to było w ogóle, kurwa, możliwe. Ale to moja wina, nie jej. Jeszcze jako wyłącznie jej menager skupiłem się na tym, aby dostrzegła swoje umiejętności, gdy tylko jasne stało się, że ich nie widzi, a potem tego nie rozszerzyłem. Nie zmieniłem równomiernie do tego, jak zmieniała się nasza relacja.
CZYTASZ
Buty do spierdalania
HumorNikt nie mówił, że dorosłość będzie prosta, ale rzeczywistość potrafi uderzyć w twarz bardziej niż ktokolwiek się spodziewał. Szczególnie, jeśli jesteś niezdarną panikarą z nosem w książkach. Emily miała ułożone życie: opiekuńczego chłopaka, wynaję...