Ch. 1- Kinder niespodzianka

41 3 4
                                    

♛┈⛧┈┈•༶༶•┈┈⛧┈♛♛┈⛧┈┈•༶༶•┈┈⛧┈♛


???. Godzina ???. ???


Miles Edgeworth, naczelny prokurator w Los Angeles został wezwany na wyjazd za granicę. Gdzie dokładnie? Do Londynu.

Wielka Brytania leżała dosyć niedaleko USA, więc lot nie zajął mu długo.
Zabrał jedynie to, co było potrzebne na pare dni, gdyż nie miał pojęcia ile mógłby zająć jego pobyt, plus kupił bilet w jedną stronę.

Gdy nie był zajęty pracą, chodził po zaludnionych ulicach pełnych ludzi z wszystkich zakątków świata. Czasami zdarzyło mu się coś kupić. Mogło to być pudełko herbaty, elementy merchu stalowego Samuraia lub jeszcze cokolwiek innego

Można powiedzieć, że jego pobyt w tamtym kraju nie należał do najbardziej ekscytujących. Był tam przecież, aby pracować, nie aby się relaksować.

Co każdy wieczór dzwonili do niego albo Detektyw Dick Gumshoe, albo Kay Faraday aby spytać o jego poczucie humoru i co go spotkało.

Zazwyczaj odpowiadał "Nic takiego" Lub "Jest tak jak zwykle." I zmieniał temat. To nie tak, że był niechętny do rozmów. Wręcz przeciwnie.

Lecz nigdy nie był pewien, co może go spotkać. Był przecież w Anglii a tam zwykle dzieją się dziwne rzeczy. (dgs reference)

»»--⍟--««

30 Listopad. Godzina 19:11. Londyn

Miles powoli przechadzał się po ulicy. Nie był w pośpiechu i miał zamiar wstąpić do kawiarni, do której często zaglądał.. Przynajmniej takie byłyby jego plany, gdyby nie usłyszał znajomego głosu

"Edgeworth! Hej, Edgeworth!"


Ten głos. Ten głupi głos.


To był nikt inny, niż Phoenix Wright.


Naturalnie, Miles był zaskoczony. Odwrócił się w stronę znajomego dźwięku i poprawił okulary
 


- Wright?! Co ty tu robisz? -spytał z niedowierzaniem gdy podchodził do przyjaciela

- No tak się złożyło, że eee.. Usłyszałem o twoim wyjeździe i.. -Phoenix urwał, podrapał się po głowie i się uśmiechnął- "Nie wiem jak to powiedzieć, żeby nie zabrzmiało dziwnie.

- Czyli przeleciałeś taki kawał za mną? Wright, wiesz, że wróciłbym wcześniej czy później. -Edgeworth westchnął- Plus, masz telefon. Mogłeś do mnie zadzwonić skoro tak tęskniłeś.

- Oj już nie bądź taki! -Adwokat wzruszył ramionami- No ale zmieniając temat, chcesz ze mną coś przekąsić?

Miles od razu kiwnął głową- Taki miałem zamiar. Chciałem pójść do Kawiarni tuż za rogiem.. Ale ty pewnie masz inne plany?-
 

- Ty znasz mnie lepiej niż ja sam siebie! -Czarno włosy zażartował i poklepał drugiego po plecach, po czym ujął jego rękę i zaczął ciągnąć go za sobą
 


Dłoń Phoenix'a była ciepła, chociaż trochę szorstka w dotyku. Dokładny kontrast to rąk prokuratora, ale on uwielbiał ten aspekt.

Po chwili rozmyślania i bycia ciągniętym przez Wright'a, rozejrzał się, gdzie jest. Budynek przed nimi wyglądał na restaurację. Był to brązowy lokal udekorowany światełkami i elementami świątecznymi.

Nie było dla niego zrozumiałe, czemu ludzie zaczynali świętować boże Narodzenie już w listopadzie, ale to nie tak, że mógł to zmienić.

W każdym razie, skierował wzrok na przyjaciela, który od razu uśmiechnął się w jego stronę



- I jak? Dorasta oczekiwaniom? -

- Nie bądź absurdalny, Wright.. Nie mam żadnych oczekiwań. -

- To jeszcze lepiej! Chodź. -Po tych słowach, prawnik ponownie złapał drugiego za rękę i wprowadził do restauracji




Miejsce wyglądało przytulnie, lecz było okropnie zaludnione

Może to była jakaś sławna restauracja, o której nie słyszał? W sumie, gdzie miał o niej słyszeć gdy chodził to tej samej kawiarni o tej samej porze?

Od jego myśli oderwało go pociągnięcie za ramię. Phoenix znów go gdzieś ciągnął.



- Wright? Gdzie teraz idziemy? -

-Skoro nie ma tu miejsca, to pewnie jest na następnym piętrze! Chodź. -Prawnik odpowiedział przyjacielowi w energicznym tonie i zaprowadził go na kolejne piętro.. Które również było zaludnione

- Wright.. -Westchnął Edgeworth- Może jednak pójdziemy do tej kawiarni? Tam będziemy mięli gdzie usiąść.

- Hmm.. Możemy zobaczyć na balkonie? -Phoenix zaproponował i wskazał na szklane drzwi., do których bez zastanowienia podszedł razem z prokuratorem- Tak jak myślałem. No dobra, nie traćmy czasu.

- Nie potrafisz się poddać, co? -Ciemno oki uśmiechnął się do drugiego i razem wkroczyli na balkon


Widok stamtąd był wspaniały.

Ze stolika, przy którym raczyli usiąść widać było Big Bena z drugiej strony Westminster bridge.

Jak zwykle był pięknie oświetlony jak reszta miasta. Widok nie do zapomnienia.

Miles zbyt bardzo zapatrzył się w scenerię, a Phoenix za bardzo zapatrzył się w niego i wymamrotał

- Boże, ale ty jesteś piękny.. -

-... Co? -

♛┈⛧┈┈•༶༶•┈┈⛧┈♛♛┈⛧┈┈•༶༶•┈┈⛧┈♛

𝙰/n

AHAHAHAHAHAGAGA KMS dobra jakoś to wyszło

Dziękuję wam Ludzie z Discorda, jeżeli doczytaliście. Wy tam mniej więcej wiecie, co się stanie. <33

Aaaanyways. To by było na tyle. Spróbuję zrobić update pod koniec Piątku.

Total words: 717

Ace Attorney: Turnabout love trip [Narumitsu]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz